czwartek, 28 lutego 2013

Cukrzyca w ciąży

Ależ się wiosennie zrobiło na zewnątrz :) Od razu człowiek ma lepszy nastrój i wenę. ;) 
Dziś więc napiszę parę słów o cukrzycy ciężarnych, jako że problem jest coraz bardziej powszechny, poza tym niestety i mnie dotyczy :( Od kilku już dni mam niesamowitą ochotę na "napoleonkę" lub "ptysia", a tu niestety... ścisła dieta cukrzycowa :( Jak tylko będę mogła to sobie to jednak odbiję ;) Pewnie nieprędko, ale ... co się odwlecze to nie uciecze. Grunt to pozytywne nastawienie. 

Muszę przyznać, pomimo iż w pierwszej chwili sama byłam nieco przerażona,  że cukrzyca ciążowa nie jest wcale taka straszna, jak się wydaje. Mi udało się ją opanować dietą i w większości przypadków tak właśnie jest. 
Dieta ciężarnej z cukrzycą ciążową powinna być tak skomponowana, aby zapewnić stopniowy przyrost masy ciała dziecka.

Zasadniczo dieta taka powinna opierać się na 6-8 posiłkach dziennie. Poza trzema głównymi posiłkami, które stanowią śniadanie, obiad i kolacja, mamy 4 do 5 posiłków uzupełniających (drugie, a czasem i trzecie śniadanie, podwieczorek oraz druga i czasami - jeśli jest taka potrzeba - to i trzecia kolacja). Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to bardzo dużo, ale przy cukrzycy leczonej dietą, powinniśmy pamiętać o zasadzie "jedz mniej, ale częściej" ;) Przyszła mama w żadnym wypadku nie powinna chodzić głodna. Ważną rzeczą jest również przestrzeganie mniej więcej stałych godzin spożywania posiłków, które warto sobie ustalić zgodnie ze swoim rytmem dnia. Tak w skrócie, dieta cukrzycowa ciężarnej polega na tym, że na każdy posiłek  mamy do dyspozycji określoną ilość tzw. wymienników ;) Nie będę się tutaj wdawać w szczegóły. Jeśli ktoś jest zainteresowany, proszę o kontakt mailowy, to udzielę dodatkowych informacji. Napiszę tylko pokrótce na co należy zwrócić uwagę. 

Głównym składnikiem diety ciężarnej zgodnie z zaleceniami Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego powinny być węglowodany (40-50%). Szczególnie polecane są węglowodany złożone - pieczywo, ziemniaki, kasze, ryż, makarony. Ale czy możemy jeść ich do woli? 
Niestety nie :( Każdy posiłek powinien zawierać ich ściśle określoną ilość, często na początku konieczne jest więc używanie wagi spożywczej do odważenia właściwej porcji danego produktu. Pewnie dla niektórych "ważenie chleba" brzmi co najmniej śmiesznie, ale naprawdę jest bardzo pomocne. Pamiętać należy, że bardzo istotny jest rodzaj spożywanego pieczywa. Szczególnie polecany jest: chleb żytni, graham czy razowy. Nie powinien on zawierać melasy, karmelu, słodu jęczmiennego czy miodu. Ja znalazłam w małej piekarni niedaleko domu "chleb IG" przygotowywany specjalnie z myślą o chorych na cukrzycę. Bardzo mi posmakował i co ważne długo utrzymywał świeżość. 
Jeśli macie ochotę na kaszę, to najlepiej wybierać gruboziarniste (gryczana, jęczmienna), makaron zaś najlepszy jest razowy, a ryż brązowy. Produkty te są łatwe do dostania w każdym niemal markecie. I jeszcze praktyczna rada - nie należy rozgotowywać makaronu, kaszy czy ryżu, bo zwiększa się wtedy ich indeks glikemiczny. 
Polecane produkty to także płatki zbożowe (jęczmienne lub owsiane) oraz otręby. 

