środa, 28 lipca 2021

Co na ugryzienia owadów..?

Dziś zgodnie z niedawnym artykułem będzie kontynuacja wątku o komarach. Było sporo na temat, jakie preparaty można zastosować do ochrony przed owadami, co sprawdzi się w tropikach, a co w przydomowym ogródku. 

A jakie preparaty do stosowania po ukąszeniach znajdziecie w aptece ? Czym się kierować przy wyborze..?

Co na "bąble" po ukąszeniach owadów..? Które preparaty skutecznie załagodzą świąd i obrzęk..? 

Jeśli chodzi o specyfiki na ukąszenia to wszystko zależy od tego czy pojawiające się na skórze zmiany są nasilone i czy towarzyszy im  intensywny świąd. Jeśli bardzo swędzi, poza klasycznym "bąblem" pojawia się zaczerwienienie i obrzęk, to na pewno warto sięgnąć po mocniejsze specyfiki. Co więc mamy do dyspozycji.

- kremy na bazie hydrokortyzonu. UWAGA! Hydrokortyzon należy do leków sterydowych, a więc stosujemy go ostrożnie - tylko na miejsca zmienione chorobowo, smarując je kilka razy dziennie cienką warstwą. Maksymalny czas terapii bez konsultacji z lekarzem to 7 -14 dni.  W postaci kremu na skórę hydrokortyzon świetnie sprawdzi się nie tylko po ukąszeniach owadów, ale także w przypadku chorób skóry takich jak atopowe zapalenie skóry, łuszczyca, bądź w przypadku alergii skórnych, pokrzywki czy nasilonego świądu. Hydrokortyzon zastosowany na skórę działa bowiem: przeciwalergicznie, przeciwświądowo, przeciwobrzękowo i przeciwzapalnie

UWAGA! Bez konsultacji z lekarzem nie należy stosować kremów z hydrokortyzonem u dzieci do 12 roku życia. Preparaty jakie są dostępne w aptece to np. "Maxicortan" krem (1% hydrokortyzon) lub "Hydrocortisonum Aflofarm" (0,5% hydrokortyzon).

- żele z substancją przeciwhistaminową (zawierające dimetinden) - tutaj chyba najbardziej znany wszystkim jest "Fenistil" żel, ale nie jest to jedyny preparat o tym składzie. Inne to np. "Foxill żel".  Na uwagę zasługuje postać żelu, a więc preparat  nie jest tłusty i szybko się wchłania. Dość szybko łagodzi swędzenie, a więc daje odczuwalną ulgę. Warto wiedzieć, że specyfik nie zawiera alkoholu ani substancji zapachowych czy barwników, a więc jest bezpieczny nie tylko dla dorosłych, ale także dla dzieci. Ale uwaga - u niemowląt i dzieciaków nie należy stosować preparatu na dużą powierzchnię skóry. 

No dobrze... Chyba to ważniejsze specyfiki na bardziej intensywne odczyny po ukąszeniach. Oczywiście poza preparatem miejscowym w przypadku nasilonych objawów zastosować można jeszcze dodatkowo doustny lek antyhistaminowy. Więcej na ten temat znajdziecie w archiwum bloga:

http://zapytaj-farmaceute.blogspot.com/2016/04/leki-na-alergie.html

Inne mniej popularne, choć także skuteczne po ukąszeniach owadów preparaty to:

- maść propolisowa ( 3% lub 7%)

- "Baika-skin" żel - to właściwie tegoroczna nowość, ale z racji na ciekawy skład chciałabym  o niej wspomnieć. Co mamy w składzie..? Przede wszystkim wyciąg z korzenia tarczycy bajkalskiej. Brzmi może trochę tajemniczo, ale surowiec ten nie jest nowością w świecie farmacji. Jest on składnikiem także żelu "Baikadent"- do stosowania na stany zapalne jamy ustnej, czy otarcia od protez zębowych. Jak działa "Baika-skin"? Niweluje swędzenie i podrażnienie skóry, zmniejsza zaczerwienienie, zmniejsza obrzęk. Dodatkowo nawilża skórę. Specyfik nadaje się dla dzieci, ale od 3 roku życia. 

