Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zioła. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zioła. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 16 listopada 2021

Czosnek - naturalny antybiotyk

Sezon na jesienne infekcje trwa w najlepsze, dlatego często na blogu pojawiać się będą artykuły na tematy związane z przeziębieniem. Właściwie jesienne przeziębienia to temat rzeka- wiele by można pisać o kaszlu, katarze, bólu gardła. Dziś jednak chciałabym powrócić do cyklu na temat roślin leczniczych, a głównym bohaterem mojego artykułu będzie czosnek. W kuchni znany jest on przede wszystkim ze swoich walorów smakowych. Ja sama używam go dość często jako dodatek do wielu potraw, a młodszy syn często "pałaszuje" ząbek czosnku na przekąskę. :) Ale zacznijmy od początku, czyli troszkę historii. :)

Nie wiem, czy wiecie, ale historia czosnku sięga starożytności. Czosnek pospolity (Allium sativum) należy do rodziny Liliacea i pochodzi z Azji. Może trudno w to uwierzyć, ale pierwsze dokumenty pisane na temat stosowania czosnku to sumeryjskie gliniane tabliczki z lat 2600-2100 p.n.e. Do Polski czosnek trafił natomiast w okresie średniowiecza i od razu zyskał sporą popularność. Dlaczego..? Skąd taka popularność czosnku..? 

Czosnek - właściwości i zastosowanie

Surowcem leczniczym czosnku jest cebula (Allii sativi bulbus) oraz olejek czosnkowy. A jakie związki odpowiadają za dobroczynne właściwości tej rośliny? Za prozdrowotne właściwości czosnku odpowiada około 100 substancji aktywnych, które się w nim znajdują. Są to między innymi mikro i makroelementy takie jak: mangan, cynk, miedź, selen, magnez, żelazo, a także witaminy: witamina C, witaminy z grypy B. Kluczowe znaczenie mają jednak związki siarki. Cebule czosnku zawierają alliinę - związek, który rozpada się do allicyny - która jest substancją biologicznie aktywną. 
Allicyna hamuje agregację płytek krwi, a także obniża stężenie cholesterolu LDL ("zły cholesterol") i triglicerydów. Preparaty czosnku mogą być więc stosowane w profilaktyce chorób układu krążenia - w leczeniu hiperlipidemii, w zapobieganiu miażdżycy. Co ciekawe wykazano, że czosnek nie tylko ogranicza proces narastania płytki miażdżycowej, ale także może ten proces odwrócić. Obniża także ciśnienie krwi i zmniejsza ryzyko zawału. A co ma wspólnego z odpornością i jesiennymi przeziębieniami..? Allicyna wykazuje działanie przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe i przeciwgrzybicze, dlatego czosnek uznaje się często za "naturalny antybiotyk". Można go stosować przy infekcjach bakteryjnych i wirusowych układu oddechowego, a także w schorzeniach błony śluzowej jamy ustnej tj. afty, pleśniawki. Ale warto wiedzieć, że czosnek może być również stosowany dla wzmocnienia odporności, a więc na sezon jesienno-zimowy będzie jak znalazł. 

Jako ciekawostkę podam jeszcze fakt, że czosnek skuteczny jest także w walce z Helicobacter pylori. Sami więc widzicie, że zastosowanie spore. :) 

A jaka ilość czosnku będzie bezpieczna dla organizmu..? Generalnie uznaje się, że optimum to jeden ząbek czosnku dziennie.. Wiem, wiem... nie zawsze jest to możliwe, bo po zjedzeniu czosnku dość długo wyczuwalny jest z jamy ustnej jego aromat - niezbyt przyjazny dla otoczenia. Można go jednak zminimalizować za pomocą: zielonej pietruszki, mleka czy zielonej herbaty.

Uwaga na interakcje

Jest jeszcze jednak ważna kwestia!

Warto wiedzieć, że czosnek może dawać interakcje z doustnymi lekami przeciwzakrzepowymi - zwiększa się wówczas ryzyko krwawienia. Dotyczy to też kwasu acetylosalicylowego, a więc popularnych specyfików jak "Acard", czy  "Polocard". Jeśli więc stosujesz leki przeciwzakrzepowe- zawsze skonsultuj stosowanie specyfików na bazie czosnku z lekarzem. Tak będzie bezpieczniej. Warto również ograniczyć spożycie czosnku i stosowanie preparatów czosnkowych przed i po zabiegach operacyjnych. Czosnek wydłuża czas krwawienia i krzepnięcia i może utrudniać gojenie ran. 

Preparaty z czosnkiem 

No dobrze. A jakie preparaty czosnku znajdziecie w aptece..? I na co zwrócić uwagę przy wyborze..? Bezwzględnie najcenniejszym czosnkowym składnikiem jest alliina - i powstająca z niej allicyna. Istotne jest więc to, czy producent gwarantuje na etykiecie odpowiedni poziom alliiny. Niestety nie wygląda to tak kolorowo.

Chyba najbardziej znany preparat z czosnkiem to "Alliofil forte"- opakowanie 30 kapsułek to koszt około 10 zł. A skład..? Producent podaje tylko, że 1 kapsułka zawiera czosnek pospolity (Allium sativum) 350 mg. Nie mamy konkretnej informacji na temat jaka jest ilość ekstraktu oraz zawartości alliiny, a więc słabo. Drugim składnikiem jest pokrzywa zwyczajna 50 mg - ale to też informacja zbyt ogólna, a sama ilość znikoma. 

Dość dużą popularnością w aptece cieszy się też "Czosnek forte bezzapachowy" z firmy Naturell. Opakowanie 90 kapsułek kosztuje około 20 zł. 1 kapsułka zawiera ekstrakt z czosnku- 2 mg (co odpowiada 400 mg czosnku). Jest trochę lepiej, bo mamy zawartość ekstraktu, ale niestety producent także nie podaje zawartości alliiny. Preparat został dodatkowo wzbogacony o witaminę D3 ale uwaga 1 kapsułka to tylko 100 j.m witaminy D3, a więc słabo. Nawet stosując 2 kapsułki dziennie nie zapewnimy sobie jej odpowiedniego poziomu. 

Inny specyfik to "Herbaya czosnek" - kapsułki. Tutaj niestety też szału nie ma. 1 kapsułka zawiera 7,5 mg ekstraktu z czosnku, ale także brak standaryzacji na zawartość substancji czynnych.

Wydaje mi się więc, że zamiast inwestować w takie suplementy lepiej postawić na czosnek w naturalnej postaci. Nie musi to być ząbek czosnku dziennie. ;) Ja pamiętam, że będąc w ciąży niemal każde przeziębienie zwalczałam miksturą: mleko z masłem miodem i czosnkiem. Smakowała średnio, ale efekty były naprawdę świetne. 

Natomiast dla tych, którzy mimo wszystko wolą gotowe produkty z aptecznej półki sprawdzonym specyfikiem będzie "Czosnek" z firm Solgar. Cena nie jest mała, bo około 80-100 zł za 90 kapsułek, ale producent gwarantuje, że 1 kapsułka zawiera czosnek standaryzowany 500 mg. I uwaga!. Mamy tutaj zagwarantowany potencjał allicyny. 1 kapsułka to 5 mg alliiny, co odpowiada 0,75 mg allicyny. Allicyna powstaje w wyniku oddziaływania zawartego w czosnku enzymu allinazy na alliinę w środowisku wodnym. Dodatkowo na plus mamy fakt, ze specyfik nie zawiera cukru, skrobi, drożdży, pszenicy, soi, substancji słodzących, aromatów i barwników. Pamiętajcie jednak, że suplementy firmy Solgar nie są dostępne w każdej aptece.

Trzymajcie się zdrowo! :)




czwartek, 21 października 2021

Zapalenie pęcherza - jak łagodzić objawy, jakie preparaty z apteki zastosować, kiedy udać się do lekarza..?

Zapalenie pęcherza moczowego to uciążliwa przypadłość, która dotyczy szczególnie kobiet. No cóż.. my kobiety często mamy pod górkę;) A dlaczego..? Okazuje się, że wynika to z anatomii. Cewka moczowa u kobiet jest znacznie krótsza ( ma 4-5 cm długości) niż u Panów ( 15-20 cm) i do tego sąsiaduje z ujściem pochwy i odbytem, czyli okolicą, która jest siedliskiem bakterii. Patogeny namnażają się w cewce moczowej, a potem migrują do pęcherza, gdzie powodują stan zapalny. Warto wiedzieć, że są pewne grupy pacjentów szczególnie narażonych na stany zapalne pęcherza. Są to między innymi:

- kobiety aktywne seksualnie - bo częsty seks zwiększa ryzyko przedostania się bakterii z odbytu do cewki moczowej

- chorzy na cukrzycę - zwłaszcza kiedy nie jest prawidłowo leczona i mamy cukier w moczu- wtedy łatwiej namnażają się bakterie

- kobiety ciężarne - tutaj winowajcą jest progesteron, a także ucisk powiększającej się macicy na moczowody i zmniejszone napięcie mięśni moczowodów co zmniejsza odpływ i powoduje zastój moczu.