Jeśli chodzi o owoce, to zawierają one tzw. cukier owocowy, dlatego nie można zajadać się nimi bez ograniczeń. Najbardziej polecane są owoce świeże i nieprzetworzone, a także mniej dojrzałe. Unikać zaś należy owoców z puszki czy kandyzowanych. Teraz niestety mamy zimę i jeśli chodzi o owoce to pole manewru jest niewielkie. Ja postawiłam głównie na jabłka, banany i grejpfruty :) Raz na czas można pozwolić sobie na sok owocowy, ale wiedzieć należy, że soki owocowe dostępne w sprzedaży, nawet opatrzone etykietą "bez cukru" zawierają fruktozę, czyli cukier pochodzący z owoców, dlatego również nie należy przesadzać z ich konsumpcją. 

Niezbędne w diecie ciężarnej z cukrzycą są także warzywa. Tutaj mamy pewien bonus, a mianowicie są warzywa, które można jeść bez ograniczeń do każdego posiłku... ;)  Wreszcie coś "gratis" i bez ograniczeń :) Do takich warzyw należą: pomidory (za wyjątkiem malinowych), ogórek zielony, sałata zielona, kapusta pekińska, papryka (najlepiej zielona), cebula, por, szczypiorek, seler naciowy, szpinak, czy pieczarki. Mając je do dyspozycji nawet zimą można sobie komponować ciekawe surówki, o czym sama się przekonałam. 

Ważnym składnikiem diety ciężarnej z cukrzycą ciążową są także białka, ponieważ są one niezbędne do prawidłowego rozwoju dziecka. Polecane są szczególnie chude wędliny, pieczone mięsa np. z indyka, a także domowej roboty pasztety :) Generalnie wszystko co domowej roboty jest lepsze, bo nie jest tak naszpikowane dodatkami jak produkty ze sklepowych półek.

Kilka razy w tygodniu zaleca się również jeść ryby, które są źródłem wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. Unikajcie jednak tuńczyka, bo kumuluje on duże ilości rtęci i generalnie nie jest wskazany w ciąży. Ostrożnie również z łososiem.
Co do nabiału, to raczej należy unikać mleka (szczególnie w godzinach porannych), natomiast polecane są jogurt (oczywiście naturalny, ew. naturalny z ziarnami zbóż),  kefir czy maślanka.

Oczywistym jest, że z diety należy wyeliminować słodycze, czyli w odstawkę idą wszelkie cukierki, czekoladki itp. a także bezwzględnie należy zrezygnować z cukru do herbaty i innych napojów. Mi się to udało, choć nie ukrywam, że jestem łasuchem na słodycze i nie było lekko. :) Wiadomo, że kobiety ciężarne mają często zachcianki, a dieta cukrzycowa jest rygorystyczna. Pamiętajcie, że raz na czas można "zaszaleć" i pokusić się o kostkę gorzkiej czekolady (przynajmniej 70%) lub też pół drożdżówki. Dobre i to ;) 

Tyle o diecie. Jeszcze może kilka wskazówek odnośnie pomiarów cukru we krwi. Zasadniczo poziom glukozy we krwi oznaczać należy niestety aż 6 razy dziennie - na czczo, oraz 1 godzinę po I-szym i II-gim śniadaniu, po obiedzie, podwieczorku i kolacji. Na czczo powinien on wynosić 60-90mg/dl, a 1 godzinę po posiłku poniżej 120 mg/dl. Normy te są więc inne i bardziej rygorystyczne niż w przypadku cukrzycy typu I czy II. 
Jeśli chodzi o samą technikę pomiaru, to pamiętajcie, aby po nakłuciu nie wyciskać kropelki krwi, bo może to wpłynąć na wynik. Należy przed pomiarem dokładnie umyć ręce w ciepłej wodzie i rozmasować palec, który będzie nakłuwany, aby ułatwić późniejszy wypływ krwi. Nie należy również miejsca nakłucia dezynfekować spirytusem, bo jak wyschnie, to także istotnie wpłynie na nasz wynik. 

