Zastanawiałam się dość długo o czym by tu napisać, aby Was nie zanudzić i padło na... porost islandzki (Lichen islandicus), bo pewnie większość z Was zna taki preparat na gardło jak np. "Isla".
Tutaj muszę się Wam przyznać, że ten artykuł zaczęłam pisać już wcześniej, ponieważ jak już wspominałam, obecnie jestem na urlopie, a w końcu na urlop jedzie się po to, żeby odpocząć. ;) Poza tym zagraniczny wypad z dwójką bądź co bądź małych dzieciaków to nie lada wyzwanie:) ale na szczęście udało się dotrzeć do celu kilka tys. km od Polski. ;)
W tym miejscu również chciałabym prosić Was o wyrozumiałość - na wszystkie maile i komentarze odpowiem z mniejszym lub większym opóźnieniem.
Ale wróćmy do tematu porostu islandzkiego.
Tutaj muszę się Wam przyznać, że ten artykuł zaczęłam pisać już wcześniej, ponieważ jak już wspominałam, obecnie jestem na urlopie, a w końcu na urlop jedzie się po to, żeby odpocząć. ;) Poza tym zagraniczny wypad z dwójką bądź co bądź małych dzieciaków to nie lada wyzwanie:) ale na szczęście udało się dotrzeć do celu kilka tys. km od Polski. ;)
W tym miejscu również chciałabym prosić Was o wyrozumiałość - na wszystkie maile i komentarze odpowiem z mniejszym lub większym opóźnieniem.
Ale wróćmy do tematu porostu islandzkiego.
Tarczownica islandzka ( in. płucnica islandzka, porost islandzki) zaliczana jest do porostów, czyli organizmów symbiotycznych. Nie wiem jak Wy, ale jeszcze z podstawówki z biologii pamiętam takie hasło: glon+grzyb=porost :) proste, prawda..? Grzyb dostarcza glonom wodę i sole mineralne, a glony przeprowadzają proces fotosyntezy i wszyscy są zadowoleni. :) Porost islandzki zaliczany jest do plechowców, czyli nie ma zróżnicowania na korzeń, łodygę i liść jak w przypadku roślin wyższych. Całość to tak zwana plecha- i to właśnie ona jest surowcem leczniczym. Więc przejdźmy do konkretów, czyli...