wtorek, 30 grudnia 2014

Co ma szampan do depresji? ;)

Niebawem rok 2014 przejdzie do historii. Już jutro o północy przy huku petard i fajerwerków oraz kieliszku szampana przywitamy Nowy Rok. Co przyniesie...?
Tego nie wie nikt, ale życzę Wam wszystkim z całego serca oby głównie była to radość i szczęście.

A tak a propos szampana... czy wiecie, że przed wynalezieniem leków antydepresyjnych, to właśnie nim leczono depresję? Tylko uwaga - to co potocznie nazywamy szampanem, to najczęściej wino musujące, które z prawdziwym szampanem niewiele ma wspólnego. Już w 1911 r. nazwa szampan zastrzeżona została dla win z regionu Champagne we Francji. Do produkcji szampana używa się specjalnych odmian winogron: pinot-noir, pinot-meunier i chardonnay. 



Jak wygląda proces produkcji szampana? Najpierw przeprowadza się wstępną fermentację różnych win, a następnie je degustuje i w oparciu o walory smakowe tworzy pożądaną kompozycję, czyli tzw. kupaż. Takie wino zostaje zabutelkowane. Wcześniej dodaje się cukier i drożdże, a w wyniku wtórnej fermentacji cukier rozpada się na alkohol i dwutlenek węgla, czyli znane nam bąbelki.
W butelkach wino leżakuje od 3-5 lat. Po okresie leżakowania przeznaczone jest do sprzedaży.
Dodam tutaj, iż sporo win musujących jest produkowanych metodą szampańską, np. czeski sekt 'Bohemia', który swoją drogą bardzo mi smakuje. ;)
Obecnie produkcja szampana to sztuka sama w sobie, ale i miliardowy biznes. Bąbelki szampana dają nam poczucie luksusu, choć nie tylko, gdyż jak się okazuje, także ... zdrowie. ;)

Szampan a depresja

Jak wyżej wspominałam, kiedyś szampan był używany jako środek antydepresyjny. A jak wyglądało to w praktyce?
Przez pierwszy miesiąc zalecano trzy kieliszki szampana dziennie, jako kuracja wstępna. Następnie dla podtrzymania efektu kuracji - jeden kieliszek na dzień. Brzmi kusząco, prawda? ;)
Podobno Marilyn Monroe gdy miała 'chandrę' urządzała sobie kąpiel w szampanie, zużywając ponad 300 butelek tego trunku na wannę kąpieli. 
A co wspólnego ma szampan z depresją? 
Zawiera w składzie między innymi lit, który dziś jest jednym z leków stosowanych w farmakoterapii zaburzeń afektywnych. Właściwie sole litu wprowadzone zostały do lecznictwa w latach 50-tych XX wieku, czyli stosunkowo niedawno. Nie są one jednak standardem w leczeniu depresji. 

W aptekach znajdziecie lit jako lek "Lithium carbonicum" zawierający 250mg węglanu litu w jednej tabletce. Jest on jednak wydawany w aptekach wyłącznie na podstawie recepty lekarskiej.

I jeszcze mała ciekawostka - istnieją badania, że na terenach, gdzie w wodzie pitnej występuje wysokie stężenie litu jest mniej zachorowań na choroby psychiczne.

Myślę więc, że warto zadbać o odpowiedni poziom litu w organiźmie, niekoniecznie popijając codziennie szampana. :) Bogata w lit jest np. woda 'Zuber-2', ale niestety smakuje okropnie. :(  Ponadto pewną jego ilość zawiera woda mineralna 'Piwniczanka'. Można go również znaleźć w warzywach, np. ziemniakach czy pomidorach, choć niestety w śladowych ilościach.

Na dziś kończę ten luźny artykuł, a co do poprawy nastroju, to ja jednak wolę to zrobić poprzez zakupy, zwłaszcza, że zaczęły się wyprzedaże. ;)

Warto również przeczytać:

wtorek, 23 grudnia 2014

Życzenia Świąteczne

Moi Drodzy, życzę Wam pogodnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia, upływających w ciepłej i rodzinnej atmosferze. Niech to będzie czas radości, oderwania się od codziennych trosk, ale również zadumy nad tym co minęło i nad tym co nas czeka. 


P.S. Już po świętach wracam na blog z kolejnym artykułem. :)

niedziela, 14 grudnia 2014

Sprawy organizacyjne

W związku z problemami zdrowotnymi zmuszona jestem w najbliższym czasie ograniczyć działalność na blogu.
W praktyce oznacza to, że na razie nie będą pojawiać się nowe artykuły, a na komentarze i Wasze maile będę odpowiadała ze sporym opóźnieniem. Bardzo Was przepraszam i proszę o wyrozumiałość.

sobota, 6 grudnia 2014

Pure Collagen - tabletka młodości

                                                     artykuł sponsorowany

Chyba każda kobieta marzy, by jak najdłużej pozostać młodą i piękną. ;) Niestety procesów starzenia nie da się w pełni zahamować, choć ... okazuje się, że można je nieco spowolnić. 
Najpierw jednak zastanówmy się, co jest głównym powodem powstawania zmarszczek na skórze? Jak zapewne wiecie głównym składnikiem budulcowym skóry są włókna kolagenowe i to od ich kondycji zależy wygląd naszej skóry. 
Niestety mniej więcej od 25 roku życia kolagen obecny w skórze ulega degradacji. Proces ten "nabiera rozpędu" po 40-stce i są źródła które podają, że wtedy to już utrata kolagenu wnosi około 1% rocznie. Sporo, prawda...? 
I to właśnie ubytek kolagenu odpowiada za te nieszczęsne zmarszczki, które co tu dużo mówić w pewnym wieku są nieuniknione. Mamy więc winowajcę, a to już pierwszy krok do sukcesu. :) Wszystko wydaje się takie proste - uzupełnimy kolagen i nasza skora znów stanie się jędrna i gładka. Każdy by tak chciał. Ale... nie jest to do końca takie proste..

Jak to właściwie jest z tym kolagenem? 
Pewnie większość z Was pamięta, że kolagen to białko, które składa się z małych cegiełek, czyli aminokwasów. Ale zapewne nie wszyscy wiedzą, że kolagen to białko na swój sposób wyjątkowe, bo po pierwsze ma bardzo nietypowy skład aminokwasowy (m.in. duże ilości glicyny, proliny, hydroksyprolinę, hydroksylizynę), a po drugie charakterystyczną strukturę.
Właściwie rozróżnić można 8 typów kolagenu, ale... najbardziej powszechny jest typ I, który występuje między innymi w skórze, tkance podskórnej, ścięgnach. 

Typ II kolagenu to natomiast główny składnik budulcowy chrząstki stawowej. 

Jak się więc nietrudno domyślić - preparaty z kolagenem podzielić można niejako na dwie grupy: preparaty na stawy, gdzie kolagen najczęściej występuje w towarzystwie innych składników oraz preparaty "anti-aging". 

Istnieje obecnie wiele metod dostarczania skórze brakującego kolagenu, począwszy od zastrzyków, poprzez kremy i płyny, a kończąc na tabletkach. Ten ostatni sposób wydaje się najbardziej interesujący, gdyż kolagen, jako naturalne białko, najłatwiej i najszybciej wchłania się właśnie z krwioobiegu.

Dziś chciałabym Wam przedstawić preparat "Pure Collagen" firmy Noble Medica, który na tle konkurencji wydaje się interesujący.


http://www.noblemedica.pl/glowna/8-pure-collagen.html


Główny składnik preparatu to kolagen z ryb morskich w dawce 200mg. To pochodzenie kolagenu jest niezmiernie ważne, co chciałabym tutaj podkreślić. Jeszcze kilka lat temu swoje tryumfy święcił kolagen wołowy - nie jest  to szczególnie zaskakujące, bo był to prosty i tani sposób jego pozyskiwania. Obecnie "na topie" jest jednak kolagen pozyskiwany z ryb. Dlaczego...? Powody są co najmniej dwa. Po pierwsze wykazuje on większą biodostępność niż kolagen wołowy, a po drugie mniejsze działanie alergizujące. 

Ale to nie wszystko - kolagen występuje w tym specyfiku w duecie. :) Właściwie jest to póki co jedyny kolagen w tabletkach, któremu towarzyszy elastyna  i to w takiej proporcji jak w skórze (94 % kolagenu i 6% elastyny). Kolagen odpowiada za jędrność skóry, natomiast elastyna to białko, które gwarantuje naszej skórze elastyczność i sprężystość. A więc sami przyznacie, że to bardzo zgrany duet. ;)

Skład preparatu uzupełniają witaminy: C i E. Witaminę C wszyscy kojarzymy pewnie z sezonem infekcyjnym, ale nie wiem czy wiecie, że odgrywa ona także istotną rolę w syntezie kolagenu. Poza tym jest silnym antyoksydantem, czyli "zmiataczem" wolnych rodników, podobnie jak witamina E. Wolne rodniki nie są bez winy, jeśli chodzi o starzenie organizmu i powstawanie zmarszczek, bo to właśnie one niszczą włókna kolagenowe i elastynowe w skórze właściwej. 
Warto dodać jeszcze, iż jest to lewoskrętna witamina C, a więc... wysoko przyswajalna. 

Kolejny składnik "Pure Collagen" to ekstrakt z pestek winogron, który także wykazuje działanie antyoksydacyjne, czyli dokłada swoje trzy grosze w walce z wolnymi rodnikami.

Producent deklaruje, że zaletą stosowania specyfiku jest nie tylko poprawa elastyczności i nawilżenia skóry, spłycenie drobnych zmarszczek, ale także rozjaśnienie przebarwień oraz przywrócenie cerze witalności i blasku. Wszystko to brzmi interesująco. :) A na dodatek taka kuracja kolagenowa na pewno będzie także skutecznym wsparciem dla stawów. Jeśli chodzi o stawy, to efekty powinny być odczuwane już przy pierwszym opakowaniu, natomiast na efekt "anti-aging" trzeba poczekać nieco dłużej. Z reguły pojawiają się one przy drugim opakowaniu. 

Jedno opakowanie zawiera 100 tabletek, a zalecana dzienna dawka na początku kuracji to 4 tabletki dziennie. Taką dawkę stosujemy do momentu uzyskania efektów, czyli uzupełnienia niedoboru kolagenu. Później można ją zmniejszyć do dawki podtrzymującej, czyli 1-2 tabletki dziennie, a efekty i tak powinny być coraz bardziej widoczne.

Więcej informacji na temat "Pure Collagen" znajdziecie na stronie producenta. Istnieje tam także możliwość zamówienia tego preparatu.

http://www.noblemedica.pl/glowna/8-pure-collagen.html