Każda ciężarna z cukrzycą codziennie powinna mierzyć za pomocą specjalnych pasków "Keto-Diastix" również poziom ciał ketonowych w porannym moczu oraz poziom glukozy w moczu. Jeśli w moczu pojawi się glukoza, skonsultować się należy z diabetologiem, a jeśli pojawią się ciała ketonowe, znaczy to, że organizm "głoduje" i trzeba zmodyfikować dietę. Mi ciała ketonowe w moczu pomógł ujarzmić dodatkowy wieczorny posiłek - biała bułka i pół szklanki mleka tuż przed snem.

Tak to mniej więcej wygląda w praktyce. Oczywiście czasami sama dieta, nawet ściśle przestrzegana, nie wystarcza i konieczne jest leczenie insuliną. Nie należy się tego w żaden sposób obawiać, bo insulina nie zaszkodzi naszemu Dzidziusiowi ;)



Warto również przeczytać:

sobota, 23 lutego 2013

NO-SPA i jej różne rodzaje

Dzisiejszy artykuł będzie dotyczył kwestii "niby" nowości na polskim rynku farmaceutycznym. Tym razem wezmę pod lupę całą rodzinę leków "NO-SPA", a zwłaszcza "NO-SPA Max", który od niedawna można dostać w aptekach i to bez recepty lekarskiej.
"NO-SPY" specjalnie przedstawiać nie trzeba, bo to znany lek, który od dawna gości na półkach aptecznych w Polsce. Lek zawiera w składzie drotawerynę (40mg) o działaniu rozkurczowym i jest szeroko stosowany w stanach skurczowych zarówno przewodu pokarmowego (żołądka, jelit, dwunastnicy), w stanach skurczowych mięśni gładkich dróg moczowych (kamica nerkowa, kamica moczowodowa, zapalenie pęcherza moczowego), w ginekologii przy bolesnym miesiączkowaniu, a także w stanach skurczowych mięśni gładkich związanych z chorobami dróg żółciowych (m.in. kamica dróg żółciowych, zapalenie pęcherzyka żółciowego).
Zatem... zastosowanie bardzo szerokie, skuteczność zadowalająca, choć miałam się okazję przekonać, że np. przy kolce nerkowej jednak sama "NO-SPA" nie wystarczy ;)
Jak dla mnie jednak bardzo dużą wadą leku było pozostawianie w ustach i przełyku po przełknięciu charakterystycznego gorzkiego posmaku, który u mnie powodował mdłości i odruch wymiotny.


niedziela, 17 lutego 2013

Błonnik na zaparcia

W swojej pracy w aptece zauważam z niepokojem nadużywanie ziołowych  leków na zaparcia tj. "Xenna extra", "Radirex" czy "Alax". W powszechnym mniemaniu uważa się je za nieszkodliwe ziółka ;) Czy słusznie? 
Są to preparaty, które zawierają w składzie tzw. antrazwiązki. Wykazują one po podaniu doustnym działanie drażniące na jelito grube, z czym związany jest efekt przeczyszczający. Mało kto jednak wie, że są to leki tylko do stosowania doraźnego i nie u wszystkich pacjentów. Przy dłuższym stosowaniu mogą wywoływać niebezpieczne działania niepożądane oraz  "rozleniwić" nasze jelita do tego stopnia, że konieczne będą do wypróżnienia coraz większe dawki leku, aż w końcu przestanie on być skuteczny.

Właśnie ta prywatna obserwacja nakłoniła mnie do tego, aby napisać kilka słów o zdrowym odżywianiu i profilaktyce zaparć, które stają się w dzisiejszych czasach problemem coraz bardziej powszechnym. Czy jest jakaś bezpieczniejsza alternatywa na zaparcia niż rozreklamowana w pismach kobiecych "Xenna"?