- pacjenci cewnikowani - bo cewnik ułatwia bakteriom wejście do pęcherza

- starsi mężczyźni - bo przerost gruczołu krokowego powoduje utrudnione oddawanie moczu i jego zastój.

Jakie są główne objawy zapalenia pęcherza..? 

Zapalenie pęcherza moczowego może dawać bardzo nieprzyjemne dolegliwości. Z reguły pierwsze objawy to zwiększona potrzeba oddawania moczu (uczucie parcia na pęcherz) i pieczenie  i ból podczas jego oddawania. Chorzy mają wrażenie, że muszą co chwilę iść do toalety, a oddają tylko kilka kropli moczu. Pojawia się uczucie niepełnego opróżnienia pęcherza. Zmiany dotyczą też samego moczu. Mocz często jest mętny i ma nieprzyjemny zapach, choć nie jest to regułą. Czasami w moczu zauważalna jest krew. Bywa, że mamy do czynienia z dolegliwościami bólowymi szczególnie w podbrzuszu. Może też pojawić się osłabienie organizmu i gorączka. 

Co powoduje zapalenie pęcherza..? Jakie są domowe sposoby na zapalenie pęcherza..?

Najczęstszą przyczyną zapalenia pęcherza są  bakterie Escherichia coli, które normalnie bytują w układzie pokarmowym- w kale i okolicy odbytu. Patrząc na statystyki to są one przyczyną 75-95 % niepowikłanych infekcji układu moczowego.  No dobra- mamy głównego winowajcę, to już połowa sukcesu. Łatwiej będzie podjąć skuteczne leczenie. Ale jak zawsze zacznijmy od metod domowych, które łagodzą przebieg choroby i odczuwane dolegliwości.

Krok pierwszy to odpowiednie nawadnianie organizmu- warto wiedzieć, że takim minimum powinno być ok 2 litry  płynów a dobę. Odpowiednie nawodnienie wspomaga wypłukiwanie bakterii z pęcherza moczowego. Korzystne jest też zakwaszanie moczu- a więc można do wody dodać sobie kilka kropli soku z cytryny. 

Krok numer dwa to nasiadówki z ziół o działaniu antyseptycznym. W tym celu należy sporządzić napar np. z rumianku, szałwii, nawłoci, krwawnika, czy nagietka.. Taki napar dolewa się do kąpieli- uwaga! Woda do kąpieli powinna mieć temperaturę około 37 stopni. Można też posiłkować się gotową mieszanką ziół z apteki. Przykładem jest mieszanka "Vagosan"- która może być stosowana zarówno przy infekcjach intymnych, jak i stanach zapalnych pęcherza. 

Wsparciem dla układu moczowego przy infekcji pęcherza może by też stosowanie ziół o działaniu moczopędnym. Zwiększają one ilość wydalanego moczu, co sprawia, że szybciej wypłukiwane są bakterie. Przykładowe zioła, które można wykorzystać przy zapaleniu pęcherza to: liść brzozy, ziele nawłoci, ziele skrzypu, owoc jałowca, liść mącznicy lekarskiej. Można tez posiłkować się gotowymi mieszankami: "Urosan fix", czy  "Nefrobonisan Ojca Grzegorza".

Warto również pamiętać, że pomocne mogą być ciepłe okłady na brzuch, czy ciepłe kąpiele. Jeśli zmagacie się z zapaleniem pęcherza to w sposób szczególny należy dbać o higienę miejsc intymnych, a także najlepiej zrezygnować ze współżycia. Koniec i kropka. 

Pamiętajcie również o żurawinie, która może być naszym sprzymierzeńcem w walce z zapaleniem pęcherza, a także jest istotnym elementem profilaktyki zapalenia pęcherza. Żurawina zakwasza bowiem mocz i zapobiega przyleganiu bakterii do ścian pęcherza moczowego. Przy zapaleniu pęcherza można wspomagać się sokiem z żurawiny, ale ważne, aby był to 100% sok, a nie syrop z dodatkiem żurawiny, gdzie głównym składnikiem jest cukier. Taki 100% sok z owoców żurawiny ma swojej ofercie np. Ekamedica, ale nie tylko. Dla tych którzy lubią przekąski, a mają tendencję do zapaleń pęcherza polecam suszone owoce  żurawiny. Były one moją ulubioną przekąską w ciąży, kiedy pojawiły się bakterie w moczu. Kupując suszone owoce żurawiny zwróćcie uwagę, aby nie były one dosładzane, ani nafaszerowane "chemią". 

A jakie gotowe preparaty na zapalenie pęcherza znajdziecie w aptece..? 

1) Preparaty z żurawiną

Myślę, że zacznę od specyfików na bazie żurawiny. Jest ich w aptece cała masa, a więc czym kierować się przy wyborze..? Na co zwrócić uwagę..? 

Po pierwsze pamiętajcie, że preparaty z żurawiną nie zastąpią właściwego leczenia infekcji pęcherza moczowego, ale.. mogą być istotnym elementem profilaktyki, oraz stanowić uzupełnienie terapii. Są pewne badania, które potwierdziły, że żurawina zmniejsza częstość występowania zakażeń układu moczowego, ale nie mamy wciąż konkretów i wystarczających dowodów na skuteczność działania przy infekcji. Nie mamy więc póki co leków na zapalenie pęcherza na bazie  żurawiny, a preparaty, które znajdziecie w aptece to w większości suplementy diety.

Przy wyborze preparatu warto zwrócić uwagę na skład. Istotne będą szczególnie dwie kwestie:

- jaka jest zawartość wyciągu z żurawiny 

- czy jest to wyciąg standaryzowany na zawartość składników aktywnych, którymi są w przypadku żurawiny-  proantocyjanidyny (PAC).

Przykłady preparatów, w których wyciąg z żurawiny jest standaryzowany na PAC to:

"Urinal intensive"- 1 tabletka zawiera 90mg standaryzowanego ekstraktu z owoców żurawiny ( 36 mg PAC), dodatkowo na plus ekstrakt z ziela nawłoci o działaniu moczopędnym i odkażającym przy stanach zapalnych dróg moczowych. W składzie znajdziemy też witaminę D- ale tutaj to raczej bez znaczenia, bo witamina D3 z tabletek nie wchłania się dobrze. 

"Furoxin"- 1 tabletka zawiera 300 mg standaryzowanego ekstraktu z żurawiny- zawartość PAC to 30mg. Dodatkowo w składzie ekstrakt z liści pokrzywy o działaniu moczopędnym, który wspomagają wypłukiwanie bakterii. 

"Żurawina uro-complex" - 1 tabletka zawiera ekstrakt z żurawiny wielkoowocowej 360 mg, standaryzowany  na PAC ( 36 mg). Dodatkowo mamy zioła o działaniu moczopędnym: ekstrakt ze skrzypu, z pokrzywy, z zielonej herbaty, z pokrzywy i owsa. Wyciągi ziołowe działają moczopędnie i wspomagają usuwanie bakterii. 

Niestety są też specyfiki, gdzie producent nie podaje zawartości PAC jak np: "Mega żurawina", "Żurawina Colfarm". 

2)  Furagina 

Tu oczywiście mamy preparaty o statusie leku, a nie suplementy. Co warto wiedzieć na temat furaginy..? Jest to substancja przeciwbakteryjna, a wiadomo - za zapalenie pęcherza odpowiadają bakterie. Furagina hamuje namnażanie się bakterii, a więc... działa bezpośrednio na przyczynę infekcji. Właśnie dlatego jej skuteczność jest z reguły bardzo zadowalająca, ale UWAGA - nie należy jej nadużywać. Na własną rękę nie należy też stosować furaginy profilaktycznie, aby zapobiec infekcji, bo może to sprzyjać powstaniu szczepów opornych, a tego przecież nie chcemy.

Jakie jest zalecane dawkowanie..? Wszystko zależy od tego jaki preparat weźmiemy pod uwagę. Mamy bowiem preparaty z furaginą w dawce 50 mg (np. Urofuraginum, Furaginum US Pharmacia", "NeoFuragina"). Wówczas stosujemy przez  pierwszy dzień - 4 razy po 2 tabletki, a później 3 razy dziennie po 2 tabletki. Dobrze jest zachować równy odstęp czasowy między poszczególnymi dawkami, tak jak w przypadku antybiotyków, a więc.... budzik w ruch :) i dawkowanie co 6/8 godzin. ;)

Jeśli zakupicie preparat w dawce 100mg (np. Urofuraginum max, NeoFuragina max) preparat stosujemy przez pierwszy dzień 4x1 tabletka, potem 3x1 tabletka. 

Z reguły już po jednym dniu następuje wyraźna poprawa, ale pamiętajcie, że nie można przerywać kuracji, bo grozi to nawrotem choroby. 