"Mugga" balsam kojący - tutaj w składzie mamy ciekawe trio: olejek z drzewa herbacianego, mentol, aloes. Preparat od razu po aplikacji daje uczucie przyjemnego chłodzenia i łagodzi świąd. Nadaje się do stosowania u dzieci od 2 roku życia i ma atest Polskiego Zakładu Higieny. 

Ciekawa opcja, która sprawdzi się u dzieci to plastry, np. "Recotin plastry po ukąszeniach owadów". W składzie naturalne składniki, m.in olejek lawendowy czy ekstrakt z kwiatów nagietka, za co plus, a poza tym szata graficzna idealna dla dzieciaków. W opakowaniu znajdziecie 20 sztuk plastrów z ilustracjami zwierzątek i 10 sztuk plastrów transparentnych. Ich zaletą jest to, że zabezpieczamy okolicę po ukąszeniu przed drapaniem, a wiadomo jak to z dziećmi jest - mówisz "nie drap", a ono i tak zrobi swoje. ;)

Na dziś wystarczy, choć celowo nie poruszam tematu alergii na jad owadów, ponieważ myślę, że to może być ciekawy temat na osobnego posta.

Trzymajcie się ciepło. :) I kibicujcie naszym sportowcom w Tokio, niech dzisiejszy pierwszy srebrny medal otworzy worek z medalami.:) 

Warto również przeczytać:



niedziela, 18 lipca 2021

Co na komary..?

Wczoraj wieczorem położyłam się do spania i nagle "bzzzzzzzz" ;) - oj jak ja tego nie lubię. :) Czasami wystarczy nieopatrznie uchylić okno przy zaświeconym świetle i już jakiś "krwiopijca" wleci nam do mieszkania, ;) oczywiście skończyło się jak zawsze na polowaniu, żeby móc potem spokojnie zasnąć. A przy okazji dzięki temu jest temat na nowy artykuł - preparaty na komary. :) Właściwie na czasie, bo w aptece specyfiki na komary cieszą się teraz dość sporym zainteresowaniem. A więc... zaczynamy.

Jaki preparat na komary wybrać..? 

Oczywiście specyfików odstraszających insekty (komary, meszki, kleszcze), czyli tak zwanych repelentów,  znajdziecie w aptece całą masę. Czym więc kierować się przy wyborze..? Na pewno wybór preparatu powinien zależeć od tego, czy zależy nam na bardzo skutecznej ochronie (szczególnie w lesie, gęstych zaroślach czy krajach tropikalnych), bądź chodzi nam o specyfik do stosowania na co dzień: w ogródku, na spacerze itp. Poza tym uwzględnić należy wiek, gdyż oczywiście inne specyfiki zastosować można u dzieci, czy niemowląt, a inne u dorosłych. Odrębna kwestia to wrażliwość skóry, skłonność do podrażnień bądź alergii. 

Właściwie tak w uproszczeniu specyfiki na komary można podzielić na dwie kategorie:
-  preparaty oparte na olejkach eterycznych
- preparaty zawierające środki chemiczne (najczęściej zaliczane do środków biobójczych).

Preparaty na bazie olejków- jak działają, czy są skuteczne, które wybrać..? 

Jeśli chodzi o olejki eteryczne, tutaj na pewno do najskuteczniejszych odstraszaczy komarów zaliczyć można: 

- olejek lawendowy - dla ludzi zapach olejku jest przyjemny, mi kojarzy się z relaksem i ukojeniem, ale komary raczej za nim nie przepadają :) 

- olejek citronella - poza działaniem odstraszającym komary, działa antyseptycznie i przeciwzapalnie. Jako ciekawostkę tylko podam,  że citronella wykazuje działanie przeciwdepresyjne w aromaterapii, poprawia koncentrację i kreatywność

- olejek eukaliptusowy. Nie wiem jak Wam, ale mi eukaliptus kojarzy się z misiami koala, :) a także z chorymi zatokami - świetnie sprawdza się wówczas do inhalacji. Okazuje się, że równie świetnie odstrasza owady