Myślę, że warto pamiętać o błonniku, którego postanowiłam uczynić bohaterem dzisiejszego posta. Co to takiego? 
Błonnik pokarmowy (inaczej włókno pokarmowe) to polimery składające się głównie z cukrów, które są składnikiem komórek roślinnych (najbardziej znana jest celuloza). Błonnik nie jest trawiony w przewodzie pokarmowym człowieka, dlatego bardzo długo uważano go za zbędny składnik pożywienia i nie doceniano jego roli, a tymczasem... okazuje się, że jest on jakże ważnym i niezastąpionym składnikiem naszej diety. Pobudza on perystaltykę jelit i zapobiega zaparciom,  uchyłkom i hemoroidom, a dzięki zdolności chłonięcia wody, zapobiega odwodnieniu mas kałowych, warunkując odpowiednią konsystencję stolca. 
Warto podkreślić także, że błonnik pęczniejąc w jelitach daje uczucie sytości,  więc może być jednym z naszych sojuszników w walce z otyłością. Poza tym obniża on poziom cholesterolu i triglicerydów we krwi i korzystnie wpływa na gospodarkę cukrową organizmu. Są liczne badania naukowe, które potwierdzają, że błonnik zmniejsza ryzyko nowotworów przewodu pokarmowego, a więc doceńmy jego rolę i uwzględnijmy w naszej codziennej diecie. ;)

Zalecana przez WHO (Światową Organizację Zdrowia) dawka błonnika to 25-40 g/dobę, ale jego spożycie w codziennej diecie statystycznego Polaka jest znacznie niższe i wynosi średnio 15-25g/dobę.
Gdzie więc można znaleźć błonnik? Jego znaczną część powinniśmy pozyskiwać z pieczywa. Polecam odstawić "biały" chleb, który za często gości na naszych stołach, a częściej sięgać po chleb razowy, pełnoziarnisty i to najlepiej z dodatkami tj. ziarna słonecznika czy dyni. 
Produkty z wysoką zawartością błonnika to także kasze, otręby, płatki owsiane czy musli, więc o nich także pamiętajmy. 
Nie zapominajmy również o owocach i warzywach, bo według statystyk przeciętny Polak spożywa ich za mało, a one także są źródłem błonnika (groch, fasola, seler, marchew, jeżyny, porzeczki, maliny, suszone morele). 
Na pewno zimą utrzymanie odpowiedniej diety jest trudniejsze. Z owoców mamy do dyspozycji głównie cytrusy, które nie są dobrym źródłem błonnika, a   ponadto często nie są dobrej jakości, bo np. albo są kwaśne albo mają za dużo pestek ;) 
Czasami więc trzeba się wspomóc gotowymi preparatami błonnikowymi. Warto podkreślić, że preparaty błonnikowe są właściwie bezpieczne dla pacjentów w każdej grupie wiekowej, także u kobiet w ciąży, które jakże często dotyka problem zaparć. W przeciwieństwie do leków pochodzenia roślinnego zawierających antrazwiązki (o których wspominałam), nie powodują one uzależnienia ani rozleniwienia jelit i mogą być stosowane przez dłuższy okres czasu. Pamiętajcie jednak, aby każdą porcję błonnika popić co najmniej szklanką płynu ;) Generalnie przyjmuje się zaś, że aby efekt "kuracji błonnikowej" był maksymalny, należy spożywać przy niej przynajmniej 2 litry wody dziennie.

Pamiętajcie również, że duże dawki błonnika mogą osłabiać wchłanianie i zmniejszać aktywność leków, np. doustnych środków antykoncepcyjnych. Należy więc zachować co najmniej 2 godzinny odstęp między posiłkiem z błonnikiem czy preparatem błonnikowym, a podaniem leku.

Jeśli chodzi o rynek apteczny to asortyment preparatów błonnikowych jest całkiem spory ;) i na pewno nawet najbardziej wybredny klient znajdzie coś dla siebie.

Mamy błonnik w postaci:
  • kapsułek - np. "Błonnik Psyllium" z firmy Walmark
  • tabletek - np. "Błonnik z ananasem" BioGarden - zawierający błonnik jabłkowy, pszeniczny i owsiany, dawkowanie zalecane to 2-3 razy dziennie po 2-3 tabletki
  • proszku - np. "Laxinat", "Colon C" - jest ich wiele, ale to chyba najbardziej popularne preparaty błonnikowe 
Na co więc zwracać uwagę przy ich wyborze?