Jeszcze kilka wskazówek:

- furaginę najlepiej przyjmować podczas posiłków, zwłaszcza zawierających białko, bo zwiększa się wówczas jej przyswajalność. A więc...  mięso, drób, jaja i produkty mleczne niech idą w ruch ;)

- podczas kuracji furaginą, dobrze jest przyjmować także w rozsądnych ilościach witaminę C. Dlaczego? Bakterie obecne w moczu powodują jego alkalizację, czyli wzrost pH. O ile dla bakterii takie zasadowe pH to raj, to dla furaginy już niekoniecznie. Jest ona bowiem wówczas rozkładana, czyli krótko mówiąc...  nie działa :( Witamina C przyjmowana z furaginą po pierwsze zakwasza mocz, a jak już pisałam - kwaśne środowisko nie jest lubiane przez bakterie, :) a po drugie - stwarza dogodne warunki do działania samej furaginy, a więc... korzyść jest podwójna. Nie należy jednak z tą witaminą C szaleć za nadto, czyli 2-3 razy dziennie dawka 200 mg i nie więcej. Zbyt kwaśne pH moczu może bowiem spowodować nasilenie toksyczności furaginy, a tego też przecież nie chcemy

furagina nie idzie w parze z alkoholem.. tak, tak... z tego co wiem, nie ma tej informacji w ulotkach, ale niestety połączenie furaginy nawet z niewielką ilością alkoholu, może być bardzo nieprzyjemne w skutkach... grozi nam bowiem reakcja disulfiramowa i objawy takie jak: przyspieszone bicie serca, zaczerwienie twarzy, nadmierna potliwość, nudności, czy nawet wymioty. I co gorsza - wcale nie potrzeba do tego dużo alkoholu: już jeden kieliszek, czy szklaneczka piwka może solidnie dać się we znaki. A więc - jeśli furagina, to alkohol niech idzie w odstawkę, przynajmniej na te kilka dni. 

3) Inne preparaty stosowane przy zakażeniach układu moczowego. 

Myślę, że warto wspomnieć tutaj o "Urosepcie" w tabletkach. W składzie mamy wyciągi ziołowe o działaniu moczopędnym. Zalecane dawkowanie to 3x2 tabletki.

Mniej znany roślinny produkt leczniczy stosowany jako leczenie uzupełniające łagodnych stanów zapalnych dróg moczowych, a także zapobiegawczo przy osadzaniu się piaski nerkowego to "Canephron"- krople lub tabletki.

Tyle na dziś. :) W razie pytań służę pomocą. 



niedziela, 21 czerwca 2015

Rokitnik zwyczajny - hit, czy kit...?

Po dłuższej przerwie postanowiłam powrócić do tematyki zielarskiej. Bohaterem dzisiejszego artykułu będzie więc rokitnik zwyczajny (Hippophae rhamnoides), roślina o fenomenalnych właściwościach zdrowotnych. Już na początek mała ciekawostka... Podobno w starożytnej Grecji karmiono rokitnikiem konie, aby miały ładną i błyszczącą sierść, stąd wzięła się więc jego nazwa hipp - koń, phaos - błyszczący. ;)

W Polsce rokitnik zwyczajny sadzony jest w parkach i ogrodach jako krzew ozdobny, natomiast jego naturalne stanowiska znajdują się głównie na wydmach nad Bałtykiem. Ale przejdźmy do meritum, czyli...

Rokitnik naturalnym skarbcem witaminy C

W celach leczniczych stosuje się najczęściej owoce rokitnika lub olej z pulpy owoców, ewentualnie  z nasion. Nie wiem, czy wiecie, ale owoce rokitnika są niemal liderem na liście owoców, które dostarczają witaminy C. Ale co ciekawe - zawartość kwasu askorbinowego zależy od miejsca występowania i odmiany, czyli krótko mówiąc... rokitnik rokitnikowi nie równy.

wtorek, 20 stycznia 2015

Morwa biała

Lubicie słodycze...? ;)
Ja niestety uwielbiam i w nawyk wpadła mi już poranna kawa w zestawie z ciasteczkiem. ;) To takie moje 'must have' każdego dnia. ;) 
Nie wszyscy jednak mogą sobie pozwolić na taką "ekstrawagancję". Mowa tutaj przede wszystkim o osobach cierpiących na cukrzycę, która dziś jest niestety już schorzeniem cywilizacyjnym. 
Taka mała ciekawostka. WHO szacuje, iż w 2030 roku liczba chorych na cukrzycę wyniesie ok. 380 mln. Przerażające, prawda...?

Cukrzycę charakteryzuje przewlekła hiperglikemia, czyli podwyższony poziom cukru we krwi. Jest to związane z zaburzeniem wydzielania i/lub działania insuliny - hormonu, który reguluje gospodarkę węglowodanową organizmu. Ale w cukrzycy mamy do czynienia nie tylko z zaburzeniami metabolizmu węglowodanów, ale również tłuszczów i białek. W efekcie prowadzi ona  do niewydolności wielu narządów: nerek, serca, narządu wzroku, nerwów, bądź naczyń krwionośnych. Nieleczona cukrzyca może więc być przyczyną groźnych powikłań. Właśnie dlatego tak ważna jest:

- po pierwsze: wczesna diagnostyka cukrzycy;
- po drugie: właściwe leczenie pod kontrolą diabetologa.

Pamiętajcie jednak, że kluczowe znaczenie w cukrzycy ma odpowiednia dieta. Wymaga ona dość dużo samozaparcia i rezygnacji z tego, co z reguły lubimy, czyli: słodyczy i alkoholu. ;) Ale gwarantuję, że jest to wykonalne - sama z racji na cukrzycę ciążową, skazana byłam na dietę i choć jestem łasuchem na słodycze, dałam radę. :) O samej cukrzycy ciążowej pisałam zresztą w dedykowanym artykule

Dziś natomiast kilka słów na temat morwy białej, która może odgrywać rolę wspomagającą w terapii cukrzycy. Zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z cukrzycą typu II, która związana jest ze zmniejszeniem wrażliwości tkanek i narządów na insulinę.


niedziela, 9 listopada 2014

Podbiał pospolity - bezpieczeństwo stosowania

Wielokrotnie podczas pracy w aptece spotkałam się z przekonaniem, że preparaty ziołowe przecież nikomu nie zaszkodzą. Powszechnie uważa się bowiem, że "to tylko ziółka". No cóż... niby tak, ale te "ziółka" mogą być czasem bardzo niebezpieczne. Dziś więc postanowiłam wziąć "na tapetę" podbiał pospolity (Tussilago farfara). Jak co roku o tej porze bardzo lubianym preparatem zwłaszcza wśród osób starszych są pastylki do ssania "Tymianek i Podbiał" z firmy Glaxo. Zauważam, że wiele osób przyjmuje je niemal jak cukierki. :) Hihi... Mi jakoś specjalnie nie smakują, więc gdybym miała ochotę na cukierki wolałabym na przykład "krówkę z Milanówka" (podobno nie ma lepszych w Polsce), ;) ale... wiem, że są amatorzy pastylek z tymiankiem i podbiałem. 
Ale czy są one do końca bezpieczne i o czym należy wiedzieć stosując preparaty z podbiałem...?

Zacznijmy więc od małego wstępu. Podbiał pospolity to wieloletnia roślina z rodziny astrowatych. Występuje ona dość powszechnie w całej Polsce, szczególnie w wilgotnych zaroślach, rowach i przydrożach. Pewnie każdy z Was miał już nieraz przyjemność spotkać się z podbiałem. :) Łacińska nazwa tej rośliny: Tussilago farfara pochodzi od słowa tussis = kaszel, bo właściwie już w starożytności podbiał stosowany był do leczenia stanów zapalnych dróg oddechowych.  
Surowcem leczniczym jest liść i kwiat podbiału, a także sok z świeżych liści i kwiatów. Liść podbiału zawiera między innymi substancje śluzowe, które powlekają podrażnione gardło i zmniejszają stan zapalny. Dodatkowo podbiał wykazuje działanie wykrztuśne i ułatwia usuwanie wydzieliny z górnych dróg oddechowych, a także działa przeciwbakteryjnie, a więc... na obolałe gardło i przy trudnościach z odkrztuszaniem "jak znalazł". :) 
Poza wspomnianym we wstępie preparatem "Tymianek i podbiał" z Glaxo, mamy także preparaty konkurencyjne: Gardlox "Tymianek i podbiał plus" oraz "Tymianek z podbiałem plus 20 dodatkowych ziół". Dla fanów syropów także się coś znajdzie. :) 

środa, 8 października 2014

Bluszcz pospolity alternatywą dla "Mucosolvanu"

Kiedyś zapowiadałam, że na blogu będą raz na czas pojawiać się wątki o tematyce ziołowej. Było ich już trochę, ale ostatnio na tym polu mały zastój. No cóż... jest tyle innych tematów. ;) Postanowiłam jednak na wasze życzenie powrócić do cyklu ziołowego. Dziś w roli głównej - bluszcz pospolity:) Dlaczego...? Już tłumaczę...