- olejek z mięty pieprzowej. Ja uwielbiam zapach świeżej mięty i hoduję ją zresztą na balkonie, wykorzystując jako dodatek do letnich napojów, ale mięta może być też takim naturalnym środkiem na komary ;)

To oczywiście tylko wybrane olejki o własnościach odstraszających owady, można jeszcze wymienić: paczulowy, olejek z bazylii czy z drzewa herbacianego. Ponieważ jednak mamy lato, pamiętajcie, że część olejków wykazuje działanie fotouczulające, a więc nie zawsze są bezpieczne w zastosowaniu na skórę przy późniejszej ekspozycji na słońce. 

Pewnie niektórzy z Was pokuszą się o stworzenie jakiejś swojej mikstury odstraszającej owady. Pamiętajcie jednak, że w aptece znajdziecie także gotowe specyfiki z olejkami. I uwaga! Niektóre z nich mogą być stosowanie od pierwszego miesiąca życia, inne dopiero od 3 roku  życia - wszystko zależy od receptury. Przy preparatach na bazie olejków warto też pamiętać o ponawianiu aplikacji, bo nie działają one bardzo długi czas.  Przykładowe preparaty to:

"Kleszcz stop" spray na kleszcze i komary z Sanity 65 ml - zawiera w składzie 100% naturalne olejki m.in tymiankowy, rozmarynowy, goździkowy, z bazylii i citronellowy oraz alkoholowy ekstrakt z miodli indyjskiej. Ale uwaga - do stosowania od 3 roku życia. Na plus wygodne małe opakowanie, które idealnie sprawdzi się gdzieś w podróży. 

"Sio natural" - płyn do stosowania na skórę 100 ml. Preparat według producenta może być stosowany u dzieci już od 1 miesiąca życia - oczywiście z zachowaniem ostrożności. W składzie olejki, ale także pantenol, czyli dodatkowo regeneracja skóry. Cena przyzwoita, około 10 zł :)

Poza preparatami w formie aerozoli, mamy też opaski, czy bransoletki. Myślę, że są one wygodne np. gdy dzieci jadą na kolonie, bo wtedy łatwo zapomnieć o aplikacji spray'u, a opaskę założy się i jest. Oczywiście to też są specyfiki na bazie olejków, więc siła działania nie jest jakaś szałowa. :) W aptece najpopularniejsze są opaski "Komastop"- dostępne w różnych wariantach kolorystycznych. 
Jakiś czas temu pojawiły się tez plastry odstraszające komary np. "Mosbito", które można nakleić na wózek, czy namiot. Bazują one na olejku lawendowym. Jest więc w czym wybierać.

Preparaty zawierające środki chemiczne- jak stosować?

Jak już wcześniej wspominałam, druga grupę stanowią preparaty zawierające związki chemiczne, najczęściej zaliczane do  środków biobójczych. Ich historia w aptekach jest trochę zawirowana.. dawniej były dostępne, potem zostały wycofane ze sprzedaży w aptekach, a kilka lat temu znowu wróciły.

1) DEET 


Obecnie bezsprzecznie najmocniejszymi specyfikami na komary, który nabyć możecie w aptekach są środki na bazie DEET (N,N-dietylo-m-toluamid), Jest to związek organiczny stosowany obecnie jako środek odstraszający nie tylko komary, ale także meszki, kleszcze, muchy tse-tse, muchy końskie. Preparaty na bazie DEET niezastąpione są podczas podróży w tropiki, gdzie komary przenosić mogą bardzo niebezpieczne choroby jak malaria. Chyba najbardziej znanym specyfikiem, którego nazwa często przewija się na forach podróżniczych jest "Mugga". Nie wiem jednak czy wiecie, że w serii "Mugga" mamy kilka preparatów, które różnią się miedzy sobą stężeniem DEET - a co za tym idzie mają różne ograniczenia w stosowaniu. Usystematyzujmy więc:

- DLA DOROSŁYCH od 18 roku życia:

"Mugga"  spray 50% DEET - aplikacja 1 raz dziennie, ochrona w klimacie umiarkowanym to 9 godzin, w klimacie tropikalnym do 4-8 godzin. Nie wolno stosować na twarz. 
"Mugga" roll on 50% DEET- aplikacja 1 raz dziennie, ochrona w klimacie umiarkowanym to aż 12 godzin, w klimacie tropikalnym 7-10 godzin. Nie wolno stosować na twarz.