Polecam sprawdzać skład i zwartość błonnika, z czym związane jest dawkowanie. Są preparaty, gdzie zalecane dawkowanie to tylko 1-2 łyżeczki dziennie, a są i takie, gdzie trzeba ich aż kilkanaście, co jest bardzo uciążliwe. Dobrze jak preparat zawiera kilka rodzajów błonnika o różnokierunkowym działaniu. Bardziej wybrednym polecam patrzeć na smak ;) Mi osobiście pod względem smakowym bardzo przypadł do gustu błonnik "Digella" o ciekawym, cynamonowym smaku. 

W mojej aptece chyba największym zaufaniem pacjentów cieszył się preparat z firmy A-Z Medica "Colon C". Skład ciekawy, bo poza łupinami babki płesznik, które dostarczają błonnika, zawiera także bakterie z rodzaju Lactobacillus i Bifidobacterium (probiotyki) oraz prebiotyki, które wpływają na prawidłową florę jelitową. ;) Warte podkreślenia jest także przyjazne dawkowanie, bo tylko 2 razy po jednej łyżeczce. :)

Ciekawym i wartym polecenia preparatem wydaje się być także "Normolax regular", który zawiera poza łupinami nasion babki jajowatej, pobudzającymi perystaltykę jelit, również nutriozę (czyli błonnik pszeniczny). Poza regulacją rytmu wypróżnień wspomaga ona także przemianę materii ;), a więc jest  to kolejny sojusznik w odchudzaniu;)
Na dokładkę mamy także inulinę (błonnik z cykorii) o własnościach prebiotycznych, co korzystnie wpływa na bakteryjną florę jelitową, a co za tym idzie przyczynia się do zmniejszenia ryzyka zakażeń przewodu pokarmowego, wywoływanych przez bakterie, wirusy, grzyby czy pasożyty ;), a także chorób takich jak choroba Leśniewskiego-Crohna czy wrzodziejące zapalenie jelita grubego.
Warto wspomnieć, że w składzie mamy także len, bo zawiera on substancje śluzowe, które osłaniają i powlekają przewód pokarmowy, co jest ważne u osób starszych, u których wydzielanie śluzu jest ma podobno smak zielonego jabłka, więc wydaje się OK. Warte podkreślenia także wygodne dawkowanie, bo 1-2 łyżeczki dziennie ;) 

To oczywiście tylko wybrane specyfiki. Ostatnio firma US Pharmacia (producent tabletek "Xenna" i" Xenna extra") wprowadziła "Błonnik Xenna", natomiast Aflofarm rozpoczął kampanię reklamową w TV specyfiku "Laxinat 40+"


Warto również przeczytać:

NO-SPA i jej różne rodzaje

Kilka słów o odchudzaniu

Problemy z wątrobą

czwartek, 14 lutego 2013

Zmiany, zmiany

Drodzy Czytelnicy, dziś będzie troszkę o zmianach organizacyjnych na moim blogu ;)

Po pierwsze chciałabym wprowadzić dwa stałe wątki tematyczne, które w miarę regularnie będą się pojawiać na blogu :) 

Pierwszy będzie dotyczył ziół, które czasem bywają bardzo pomocne przy różnych dolegliwościach,  a czasami wręcz niebezpieczne, z czego nie zawsze zdajemy sobie sprawę. Postaram się zwrócić uwagę na ich praktyczne zastosowanie, a także na możliwe niebezpieczeństwa związane z ich stosowaniem, czy ewentualne przeciwwskazania. Mam nadzieję, że "ziołowe wątki" spotkają się z Waszym zainteresowaniem.

Drugim takim stałym cyklem tematycznym, będą pojawiające się na blogu recenzje wybranych kosmetyków. Będą to kosmetyki z aptecznej półki :) 

Przy okazji chciałabym Was poinformować o nawiązaniu współpracy z marką Pharmaceris. Firmy pewnie specjalnie przedstawiać nie trzeba, wspomnę tylko, że jej początki sięgają roku 1983, kiedy to powstało Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris. Początkowo był to mały zakład rzemieślniczy zatrudniający jednego pracownika i specjalizujący się w produkcji jednego kremu. Dziś firma ma ogromne tradycje i osiągnięcia :) W swoim asortymencie  firma ma także dermokosmetyki typowo apteczne - jest to właśnie marka Pharmaceris. 

Dzięki współpracy z Panią Magdaleną - kierownikiem ds. PR marki  Pharmaceris, kilka dni temu do moich drzwi zapukał kurier z przesyłką zawierającą wybrane kosmetyki Pharmaceris linii M, przeznaczonej dla kobiet w ciąży i w okresie karmienia. 
Zestaw  zawierał:
- Pharmaceris M FOLIACTI krem zapobiegający rozstępom
- Pharmaceris M BUSTFIRM ujędrniający krem do pielęgnacji biustu
- Pharmaceris M LACTI-INTIMA żel do higieny intymnej dla kobiet w okresie ciąży i karmienia
- Pharmaceris M SENSI-UREA intensywnie nawilżający balsam do ciała




Jako, że ciągle jestem "w dwupaku", z przyjemnością wypróbuję wymienione  wyżej produkty, bo pracując w aptece słyszałam o tej linii dużo pozytywnych opinii, sama zaś nie miałam okazji się do nich przekonać ;)  Przy poprzedniej ciąży postawiłam na Mustelę, która jednak nie do końca okazała się warta swojej ceny.
Stopniowo będę zamieszczała na blogu recenzje otrzymanych produktów. Oczywiście możecie być spokojni o to, że będą to opinie rzetelne i napisane pod wpływem moich subiektywnych odczuć związanych z testowaniem danego  produktu.



Warto również przeczytać:

Cocoa butter

sobota, 9 lutego 2013

Kulisy wycofania sibutraminy (Meridia, Zelixa)

Otrzymuję od Was ostatnio dużą liczbę pytań odnośnie dostępności preparatów z sibutraminą (Meridia, Zelixa i inne) w Europie, a zwłaszcza w Czechach. 
Właściwie jakoś specjalnie mnie to nie dziwi, bo skuteczność większości obecnych na rynku suplementów na odchudzanie, niestety nie jest zadowalająca, a problem otyłości jest bardzo powszechny. Każdej wiosny firmy farmaceutyczne prześcigają się w innowacyjnych pomysłach na zbicie zbędnych kilogramów i rzeczywiście mamy tutaj dużą różnorodność, bo są już gumy na odchudzanie ("Sankom"), kisiel ("BłonniSlim-Forte" Zdrovitu), czy proszek do posypywania potraw ("Limitizer" Aflofarmu). Każdy znajdzie więc coś dla siebie, ale cóż z tego, skoro skuteczność kiepska...

Chyba dlatego wiele z Was ma jeszcze w pamięci skuteczny lek na odchudzanie, hamujący łaknienie i pobudzający termogenezę, jakim jeszcze kilka lat temu była sibutramina. No właśnie... była, bo 3 lata temu została wycofana z obrotu w Polsce i innych krajach UE. 
Z czego to wniknęło? Czas na trochę historii.... ;)

Lek ten wprowadzony został do obrotu w UE w 1999 roku i szybko wyparł starsze leki anorektyczne, czyli hamujące łaknienie, które obarczone były wieloma działaniami niepożądanymi tj. mazindol (Teronac) czy deksfenfluraminę (Isolipan). 
"Meridię" (sibutraminę) uważano wręcz za cudowny lek na odchudzanie, często słychać było opinie: "ten lek odmienił moje życie". Początkowe doniesienia o działaniach niepożądanych nie były jakoś szczególnie niepokojące, pojawiały się czasem takie objawy jak suchość w jamie ustnej, zaparcia czy bezsenność, ale były one na ogół łagodne. U części pacjentów zaobserwowano jednak wzrost ciśnienia skurczowego i rozkurczowego oraz przyspieszenie tętna, co już było niepokojące. 


poniedziałek, 4 lutego 2013

Jet lag i melatonina

Podczas pracy w aptece wiele razy spotykałam się z pytaniami jak środkami  farmakologicznymi można zmniejszyć problem jet lagu, czyli zespołu objawów pojawiających się w trakcie szybkich podróży równoleżnikowych wykonywanych drogą powietrzną. 
Głównymi objawami jet lagu jest zaburzenie snu oraz ból głowy, jednak często występują równie uciążliwe objawy jak zmęczenie, złe samopoczucie, brak apetytu czy nawet problemy żołądkowe.

Z własnego doświadczenia wiem, że dużo łatwiej organizm znosi podróże ze wschodu na zachód, czyli np. na wschodnie wybrzeże USA. Jeśli samolot z Polski wylatuje po południu, w Nowym Yorku czy Chicago jest ok. północy naszego czasu, więc wystarczy nieco później pójść spać, a następnie pospać do godz. 11-12 naszego czasu (6 rano czasu w Ameryce) i właściwie jesteśmy w miarę wypoczęci i cały dzień możemy spędzić aktywnie.
Gorzej sprawa wygląda w przypadku podróży na wschód, czyli np. do Chin czy Tajlandii, przykładowo wylatując z Polski po południu, przylatujemy najczęściej przed południem czasu lokalnego (gdy wg naszego czasu jest wtedy środek nocy) i organizm domaga się snu. Co prawda lecąc w nocy samolotem można nieco się przespać, ale ja osobiście nie sypiam w nim zbyt dobrze (niestety latam tylko klasą ekonomiczną) ;) W tej sytuacji naprawdę ciężko jest przestawić się szybko na lokalny czas i przez cały dzień mieć dobre samopoczucie.

Z pomocą przychodzi nam "Melatonina", jeden z niewielu leków pomagających złagodzić objawy jet lagu. 
A co kryje się pod tajemniczą nazwą: melatonina? Jest to naturalnie występujący u człowieka hormon, produkowany w ośrodkowym układzie nerwowym przez szyszynkę, który odgrywa rolę w regulacji biologicznego rytmu okołodobowego, m.in. snu i czuwania.  Ciekawostką jest, że niemowlęta do 12-tego tygodnia życia nie maja ściśle określonego rytmu dobowego (produkują melatoninę w znikomej ilości), a dopiero około 20-tego tygodnia życia można mówić o jego pewnym zarysie ;) Ech... I mnie niebawem czekają nieprzespane noce z niemowlakiem ;)  
Poza tym synteza melatoniny maleje z wiekiem, dlatego też osoby starsze często mają problemy ze snem i rytmem okołodobowym i np. w dzień śpią, a później wstają bardzo wcześnie rano.

W dzisiejszych czasach na półkach aptecznych mamy do dyspozycji melatoninę w postaci gotowych preparatów bez recepty. :) Oczywiście jest to  melatonina produkowana syntetycznie.  Firma LEK-AM ma w asortymencie "Melatoninę" w trzech dawkach: 1mg, 3mg i 5mg. Jest ona skutecznym lekiem  m.in. w zaburzeniach snu związanych właśnie ze zmianą stref czasowych, a także np. z pracą zmianową ;) 
Jeśli lecimy na zachód, powinna wystarczyć następująca kuracja: przez 4 dni po przylocie na miejsce odpowiednia dawka "Melatoniny" na godzinę przed snem ;)
W przypadku lotu na wschód, najlepiej zacząć kurację jeszcze na 2 dni przed wylotem, zażywając "Melatoninę" w odpowiedniej dawce w godzinach wieczornych, i kontynuować takie dawkowanie przez 4 dni po przylocie na miejsce. To powinno wystarczyć ;) 

Warto wspomnieć, że poza problemem "jet lagu", melatonina okazała się być bezpiecznym i z reguły skutecznym lekiem generalnie przy problemach z bezsennością. Ułatwia ona zasypianie i poprawia jakość snu, zmniejszając liczbę nocnych wybudzeń. Często pacjenci po wypróbowaniu różnych ziołowych środków nasennych, dochodzą do wniosku, że nic im już nie pomoże... I dość często okazuje się, że właśnie "Melatonina" jako ostatnia deska ratunku, jest w takich sytuacjach nad wyraz skuteczna.