Zapewne gdybym zapytała Was o najbardziej znany syrop na mokry kaszel, to w większości padłaby odpowiedź "Mucosolvan" lub "Flegamina". I słusznie. :) W kategorii syropy wykrztuśne te dwa leki właściwie nie mają sobie równych. Ich stosowanie jest niezmiernie popularne nie tylko u dorosłych, ale także u dzieci w wieku szkolnym, a nawet niemowlaków. Sama się o tym przekonałam - co idę z dzieciakami do lekarza z mokrym kaszlem, któremu towarzyszą trudności z odkrztuszaniem wydzieliny, dostaję zalecenie: 'albo "Flegamina", albo "Mucosolvan"'. Ale dlaczego o tym piszę...?

Nie wiem, czy wiecie, ale ambroksol (zawarty w "Mucosolvanie") a także bromheksyna (zawarta we "Flegaminie") zostały wzięte pod lupę Europejskiej Agencji Leków (FDA). Bada ona ww. substancje pod kątem bezpieczeństwa stosowania. Wszystko na wniosek Belgijskiej Agencji Leków (AFMPS), która stoi na stanowisku, że stosowanie ambroksolu u dzieci może być niebezpieczne. Pojawiły się bowiem doniesienia o reakcjach alergicznych (nawet tak poważnych jak wstrząs anafilaktyczny), a także poważnych reakcjach skórnych - związanych z zastosowaniem ambroksolu. Kto wie czy w przyszłości leki z ambroksolem, bądź bromheksyną nie będą wydawane z apteki tylko na podstawie recepty lub nie znikną w ogóle z aptek... No właśnie... Oczywiście nie było moim zamysłem sianie paniki ;) ale wydaje mi się, że warto troszkę rozsądniej podchodzić do stosowania obu preparatów u dzieci i ich nie nadużywać. 

A jeśli nie "Mucosolvan", czy "Flegamina", to co...?


środa, 14 maja 2014

Jak wzmocnić odporność?

Długo zastanawiałam się, o czym by tu napisać, bo jakoś z natchnieniem ostatnio jestem na bakier. Hihi... chyba wszystko przez tą zmienną pogodę. Padło na... odporność, bo nie ma dnia w pracy, żebym nie słyszała "poproszę coś na wzmocnienie odporności". Niby lato zbliża się wielkimi krokami, a jednak infekcje wciąż są "na tapecie". Zdecydowanie najgorzej sytuacja wygląda u dzieciaków, zwłaszcza w okresie przedszkolnym. Sama jestem mamą niespełna 6 latka, który do przedszkola uczęszcza "w kratkę", więc temat jest mi szczególnie bliski.

Zanim sięgniemy po preparaty z aptecznej półki, z których skutecznością jest niestety różnie, polecam zwrócić uwagę na kilka kwestii:

1) Właściwie odżywianie, czyli dieta bogata w warzywa i owoce. Wiem, że się powtarzam się, ale to naprawdę istotny czynnik, który wpływa na odporność naszych milusińskich.
2) Ruch, ruch i jeszcze raz ruch ;) a więc... zamiast przesiadywania przed TV czy komputerem, zabierzcie te swoje pociechy na rower, rolki, czy po prostu na spacer. Rozumiem, że często wygodniej jest włączyć bajkę i mieć święty spokój, ale naprawdę "nie tędy droga".
3) Odpowiednia higiena i długość snu - to naprawdę także niezmiernie istotne. 

Niech to będzie takie swoiste ABC wzmocnienia odporności.

A jeśli nie pomoże...? No właśnie... wtedy oczywiście można udać się do apteki. Apteczne półki niemal uginają się od preparatów "na odporność", a więc jest w czym wybierać. Niezmiernie popularne są preparaty z wątroby rekina, jeżówki, czy aloesu, a także preparaty z witaminą C, bądź rutyną. Niestety nie ma póki co zbyt wielu wiarygodnych badań klinicznych na ich skuteczność.


wtorek, 4 lutego 2014

Imbir lekarski

Zima powoli odpuszcza, ale po ostatnich "sankowych" szaleństwach ze starszym Synem w mojej kuchni do łask powrócił imbir. Nie ma to jak rozgrzewający napój cytrynowo-miodowo-imbirowy :) zwłaszcza, kiedy na zewnątrz są ujemne temperatury. Próbowaliście może kiedyś? 



No właśnie, dawno nie było na blogu wątku ziołowego. Dziś więc będzie o imbirze, który pewnie jest Wam dobrze znany jako przyprawa. No tak... czymże byłyby świąteczne pierniczki bez imbiru? ;) Właściwie w wielu krajach dużą popularnością cieszą się rozmaite imbirowe smakołyki, choćby imbir w czekoladowej polewie. Pewnie niektórzy z Was słyszeli o popularnej w USA imbirowej marmoladzie, a także imbirowych ciasteczkach i piwie, które królują w Wielkiej Brytanii. Zapewne jednak nie wszyscy znają imbir z bogatych własności leczniczych. Pora więc nadrobić zaległości. :) Myślę, że warto, bo jest to roślina znana i ceniona od co najmniej 5000 lat. 

Surowcem leczniczym jest kłącze imbiru Rhizoma Zingiberis. Świeże kłącze imbiru pewnie nie raz spotkaliście w hipermarketach, natomiast w sklepach zielarskich najczęściej można dostać kłącze suche, sproszkowane. 
Ale przejdźmy do sedna, czyli...  jak działa imbir ?


środa, 20 listopada 2013

Rumianek lekarski

Całkiem niedawno mój starszy Synek przypomniał sobie o książce "Krecik i myszka", w której krecik długo szukał tajemniczego kwiatu o nazwie Matricaria chamomilla. ;) Uświadomiłam sobie wtedy, że w cyklu ziołowym pisałam już o wielu leczniczych roślinach, ale o rumianku jeszcze nie, a przecież ma on również wiele zdrowotnych właściwości. 


'Zdeněk Miler - Krtek a myška'

Rumianek lekarski (Matricaria chamomilla) będzie więc bohaterem dzisiejszego artykułu, bo bezsprzecznie należy on do roślin najszerzej stosowanych w lecznictwie. Dziś jego stosowanie nie wynika już tylko z tradycji, ale zostało dobrze udokumentowane w licznych badaniach.

Surowcem zielarskim jest koszyczek rumianku. Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię jego aromatyczny zapach. :)

Ale do rzeczy... jak działa rumianek? 

Po pierwsze wykazuje on silne działanie przeciwzapalne, a także przeciwbakteryjne, oraz regenerujące skórę i błony śluzowe. Ze względu na takie właściwości napar z rumianku stosuje się zewnętrznie (zarówno do okładów jak i przemywania) w przypadku różnorakich schorzeń skórnych, trudno gojących się ran, wyprysków, owrzodzeń, podrażnień skóry, a nawet... oparzeń. Tak, tak... Nie wiem czy wiecie, ale miejscowe zastosowanie preparatów z rumianku w przypadku rumienia wywołanego przedawkowaniem słońca daje podobny efekt jak maść z hydrocortisonem, czyli sterydem. 
Dla tych bardziej leniwych, którym nie chce się parzyć ziółek, mamy w aptekach gotową "Maść rumiankową" np.z firmy Elissa. Tubka 25 g kosztuje ok. 8 zł.


sobota, 19 października 2013

Lipa

Dziś kontynuacja tematyki zielarskiej. Z racji na fakt, iż sezon przeziębień przed nami, tym razem postanowiłam bohaterką uczynić lipę. W Polsce jest ona popularnym drzewem, które spotkać można zarówno w lasach, jak i parkach. Rozróżniamy dwa gatunki: Lipa drobnolistna (Tilia cordata) i Lipa szerokolistna (Tilia platyphyllos). Kwiaty lipy mają przyjemny, słodki zapach. Ja lubię się nim rozkoszować, bo niejako zwiastuje on lato, a to moja ulubiona pora roku :)
Właściwie już od niepamiętnych czasów lipa jest uważana za drzewo o magicznej mocy. Sławili ją najwięksi polscy poeci... Któż z nas nie pamięta fraszki "Na lipę" Jana Kochanowskiego? ;) 

Surowcem leczniczym jest kwiatostan lipy, który w postaci gorącego naparu zalecany jest między innymi przy przeziębieniach, grypie oraz wszelakich infekcjach układu oddechowego. Dlaczego? Wykazuje on działanie napotne, a co za tym idzie także łagodne działanie przeciwgorączkowe. Celowo napisałam, że "łagodne", ponieważ przy wysokiej gorączce na pewno kwiat lipy nie zastąpi jakiegoś mocniejszego środka typu paracetamol, czy ibuprofen.
Ale to nie wszystko. Kwiatostan lipy działa także przeciwzapalnie oraz osłaniająco i powlekająco na błony śluzowe, stąd efekt łagodzący kaszel i kojący ból gardła, a więc... jeśli dopadnie Was jesienne przeziębienie - gorący napar z lipy, najlepiej z sokiem malinowym, ciepłe skarpety i do łóżka. :) 


czwartek, 12 września 2013

Melisa lekarska

Dziś postanowiłam powrócić do tematyki ziół, a bohaterką tego posta uczynić melisę lekarską. :) To jedno z moich ulubionych ziół. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię wypić sobie przed snem herbatkę z melisy, bo wyjątkowo mnie ona odpręża. Ale od początku...