- DLA DZIECI od 13 roku życia 

"Mugga" roll-on 20% DEET - aplikacja 1-2 razy dziennie, ochrona w klimacie umiarkowanym to ok 7 godzin, w klimacie tropikalnym 4-7 godzin. Nie wolno stosować na twarz. 

- DLA DZIECI od 2 roku życia

"Mugga" spray 9,5% DEET - aplikacja 1-2 razy dziennie, ochrona w klimacie umiarkowanym do 6 godzin, w klimacie tropikalnym 2-6 godzin. Oczywiście u dzieci tego typu preparaty stosujemy bardzo ostrożnie i pod nadzorem osoby dorosłej, oczywiście tylko w razie konieczności naprawdę mocnej ochrony. 

Warto wiedzieć, że specyfiki na bazie DEET poza skutecznością wobec komarów, są także mega skuteczne jeśli chodzi o kleszcze. Już stężenie 20% DEET zapewnia średnią ochronę przed kleszczami 90-100 % w ciągu 4 godzin.

W aptece znajdziecie także preparaty z DEET innych firm. Pewnie najbardziej znany jest "Ultrathon" - aerozol. Tutaj stężenie DEET to to 25%. Preparat przeznaczony jest do stosowania u dzieci od 3 roku życia, ale nie częściej niż 2 razy dziennie. Można stosować go na skórę, lub na ubranie. Na uwagę zasługuje duża pojemność bo opakowanie ma 170g, co dla mnie jest trochę mało praktyczne zwłaszcza gdzieś w podróży. Tutaj zdecydowanie poręczniejsze są małe opakowania specyfików "Mugga". Z racji na dużą pojemność "Ultrathon" jest dość drogim specyfikiem, cena z roku na rok coraz wyższa, obecnie w aptekach stacjonarnych to już często powyżej 50 zł. Dla mnie na minus także nieco tłusta konsystencja. 

Nieco mniej znany preparat, ale także z DEET 25% to "Mosbito max" - aerozol 90ml. Mała pojemność, a więc praktyczny na jakieś wypady, gdzie trzeba pilnować, aby bagaż był lżejszy, bądź nie mamy kupionego bagażu rejestrowanego. ;) Cena przyzwoita - około 20 zł.

Podsumowując - DEET to najskuteczniejszy środek odstraszający owady - to bez dwóch zdań, ale pamiętajcie, że jest on toksyczny, może  wywoływać miejscowe podrażnienie skóry, reakcje alergiczne, wpływać na układ nerwowy - po jego zastosowaniu zaobserwowano u dzieci napady padaczkowe (bez udowodnionego związku przyczynowo-skutkowego, ale jednak), dlatego ja uważam, że u dzieciaków specyfiki tej grupy powinno się stosować naprawdę tylko w razie konieczności, np. podróży w tropiki, ewentualnie jakiejś wyprawy w gęste zarośla, lasy itp. - kiedy chodzi o skuteczną ochronę przed kleszczami. Pamiętajcie, żeby zawsze zachować ostrożność i nie przekraczać zalecanej częstotliwości stosowania. Nie są to też raczej preparaty, które można włożyć dziecku do walizki na wyjazd na obóz czy kolonię. Moim zdaniem - stosowanie tylko pod nadzorem dorosłych!


2) IKARYDYNA 

Nieco bezpieczniejsze, ale jednocześnie nieco mniej skuteczne wobec kleszczy i komarów będą specyfiki z ikarydyną. Nie  wywołują one podrażnień skóry i nie wpływają toksycznie na układ nerwowy.  Przykładowy specyfik to "OFF Protection Plus" aerozol (ikarydyna 20%). Stężenie ikarydyny na poziomie 20% jest skuteczne wobec komarów i kleszczy od 8 do 14 godzin, a w stężeniu 10% od 3-8 godzin. 

I UWAGA! Nie należy nigdy stosować łącznie preparatu z DEET i ikarydyną, ponieważ taka mieszanka jest bardzo toksyczna dla człowieka. 

3) IR 3535

I jest jeszcze jeden ciekawy środek, który wykazuje zastosowanie jako repelent- IR 3535. Nazwa brzmi tajemniczo, ale w rzeczywistości to: ester etylowy kwasu 3-(N-acetylo-N-butylo) aminopropionowego. :)  Środek ten opracowany został już w latach 70tych, a więc ma długą historię stosowania i szeroki zakres działania- zarówno wobec komarów, mrówek, much, kleszczy, meszek,  jak i pszczół, os, wszy czy nawet karaluchów. Ale od razu podkreślić trzeba, że ta skuteczność jest sporo mniejsza niż DEET i mniejsza niż ikarydyny. Skuteczność mniejsza, ale za to większy profil bezpieczeństwa. Coś za coś. :) 

Przykładowy preparat z IR3535 to "Ziaja antybzzz płyn przeciw insektom dla dzieci" - do stosowania już od 1 roku życia. Tutaj warto wiedzieć, że aplikację należy ponawiać co około 4 godziny, a więc dość często, co nie jest bardzo wygodne. Cena przyzwoita bo 100 ml kosztuje około 10-12 zł. 

Ciekawym specyfikiem odstraszającym komary i kleszcze jest moim zdaniem "Kick the Tick" aerozol. Preparat zawiera aż 3 substancje czynne - IR3535, ikarydyna i citriodiol. Takie trio zapewnia skuteczną ochronę przed  kleszczami, komarami i meszkami do 4 godzin. Może być stosowany od 3 roku życia. Ja przyznam szczerze, że stosuję go u dzieciaków od lat i sprawdza się zarówno na codzienne spacery, jak i krótkie wyprawy do lasu na grzyby czy jagody. ;) Cena przyzwoita bo około 20 zł za opakowanie 200ml. 

Na dziś tyle, a o tym co można zastosować na ukąszenia będzie kiedyś w osobnym artykule. ;)




niedziela, 11 lipca 2021

Elektrolity - jak działają, które wybrać i dlaczego..?

Urlop, urlop i po urlopie. :) Ale cóż poradzić - taka kolej rzeczy, a więc znowu szara rzeczywistość. ;) Za oknami upalnie - temperatura sięga 30° C i nie wiem, jak Wy, ale ja czuję się nieco osłabiona. Nie lubię upałów, a bynajmniej nie w dużym mieście. Jak upał to tylko gdzieś nad morzem, gdzie zawieje chłodny wiaterek na plaży i można się chłodzić zimnymi drinkami, a w razie chęci wskoczyć do chłodniejszego basenu. :) Oczywiście najlepiej z opcją all inclusive, :) czyli wszystko pod ręką.

Podobno nadciąga front atmosferyczny i będą burze, ale po burzy - jak to zwykle bywa znowu wyjdzie słońce :) i znowu fala upałów, która według prognoz potrwa kolejne kilka dni. Dziś więc kilka słów na temat jak radzić sobie w takie gorące dni i o czym należy pamiętać..?

Jak przetrwać falę upałów..? 