Lecznicze własności tej rośliny znane i wykorzystywane były już w starożytności. Podobno starożytni kąpali się w naparze z melisy, aby nadać ciału przyjemny zapach oraz aromatyzowali wino jej liśćmi, a także stosowali liście melisy jako remedium po ukąszeniach owadów. Ze względu na charakterystyczny cytrynowy aromat, zielem melisy nacierano niegdyś nowo przygotowane ule, które miały zachęcić roje pszczół do ich zasiedlenia. Sprytnie, choć pewnie teraz pszczelarze mają już inne metody ;)

Obecnie melisa dość powszechnie występuje w klimacie śródziemnomorskim, raczej na zacienionych i wilgotnych terenach. Surowcem zielarskim jest liść melisy (Folium Melissae), rzadziej stosuje się ziele (Herba Melissae). 

Surowiec wykazuje przede wszystkim działanie uspokajające i nasenne, dlatego napary z melisy można z dobrym skutkiem stosować przy bezsenności (zwłaszcza na tle nerwowym), w stanach pobudzenia nerwowego, niepokoju, a także depresjach. Ze względu na działanie uspokajające i odprężające, napar z melisy łagodzi także bóle głowy oraz zaburzenia pracy serca związane z napięciem nerwowym. Oczywiście jeśli ktoś nie lubi parzyć ziółek (a wiem, że takich osób jest sporo, bo naród polski dość leniwy z natury jest) ;) to mamy na rynku aptecznym gotowe preparaty z wyciągiem z melisy. 
Tak naprawdę jednak ciężko znaleźć dobry preparat tylko i wyłącznie z melisą w składzie.

Firma Colfarm ma w swojej serii Zioła w tabletkach preparat "Melisa" - 30 tabletek to koszt około 7-8 zł. Wspominałam już w innym poście jednak, że nazwa "zioła w tabletkach" jest moim zdaniem mocno na wyrost, bo poza ekstraktem z melisy mamy w składzie całą masę substancji pomocniczych, których nasz organizm zapewne nie potrzebuje.

W mojej aptece szerokie grono fanów mają od zawsze "Meliski" Aflofarmu, chyba dzięki wdzięcznej nazwie. Obecnie dostępne są one zarówno w formie pastylek uspokajających do ssania, jak i drażetek, ale... w składzie pastylek na pierwszym miejscu znajduje się cukier (bo wiadomo - są do ssania, to muszą dobrze smakować) ;) Ilość ekstraktu z melisy jest jednak niewielka, bo w 1 pastylce mamy 53 mg, ilość magnezu właściwie znikoma - 19 mg jonów magnezu (i to jeszcze w formie węglanu, którego przyswajalność to ok 30%- czyli 7mg) :(, a więc tak jakby go nie było, dodatkowo wyciąg z szyszek chmielu i również cała masa dodatków. Tak więc jako cukierki jak najbardziej, natomiast na pewno w kwestii ukojenia nerwów niewiele zdziałają :)

Wiele natomiast jest preparatów, w których melisa występuje w towarzystwie innych wyciągów ziołowych o działaniu uspokajającym, ale... ziołowe preparaty uspokajające to raczej obszerny temat na osobnego posta.

Pewnie większość z Was kojarzy melisę właśnie z działaniem uspokajającym, choć liść melisy pobudza także wydzielanie soków trawiennych, działa rozkurczowo na mięśnie gładkie przewodu pokarmowego oraz żółciopędnie. Właśnie dlatego napar z melisy można stosować także w różnych zaburzeniach trawiennych, a także przy schorzeniach dróg żółciowych, oraz jako środek łagodzący nudności,wymioty, czy kolki.
Wyciąg z liści melisy jest jednym z wielu ziołowych składników preparatu "Iberogast". Jest to doustny płyn zawierający bogaty wachlarz wyciągów roślinnych, który podobno super sprawdza się przy różnorakich dolegliwościach trawiennych, a także schorzeniach jelit. 

Melisa ponadto łagodzi objawy zespołu napięcia przedmiesiączkowego, dlatego może warto przed miesiączką zamienić wieczorną herbatkę na "Melisa fix" ;)

Na koniec wspomnę jeszcze o tym, że melisa wykazuje także działanie przeciwwirusowe oraz przeciwzapalne. Okłady z naparu z melisy można stosować do łagodzenia dolegliwości po ukąszeniach owadów, a także w bólach reumatycznych oraz co ciekawe - przy opryszczce. Tak, tak... Myślę, że Ci, którzy zmagają się z opryszczką wargową, która jak wiadomo często nawraca, powinni bliżej zaprzyjaźnić się z melisą ;) 

Oczywiście i tutaj nie jest konieczne parzenie ziółek, bo mamy gotowe specyfiki z melisą do stosowania przy opryszczce, takie jak:
"Lips Help maść na opryszczkę" oraz "Lips Help sztyft" do pielęgnacji i ochrony ust w trakcie występowania opryszczki oraz do profilaktyki jej nawrotów. Na pewno melisa nie zadziała aż tak silnie jak acyklovir (czyli pospolity "Zovirax"), wtedy kiedy już pojawią się pęcherzyki, ale myślę, że w ramach profilaktyki warto mieć pod ręką taki sztyft do ust wzbogacony o melisę ;)

Pamiętajcie również o tym, że melisę można wykorzystać również w kuchni, zwłaszcza jej świeże liście o ciekawym, świeżym aromacie. Ja postanowiłam właśnie powiększyć o melisę moją kuchenną kolekcję ziół doniczkowych. ;)

I na koniec mała ciekawostka. Podobno w XVII wieku popularna była korzenna wódka z melisy "karmelitańska dusza", którą uważano za panaceum na wszelkie dolegliwości. Ciekawe jak smakowała ;) I szkoda, że w obecnych czasach nikt nie powrócił do jej produkcji ;) 


czwartek, 27 czerwca 2013

Świetlik lekarski

Wracam do cyklu o ziołach. Ponieważ niedawno obchodziliśmy noc świętojańską, dzisiejszy post będzie o świetliku, ale nie mam tu na myśli świetlika świętojańskiego, czyli sympatycznego chrząszcza ;), ale świetlika łąkowego (Euphrasia rostkoviana). Nie wiem czy wiecie, ale ta jednoroczna roślina zaliczana jest do tzw. półpasożytów. Jego korzenie wrastają w korzenie innych roślin, aby czerpać z nich składniki pokarmowe. Sprytnie, prawda? 

Surowcem zielarskim jest ziele świetlika. Pewnie większość z Was kojarzy świetlik z kroplami do oczu i słusznie. Właściwie już w średniowieczu uważano go wręcz za ziele uzdrawiające oczy. Ziele świetlika wykazuje bowiem działanie przeciwzapalne, a także przeciwbakteryjne i przeciwalergiczne oraz ściągające. Właśnie dlatego odwar z ziela świetlika może być stosowany do okładów lub do przemywania oczu w stanach zapalnych spojówek, zarówno pochodzenia alergicznego, jak i bakteryjnego. Ponadto także w przypadku tzw. jęczmienia czy zapalenia brzegów powiek. 
Świetlik dobrze sprawdzi się również w przypadku łzawienia oczu na tle alergicznym, które często towarzyszy na przykład katarowi siennemu.   
Jest on jeszcze polecany w przypadku podrażnienia oczu, które może być wywołane różnymi czynnikami zewnętrznymi, jak na przykład dymem papierosowym czy promieniowaniem słonecznym.

Godny podkreślenia jest także kojący wpływ świetlika na zmęczone oczy, a wiem z doświadczenia, że to bardzo częsta dolegliwość w dzisiejszych czasach. No cóż... nastała era komputerów, na czym niestety cierpią najczęściej nasze oczy. Ale nie tylko o komputer tu chodzi. Często także przebywanie w sztucznie oświetlonych pomieszczeniach, oglądanie TV, czy długie czytanie daje się we znaki. Ja np. uwielbiam usiąść, zwłaszcza wieczorem, kiedy dzieciaki już zasną, nad jakąś dobrą książką ;) 

Warto więc przy wszelkim objawach zmęczenia oczu pamiętać właśnie o świetliku.

Jak prawidłowo sporządzić odwar z ziela świetlika?
Wystarczy zalać ziele świetlika (1 łyżkę) 1 szklanką letniej wody. Całość należy gotować na niewielkim ogniu, nie dopuszczając do wrzenia około 5 minut, a następnie odcedzić i odwar gotowy. Jeśli użyjemy go do przemywania oczu, warto posłużyć się w tym celu jałowymi gazikami. 

W aptekach nabyć można także gotowe preparaty ze świetlika w postaci kropli do oczu. Chyba największą popularnością cieszą się od dawna krople "Świetlik (Euphrasia)" z firmy Decymal. Jest to preparat homeopatyczny, ale naprawdę dobrze sprawdza się przy wszelkich podrażnieniach oczu. Koszt to niecałe 10 zł za opakowanie 5 ml, a więc bardzo przyzwoicie. Pamiętać jednak należy, że z racji na brak konserwantów w składzie, krople można używać maksymalnie 10 dni po otwarciu pojemnika. Zwracam na to uwagę, bo wiem, że nie zawsze pacjenci czytają ulotki, bądź napisy na opakowaniu, a farmaceuci też czasem zapominają poinformować.

Dla tych, którzy nie uznają homeopatii, alternatywą mogą być krople "ZUMA świetlik plus", których reklama jakiś czas temu pojawiła się w TV. Poza wyciągiem ze świetlika zawierają one w składzie dodatkowo wyciąg z rumianku o działaniu przeciwzapalnym, a także wyciąg z chabra bławatka oraz oczaru wirginijskiego. Cena podobna, bo niecałe 10 zł, ale za większe opakowanie - 10ml. Z racji na substancje konserwujące w składzie, krople "ZUMA" są bardziej ekonomiczne, bo można je używać do 30 dni po pierwszym otwarciu pojemnika.

Na koniec jeszcze chciałabym wspomnieć o tym, że działanie świetlika nie ogranicza się tylko do narządu wzroku. Ziele świetlika działa także żółciopędnie, pobudza wydzielanie soków żołądkowych oraz reguluje trawienie. Napar z ziela świetlika może być więc stosowany wewnętrznie, także przy schorzeniach układu pokarmowego, zaburzeniach trawienia czy przemiany materii.

wtorek, 14 maja 2013

Koper włoski

Zaparzając sobie dzisiaj herbatkę koperkową, postanowiłam, że koper włoski (Foeniculum vulgare) będzie bohaterem tego posta, a więc ... dziś kolejny artykuł z cyklu o ziołach. 
Koper włoski to jedna z najstarszych roślin leczniczych. Jego zdrowotne właściwości znane i wykorzystywane były już w starożytności. Roślina ta pochodzi z rejonu Morza Śródziemnego i tam też występuje w stanie naturalnym. Ech.... tak szczerze to marzy mi się już odpoczynek w jednym z krajów położonym w tym rejonie np. cieplutkiej Algierii (nieskażonej jeszcze turystyką masową) :) ale chyba przy dwójce dzieci to na razie nierealne. 
W Polsce koper włoski jest uprawiany w południowej, zachodniej i centralnej części kraju. Chyba każdy zna jego charakterystyczne baldachowate kwiaty i dość mocny, anyżowy zapach. Surowcem leczniczym kopru włoskiego są owoce (Fructus Foeniculi) oraz olejek koprowy (Oleum Foeniculi). 

Owoc kopru ze względu na: działanie wiatropędne, rozkurczowe i pobudzające  perystaltykę jelit oraz wydzielanie soku żołądkowego, stosuje się w lecznictwie głównie w dolegliwościach przewodu pokarmowego. Jest on pomocny przy wzdęciach, zaburzeniach trawienia, braku łaknienia, nieregularnych wypróżnieniach, a także stanach skurczowych żołądka i jelit. 

W łatwy sposób można sporządzić sobie w warunkach domowych napar z owoców kopru. W tym celu wystarczy 1 łyżkę owoców kopru włoskiego zalać 2 szklankami wrzącej wody i zaparzać pod przykryciem około 20 minut. Potem całość należy odstawić na 10 minut, a następnie odcedzić i pić mniej więcej pół szklanki takiego naparu kilka razy dziennie. Taki napar na pewno będzie skuteczny przy wzdęciach oraz załagodzi uczucie ciężkości po posiłku, więc jeśli macie tego typu problemy, pamiętajcie o koprze.

Pracując w aptece zauważyłam, że chyba większość pacjentów z problemem wzdęć sięga od razu po leki takie jak "Espumisan", "Esputicon", czy reklamowany przez Magdę Gessler "Ulgix wzdęcia". Wydaje mi się jednak, że warto pamiętać o alternatywie ziołowej. Dość dobra na problemy trawienne jest na przykład herbatka "Boldo fix" zawierająca w składzie koper włoski, miętę oraz rumianek.

Dla tych zaś, którzy nie lubią parzyć ziółek i nie mają przekonania do herbatek, polecić mogę w 100% naturalny preparat z firmy Aboca "Finocarbo plus" kapsułki. 
Zawiera on w swoim składzie węgiel drzewny o własnościach pochłaniających oraz unikalną kompozycję ziołowych ekstraktów, między innymi z kopru włoskiego, a także rumianku, kminku zwyczajnego, kminu rzymskiego oraz olejki eteryczne z mięty i kopru włoskiego. 
Dlaczego właśnie ten preparat? 
Tak różnorodny skład na pewno skutecznie złagodzi wzdęcia czy uczucie ciężkości po posiłku. Podkreślić należy także wygodę stosowania, bo jest to specyfik w formie kapsułek, łatwych do przełknięcia. 
Powiem wam szczerze, że sporo poczytałam o procesach produkcyjnych i technologicznych firmy Aboca, która jest we Włoszech zdecydowanym liderem w produkcji i sprzedaży preparatów roślinnych i naprawdę jestem pod wrażeniem. Wszystkie rośliny pochodzą z własnych, ekologicznych upraw firmy i wolne są od pestycydów, środków ochrony roślin i nawozów. Jako ciekawostkę podam fakt, że Aboca uprawia ponad 70 gatunków roślin leczniczych na ponad 1800 akrach pól w sercu Toskanii. Co ważne, w procesie produkcji nie stosuje się substancji wypełniających, utrwalających, barwiących, zapachowych ani konserwantów, mamy więc produkt rzeczywiście w 100% naturalny. 
Dla porównania weźmy sobie dowolny preparat Colfarmu z serii "Zioła w tabletkach" np. Melisa, gdzie poza ekstraktem z melisy mamy w składzie całą masę substancji pomocniczych tj. celuloza mikrokrystaliczna, sole magnezowe kwasów tłuszczowych, sól sodowa karboksymetylocelulozy, dwutlenek krzemu, sorbitol, kwasy tłuszczowe, guma arabska, karagen. Chyba więc nazwa "zioła w  tabletkach" jest zdecydowanie na wyrost, bo mamy w nich nie tylko zioła ;)), ale całą masę niekoniecznie potrzebnych substancji dodatkowych.

A wracając do kopru, to warto tutaj wspomnieć też o tym, iż jest to surowiec bardzo często wykorzystywany także w pediatrii, głównie jako środek antykolkowy. Z owoców kopru sporządza się pierwsze napoje (herbatki), które podać można dzieciom już od drugiego tygodnia życia. Herbatka koperkowa ułatwia usuwanie gazów jelitowych, które powodują bolesne skurcze i bóle brzuszka (niemowlęca kolka jelitowa), przez co działa przeciwbólowo i uspokajająco. Umożliwia ona dziecku (a także rodzicom) ;) spokojny sen. Mojego młodszego Synka na szczęście kolki ominęły :), jednak przy starszym przekonałam się jak męczące one bywają i dla dzieciaczka i dla rodziców. 

Owoc kopru wykazuje także słabe działanie uspokajające oraz pobudzające laktację. Jest składnikiem herbatek laktacyjnych np. "MioBio herbatka dla matki karmiącej", albo "Herbatka ziołowa dla matek karmiących wspomagająca laktację" Herbapolu Warszawa. Mi osobiście smakowo bardziej odpowiada ta druga ;), choć efekt jest przy obydwu podobny.

Działanie owocu kopru nie ogranicza się jednak do laktacji i przewodu pokarmowego. Pobudza on także wydzielanie śluzu w górnych drogach oddechowych (gardło, krtań, tchawica), a także przywraca prawidłowy ruch nabłonka rzęskowego, przez co ułatwia odkrztuszanie. O jego działaniu wykrztuśnym chyba często niestety zapominamy.

Innym często stosowanym składnikiem pozyskiwanym z kopru włoskiego jest olejek koprowy. Wykazuje on, podobnie jak owoc kopru, działanie wiatropędne i rozkurczowe na mięśnie gładkie przewodu pokarmowego, a także działanie sekretolityczne w obrębie dróg oddechowych ( zwiększa objętość wydzieliny, a zmniejsza jej gęstość, ułatwiając odkrztuszanie), stąd jego zastosowanie jest podobne do owoców kopru. Doustnie olejek koprowy powinien być jednak stosowany ostrożnie, bo w nadmiarze może powodować podrażnienie błon śluzowych przewodu pokarmowego, a nawet odurzenie. Nie należy stosować olejku koprowego w ciąży, ponieważ pobudza on skurcze macicy.

Warto wspomnieć, że olejek z kopru działa także przeciwbakteryjnie oraz przeciwpasożytniczo, dlatego zwalcza się przy jego pomocy niektóre choroby pasożytnicze (np. świerzb, wszawicę), stosując go zewnętrznie.
Jako ciekawostkę podam fakt, że olejek z kopru jest także składnikiem niektórych kosmetyków antycellulitowych z racji na fakt, iż poprawia mikrokrążenie skórne. Ciekawe, prawda?

Poza tym koper włoski jest jednym ze składników, znanej pewnie większości z Was oraz zyskującej coraz większą popularność tzw. 'maści końskiej', stosowanej przy bólach mięśniowo-stawowych. Ma on bowiem działanie przeciwskurczowe i łagodzące bóle reumatyczne.

I uwaga panowie ;) pewnie nie wszyscy z Was wiedzą, ale koper w świecie antycznym był znanym afrodyzjakiem:) Może warto zatem częściej używać go w kuchni...? ;)


Warto również przeczytać:

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Pierwiosnek lekarski

Mimo kalendarzowej wiosny za oknami niestety wciąż zimowa aura. Tak więc trochę na przekór bohaterem dzisiejszego posta będzie, uważany za zwiastun wiosny, kwiat o pięknych złocistożółtych kwiatach, pierwiosnek lekarski (Primula officinalis).

Nie jest to gatunek zbyt wymagający, dlatego też w stanie naturalnym spotkać go można w zaroślach, na łąkach, polanach, czy dobrze nasłonecznionych wzgórzach. Pamiętajcie jednak, że jest on objęty częściową ochroną. 
Pierwiosnek lekarski, a także inne gatunki Primula (a jest ich naprawdę sporo) są roślinami lubianymi przez fanów ogrodnictwa. Dość łatwe w uprawie pierwiosnki o uroczych kwiatach często więc zdobią nasze ogródki, balkony, skalniaki. Powszechnie znane ale... chyba mało kto zdaje sobie sprawę z  leczniczych właściwości Primula officinalis, tymczasem już od stuleci pierwiosnek lekarski stosowany jest w medycynie ludowej m.in. w przypadku migreny, bezsenności, dolegliwości miesiączkowych i okresu przekwitania, a także jako środek wykrztuśny.
Surowcem leczniczym są wysuszone kwiaty razem z kielichami, oraz wysuszone kłącza lub korzenie. 

Dziś pierwiosnek lekarski wykorzystywany jest w medycynie przede wszystkim jako środek wykrztuśny. Preparaty z korzenia i kwiatu pierwiosnka wykazują bowiem działanie sekretolityczne tzn. upłynniają zalegającą wydzielinę oraz sekretomotoryczne tzn. pobudzają odruch kaszlu. Pomocne mogą nam być więc przy schorzeniach górnych dróg oddechowych, przebiegających z zaleganiem trudnej do odkrztuszenia wydzieliny, zapaleniu krtani, czy oskrzeli, a także jako lek wspomagający m.in. pylicy czy astmie. Warto tutaj wspomnieć także, że preparaty z kwiatu pierwiosnka działają także lekko napotnie, co jest dodatkowym atutem, zwłaszcza przy przeziębieniach. 

Zarówno kwiat jak i korzeń pierwiosnka wykazują także dość silne działanie przeciwzapalne, a także działanie przeciwgrzybicze, przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe, dzięki czemu pierwiosnek może być stosowany przy infekcjach o różnej etiologii. Gdy więc dopadnie nas wiosenne przeziębienie, z męczącym kaszlem, w prosty sposób można przygotować sobie napar z korzenia czy kwiatu pierwiosnka. Warto wiedzieć, że przetwory z kwiatów pierwiosnka działają łagodniej niż preparaty otrzymywane z korzeni.

Dla tych bardziej leniwych, którzy uważają parzenie ziółek za stratę czasu, mamy w aptece kilka gotowych "pierwiosnkowych preparatów". Pierwiosnek występuje jednak najczęściej w mieszankach ziołowych, często w towarzystwie tymianku.
Przykładowym preparatem wartym uwagi jest syrop "Bronchosol", zawierający wyciąg z korzenia pierwiosnka i z ziela tymianku, oraz tymol. Syropek może być stosowany u dzieci już od 4 roku życia, ale ma niezbyt przyjemny smak (sama próbowałam), więc akurat u małych dzieciaków średnio bym polecała, bo może się to zakończyć pluciem. ;) 
Dla starszych dzieci i dorosłych w przypadku kaszlu z utrudnionym odkrztuszaniem wydzieliny "Bronchosol" może być natomiast  naprawdę ciekawą ziołową alternatywą dla "Flegaminy" czy "Mucosolvanu". Pamiętać jednak należy, aby ostatnią dawkę przyjąć nie później niż 3 godziny przed snem. I uwaga astmatycy - dla Was "Bronchosol" jest niewskazany.

Pierwiosnek w towarzystwie tymianku występuje także w  znanym pewnie większości syropie "Herbapect", reklamowanym jako remedium i na suchy i mokry kaszel. 

Zarówno kwiat jak i korzeń pierwiosnka wykazują także działanie moczopędne, nasilają filtrację w kanalikach nerkowych, co powoduje zwiększenie ilości wydalanego moczu. Dzięki temu, a także szerokiej aktywności przeciwdrobnoustrojowej, pierwiosnek może być stosowany również jako środek pomocniczy w stanach zapalnych układu moczowego.

Ponadto w przypadku kwiatu pierwiosnka zaobserwowano działanie spazmolityczne czyli rozkurczowe, dlatego może on być stosowany jako środek pomocniczy w tych jednostkach chorobowych, które przebiegają ze skurczem mięśni gładkich, np. astmie, stanach spastycznych przewodu pokarmowego czy migrenach.

Chyba tyle byłoby z najważniejszych rzeczy dotyczących głównych kierunków działania pierwiosnka. Warto jednak pamiętać, że wysokie dawki pierwiosnka mogą powodować nudności, wymioty czy biegunki i podrażniać błonę śluzową żołądka czy jelit, ale to w sumie nic dziwnego, bo w zasadzie wszystko w nadmiarze może być szkodliwe. Poza tym, pierwiosnka nie należy stosować podczas terapii lekami na rozrzedzenie krwi, przy uczuleniu na aspirynę, bo w olejku eterycznym zawarte są salicylany oraz raczej nie powinny się z nim "zaprzyjaźniać" kobiety w ciąży.

Na dziś kończę mając nadzieję, że niebawem przywita nas wiosna, nie tylko kalendarzowa. Oby dzisiejszy słoneczny dzień był pierwszym tego zwiastunem, podobnie jak pierwiosnek. ;)

Warto również przeczytać:

poniedziałek, 4 marca 2013

Szałwia lekarska

Dziś na prośbę niektórych czytelników, a także zgodnie z wcześniejszą obietnicą, rozpoczynam tzw. "cykl ziołowy", natomiast bohaterką pierwszego posta będzie Szałwia lekarska (Salvia officinalis). 

Jej nazwa pochodzi od łac. salvare - uzdrawiać, co odzwierciedla jej bogate własności lecznicze  Roślina ta już w starożytnej Grecji czy Rzymie cieszyła się dużą popularnością i stosowana była na najróżniejsze dolegliwości. Przypisywano jej wówczas nie tylko lecznicze, ale także magiczne właściwości. Uważano ją także za afrodyzjak.
Nie bez powodu mawiano onegdaj "U kogo szałwia w ogrodzie, tego śmierć nie ubodzie" ;)
Ciekawostką jest, że kiedyś ziele szałwii wkładano do książeczek do nabożeństwa, aby nie zasnąć np. na nudnych kazaniach w kościele, bo jego świeży zapach bardzo skutecznie  orzeźwiał... Może to jakaś rada dla przemęczonych przed sesją studentów przysypiających czasem nad książkami..? ;)) 

Z czasem poza własnościami leczniczymi dostrzeżono również zalety kulinarne szałwii i obecnie używana jest ona w postaci świeżych lub suchych liści w kuchni, jako dodatek do potraw mięsnych (wieprzowiny, wołowiny, drobiu), niektórych wędlin, sałatek czy sosów. Nadaje ona serom pikantny smak, a także jest składnikiem aromatyzującym marynaty czy octy. W północnych Włoszech, Szwajcarii i niektórych rejonach Niemiec bardzo popularne są  'ciasteczka szałwiowe', tak zwane "myszki" (Mauschen), które kształtem przypominają tego gryzonia. Produkuje się je maczając świeże liście szałwii w cieście naleśnikowym i smażąc na maśle. Niestety nie miałam okazji spróbować takich przysmaków, ale muszę przyznać, że z opisu są kuszące. ;)
Ponieważ jednak nie jest to jednak blog kulinarny, więc wróćmy do własności leczniczych szałwii. ;) 

Surowcem leczniczym jest liść szałwii (Salviae folium), który ze względu na różnorodność związków biologicznie czynnych, wykazuje wszechstronne działanie, a co za tym idzie jest szeroko stosowany w lecznictwie. Chyba większość z nas z szałwią kojarzy płukanki jamy ustnej i gardła. I słusznie.  Ze względu na działanie przeciwzapalne, ściągające, przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe i przeciwgrzybicze, napar z liści szałwii stosuje się do płukania w stanach zapalnych jamy ustnej i gardła, anginie i pleśniawkach, a także w profilaktyce i leczeniu schorzeń stomatologicznych, stanów zapalnych dziąseł czy po ekstrakcji zębów.
Napar taki można samemu przygotować w warunkach domowych. Wystarczy 1 łyżeczkę rozdrobnionych liści szałwii zalać szklanką wrzącej wody i zaparzać pod przykryciem 15 minut, a następnie przecedzić.

Pewnie niektórzy powiedzą, że "za dużo z tym roboty". Dla leniuchów mamy więc do dyspozycji gotowe preparaty apteczne. Na przykład:

"Tinctura Salviae" Phytopharmu - koncentrat do sporządzenia roztworu do płukania jamy ustnej i gardła (nalewka z liści szałwii)

"Lips" płyn do płukania ust 120 ml zawierający w składzie ekstrakt z liści szałwii i diglukonian chlorheksydyny, polecany przy bolesnych uszkodzeniach błony śluzowej jamy ustnej spowodowanych przez protezy zębowe, aparaty ortodontyczne, a także przy aftach i pleśniawkach

"Lips" żel na afty zawierający: ekstrakt z liści szałwii, diglukonian chlorheksydyny, witaminę B12 i B2

"Dentosept"  płyn 100 ml, którego jednym ze składników jest wyciąg z liści szałwii, stosowany m.in. w zapaleniach jamy ustnej i dziąseł.

Trochę mniej popularne jest stosowanie naparu z liści szałwii do przemywań i okładów w przypadku trudno gojących się ran, owrzodzeń żylakowatych podudzia, łojotoku, trądziku, a także po użądleniach przez pszczoły czy osy, ale warto o nim pamiętać. Napar z liści szałwii stosuje się również, podobno z dobrymi efektami, do przemywań, płukanek czy nasiadówek w przypadku stanów zapalnych pochwy czy sromu.
Ale to jeszcze nie wszystko. Liść szałwii zwiększa także wydzielanie soków trawiennych i działa żółciopędnie, dlatego napar można stosować także wewnętrznie w zaburzeniach trawiennych, problemach żołądkowych, wzdęciach czy biegunkach. 
Picie naparu z liści szałwii zmniejsza też nadmierną potliwość różnego pochodzenia. 

I znów dla osób, którym nie chce się parzyć ziółek, mamy gotowe specyfiki apteczne stosowane przy nadmiernej potliwości:

"Antyperspirant" tabletki - zawierają ekstrakt z liści szałwii i ekstrakt z pachnotki zwyczajnej, przeznaczone dla osób mających problem nadmiernej potliwości stóp, rak czy pleców

"Perspi Block" tabletki, zawierające w składzie m.in. wyciąg z liści szałwii, wskazane przy nadmiernej potliwości

Napar z liści szałwii powoduje też zmniejszenie laktacji. Kiedyś w ofercie firmy Aflofarm był preparat "Antilactin" - kapsułki zawierające w składzie wyciąg z liści szałwii, przeznaczony dla kobiet chcących zakończyć laktację. Nie cieszył się on jednak zbyt dużą popularnością, bo obecnie nie jest już produkowany. 

Tyle jeśli chodzi o działanie lecznicze. Warto również wspomnieć o zastosowaniu olejku szałwiowego w kosmetologii. Dzięki własnościom dezynfekującym, ściągającym i przeciwzapalnym  jest on dodawany do past do zębów, dezodorantów, mydeł czy szamponów.
I uwaga brunetki ;) Odwar z liści szałwii stosuje się także do pielęgnacji ciemnych włosów, ze względu na to, że nadaje on kolor i połysk. Sama nie próbowałam, ale chyba się skuszę, bo trochę połysku przydałoby się moim włosom. ;) Poza tym szałwia sprawdza się bardzo dobrze przy płukaniu włosów nadmiernie przetłuszczających się i z tendencją do łupieżu. W przemyśle perfumeryjnym natomiast olejek szałwiowy znaleźć można w kompozycjach męskich wód toaletowych. 

Jeszcze na koniec ważna uwaga. Szałwii nie powinno się stosować w ciąży i przy karmieniu piersią, a także u osób chorych na epilepsję. 

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Na lepszy nastrój

Witam w poniedziałkowy wieczór. Chyba pierwszy raz jest tak, że siadając do komputera nie wiem jeszcze o czym napisać. Zupełnie brakuje mi natchnienia i  nie wiem w czym tego przyczyna... Chyba te ME tak mnie dekoncentrują, bo odezwała się we mnie natura kibica sprzed lat ;) Football jest piękny i mam nadzieję, że wiele widowiskowych bramek obejrzymy na tych mistrzostwach i będzie co wspominać. Piłka nożna to też niesamowite emocje i radość, więc obyśmy po jutrzejszym meczu mieli się z czego cieszyć.

A więc dziś może wspomnę troszkę tak przewrotnie o poprawiaczach nastroju ;) bo nie wiadomo w jakich nastrojach dla biało-czerwonych zakończy się przygoda z Euro ;)

Wiadomo, że naturalnym antydepresantem jest dziurawiec zwyczajny ;) Preparaty z dziurawca takie jak jak Deprim czy Deprim forte pewnie dużo osób zna, więc nie ma co ich tutaj szeroko opisywać ;) Pamiętajcie jednak, że przyjmując preparaty z dziurawca, zauważalna poprawa nastroju pojawia się dopiero po około 14 dniach, dlatego po przegranym meczu nie wystarczy sobie zaaplikować dwóch tabletek Deprimu, żeby poprawić sobie humor ;)  Warto też zwrócić uwagę na to, że stosując suplementy z dziurawcem, należy unikać ekspozycji na słońce, bo grożą nam reakcje uczuleniowe i poważne zmiany barwnikowe.

Jakie jeszcze preparaty mamy na rynku farmaceutycznym? Całkiem niedawno badania kliniczne potwierdziły przeciwdepresyjne działanie szafranu, które znane było w medycynie starożytnej i o nim chciałam dzisiaj wspomnieć kilka słów. Szafran to najdroższa i najszlachetniejsza przyprawa świata, pozyskiwana ręcznie z pręcików krokusa purpurowego (Crocus sativus), więc zapewne właśnie z walorami smakowymi chyba większość go kojarzy. Mało kto wie natomiast, że szafran zwiększa stężenie takich przekaźników w ośrodkowym układzie nerwowym jak serotonina czy dopamina, a wiadomo że nie bez powodu  przez wielu serotonina nazywana jest " hormonem szczęścia" czy "hormonem dobrego nastroju" :) 
Warto wspomnieć, że skuteczność działania antydepresyjnego szafranu jest bardzo wysoka - porównywalna do klasycznych leków przeciwdepresyjnych, natomiast ilość działań niepożądanych - znikoma. W przeciwieństwie do dziurawca, szafran nie powoduje podrażnień skóry po słońcu i nie uzależnia, jest więc środkiem bezpiecznym... Ponoć skutecznie łagodzi też objawy zespołu napięcia przedmiesiączkowego, więc polecany jest szczególnie dla kobiet ;)
Jednym z pierwszych preparatów zawierającym wyciąg z szafranu, który został wprowadzony na rynek był Happy Tonic z firmy ORTIS. Od niedawna natomiast mamy na rynku preparat o nazwie Depresanum z firmy Novascon. Nie jest on tak znany jak Deprim, ale skład ma moim zdaniem dużo lepszy, bo oprócz wyciągu z kwiatu szafranu zawiera tryptofan i inozytol. Inozytol, zwany inaczej witaminą B8, odpowiada w organizmie człowieka za prawidłowe funkcjonowanie neuroprzekaźników, zwiększa stężenie serotoniny w ośrodkowym układzie nerwowym, co powoduje poprawę samopoczucia, sprawności umysłowej i stabilizację nastroju. Cena też jest przyzwoita - koszt 30 tabletek to około 17 zł, dlatego jest to jak najbardziej preparat godny polecenia dla potrzebujących poprawy samopoczucia. ;)

Pamiętajcie również o innych sposobach na poprawę nastroju. Polecam tutaj np. relaksującą kąpiel z dodatkiem olejków eterycznych, które uspokajają i odprężają, np. olejek lawendowy czy bergamotkowy, a także inne bardziej przyziemne metody. Mi na przykład doskonale poprawia nastrój zakupowe szaleństwo ;)
Trzymajcie jutro kciuki za Polskę. ;)


Warto również przeczytać:

Jak walczyć z migreną

Zalety czerwonego wina

Wspomagacze przed sesją