Z pewnością należy do minimum ograniczyć przebywanie na słońcu, zwłaszcza w okresie najbardziej intensywnego działania promieni słonecznych - dotyczy to szczególnie dzieci oraz osób starszych. Jeśli już musimy wyjść na zewnątrz, to koniecznie pamiętać należy o zastosowaniu kremu z odpowiednim filtrem ochronnym - najlepiej SPF 50 oraz o nakryciu głowy, czyli czapka, kapelusik itp:) Poza tym podczas upałów raczej stawiajmy na lekkie, ale dobrze zbilansowane posiłki. :) 

I podstawa to oczywiście spożywanie odpowiedniej ilości płynów.. Ale niestety nie chodzi mi tutaj o słodkie napoje i picie hektolitrami słodkich napojów typu "Fanta", "Sprite", czy "Coca-Cola".. bo one z racji na dużą ilość cukru gaszą pragnienie tylko na chwilę. Na upały najlepiej sprawdzi się woda mineralna - najlepiej wysoko mineralizowana. Ja zawsze robię sobie wodę z miętą i cytryną. Miętę mąż hoduje na balkonie, więc jest zawsze na wyciągnięcie ręki. Można również pokusić się o domową lemoniadę, :) ona też świetnie ugasi pragnienie i nawodni nasz organizm. 

Podczas upałów dobrze jest ograniczyć również przyjmowanie napojów alkoholowych. Pewnie fani zimnego piwka mnie tutaj zlinczują, :) ale alkohol wykazuje działanie moczopędne i powoduje odwodnienie organizmu, a więc efekt zupełnie odwrotny do zamierzonego. 

Wysokie temperatury za oknami sprawiają, że warto uzupełniać nie tylko wodę i płyny, ale również elektrolity. 

Co to takiego elektrolity i dlaczego są takie ważne..?

Elektrolity są to składniki mineralne, które znajdują się w płynach ciała (sód, potas, wapń, magnez i chlorki) i biorą udział w wielu procesach zachodzących w organizmie. Po pierwsze regulują one gospodarkę wodną organizmu. Poza tym umożliwiają przewodzenie impulsów nerwowych niezbędnych do funkcjonowania mózgu i układu  nerwowego. Wpływają również na prawidłową pracę mięśni, a także gospodarkę kwasowo-zasadową, czyli utrzymanie odpowiedniego pH.

Skutkami niedoboru elektrolitów mogą być:

drżenia i skurcze mięśni, zmniejszenie siły mięśniowej, ból mięśni,  obrzęki, senność, brak energii, osłabienie i złe samopoczucie, zawroty i ból głowy, nudności i brak apetytu. 

Wysokie temperatury sprawiają, że często równowaga wodno-elektrolitowa organizmu jest zachwiana, dlatego podczas upałów czujemy się osłabieni i znużeni. Można wówczas sięgnąć po preparaty z apteki, które uzupełniają poziom elektrolitów. Ja latem zawsze jak przychodzę do pracy, od razu piję szklankę wody z elektrolitami, co doskonale orzeźwia, nawadnia i dodaje mi sił. :) 

Elektrolity - czym się kierować przy wyborze..?

Oczywiście w aptece znajdziecie całą masę preparatów z elektrolitami. Czym więc się kierować przy wyborze..?

Nie wiem, czy wiecie ale już w 1969 roku Światowa Organizacja Zdrowia WHO opracowała skład doustnego płynu nawadniającego (ang. oral rehydration salts ORS), jako gotowej mieszaniny glukozy i elektrolitów do nawadniania dzieci i dorosłych - w ostrej biegunce. Skład został później nieco zmodyfikowany, m.in zastąpiono wodorowęglan sodu dwuwodnym cytrynianem trójsodowym, aby poprawić stabilność. Później w roku 2006 ponownie wprowadzono modyfikacje składu i powstał doustny płyn nawadniający o mniejszej osmolarności, ale lepszej skuteczności. 


Doustny płyn nawadniający według WHO - skład:

GLUKOZA

 

75 mEq

SÓD

 

75 mmol/l

CHLOREK

 

65 mmol/l

POTAS

 

20 mmol/l

CYTRYNIAN

 

10 mmol/l

 

OSMOLARNOŚĆ

 

245 mOsm/l













Jak pewnie zauważyliście - obecnie producenci wprowadzają swoje rozmaite modyfikacje, aby przekonać pacjentów do wyboru ich specyfiku... kuszą w reklamach hasłami "obniżona zawartość sodu i glukozy" (reklama "Hydrooptima senior") czy "zasila mięśnie i mózg" (preparat "Oryal").  Jak się odnieść do tych haseł reklamowych..?

Hasło przewodnie reklamy "Oryal" jako " zasila mięśnie i mózg" to właściwie tylko chwyt marketingowy.. Teoretycznie bowiem wszystkie elektrolity jak już pisałam wpływają na przewodnictwo nerwowe (a więc zasilają mózg) i na pracę mięśni (zasilają mięśnie). Nie mamy tutaj nic nadzwyczajnego, natomiast hasła reklamowe działają na potencjalnego konsumenta, bo mam w aptece pacjentów którzy chcą tylko "Oryal" bo on zasili ich mózg. ;) No cóż.. reklama dźwignią handlu. Patrząc na skład to oczywiście odbiega on od wzorca, czyli doustnego preparatu nawadniającego według WHO. Preparat występuje obecnie w 3 wersjach" "Oryal", "Oryal max", i "Oryal after party". Ja próbowałam kiedyś wersję podstawową i jak dla mnie jest okropna w smaku, chyba z racji na zawartość słodzików.

A jak wypada pod względem składu "Hydroptima senior", czyli produkt reklamowany przez Aflofarm jako specyfik specjalnie dla seniorów..?  Rzeczywiście nieco obniżona jest zawartość sodu i glukozy - zamiast glukozy dodano jeszcze słodzik sukralozę. Zupełnie też nie rozumiem dodatku w ilości 10 mg na 1 tabletke wyciągu z pestek winogron... Przecież to placebo. Pamiętajcie, żeby preparat dobrze spełniał swoją funkcję nawadniającą powinien spełniać określone kryteria, mieć określoną osmolarność, skład itp.. Preparat nawadniający elektrolitowy musi mieć w składzie zarówno glukozę, jak i określoną zawartość jonów sodu... o to nam przecież chodzi, aby wyrównać zachwianą gospodarkę wodno-elektrolitową. Takie modyfikacje nic nie wnoszą a jedynie sprawiają, że specyfik jeszcze bardziej odbiega od wzorca - doustnego preparatu nawadniającego według WHO. Moim zdaniem więc to tylko marketing. Żadne zalety.

Słabo pod względem składu wypada też dość popularny wśród pacjentów "Litorsal" ze Zdrovitu. Ze względu na przyjemny, rześki smak (cytrynowo- miętowy) jest to preparat dość lubiany przez pacjentów, ale szału nie ma. Dlaczego..? Po pierwsze skład zupełnie odbiega od naszego wzorca. Źródłem jonów sodowych jest węglan sodu (a nie jak w większości chlorek sodowy), po drugie źródłem jonów potasowych jest dwuwodorofosforan potasu - iście kontrowersyjny.. po trzecie specyfik naszpikowany jest  słodzikami: aspartam, acesulfam, cyklaminiany. Ich obecność jest tutaj zupełnie zbędna... Poza tym nie podano w ogóle osmolarności roztworu, a od niej zależy, czy preparat dobrze będzie spełniał swoją funkcję nawadniającą. A więc... znowu szału nie ma. 

Zatem co wybrać..? 

Na rynku mamy jednak specyfik - doustny płyn nawadniający o składzie zgodnym z zaleceniami WHO, a także zalecanej osmolarności 245 mOsm/l. Jest to "Orsalit"- dla dorosłych o smaku malinowo-cytrynowym (saszetki). Są też wersje dla niemowląt i dzieci. Bez kombinowania ze składem, zbędnych modyfikacji i cudowania. :) Prosty, podstawowy skład, doskonale spełniający swoją funkcję, a więc bomba. :) Może postać mniej wygodna, bo nie są to tabletki musujące, a saszetki z proszkiem, ale tak naprawdę postać nie ma znaczenia - chodzi o efekty.

Tyle na dziś - dbajcie o siebie i  nawadniajcie się, aby upał był Wam niestraszny. :) Pamiętajcie, że dziś finał Euro, co prawda bez udziału Polaków, ale... kibicować trzeba.. ja tradycyjnie za Italią, :) bo nie lubię angielskiej piłki. 

Warto również przeczytać: