Dość dawno nie było na moim blogu wątków "dziecięcych", a przecież ostatnio moje życie upływa pod hasłem "dzieciaki" :), bo opieka nad moimi Szkrabami pochłania mnie niemal całkowicie. Dziś więc kilka słów na temat ciemieniuchy, która kiedyś uważana była za wynik nieodpowiedniej pielęgnacji niemowlaka i zaniedbań mamy. Czasy się jednak zmieniają i teraz podejście jest już zupełnie inne. Na szczęście :)
Ciemieniucha to częsta, aczkolwiek z reguły niegroźna przypadłość małych dzieci, która objawia się żółtawymi, łuszczącymi się zmianami na główce dziecka. Nazwa ciemieniucha pochodzi od "ciemiączka", bo właśnie obok niego najczęściej się umiejscawia. Czasami jednak zmiany są tak rozległe, że zaobserwować je można poza owłosioną skórą głowy, także za uszkami, niedaleko brwi, czy noska, a nawet w okolicy pieluszkowej.
Co jest przyczyną ciemieniuchy? Do końca nie wiadomo, ale uważa się, że jest ona wynikiem działania hormonów mamy, które jeszcze jakiś czas po porodzie krążą w organizmie dziecka. Prawdopodobnie to one odpowiadają za nadmierną aktywność gruczołów łojowych w skórze dziecka i tym samym ciemieniuchę. Niestety... My kobiety nie mamy lekko ;) - nie dość, że musimy znosić trudy ciąży i porodu, to jeszcze potem pośrednio na nas zwala się "winę" za takie przypadłości naszych Szkrabów jak ciemieniucha czy trądzik niemowlęcy. On też podobno występuje za sprawą hormonów mamy.
Wracając jednak do tematu.
Ciemieniucha pojawia się często w okolicy 3-6 tygodnia życia i z reguły ustępuje po ukończeniu 3 miesiąca życia dziecka. Czasami jednak nawraca i pojawia się u starszych niemowlaków, a nawet 2 latków. Właściwie poza tym, że jest to defekt kosmetyczny, bo rzeczywiście nasilona ciemieniucha wygląda bardzo nieestetycznie, nie jest ona w żaden sposób uciążliwa dla dziecka. Na szczęście nie swędzi! Nie znaczy to jednak, że można ją ignorować. Warto sobie uświadomić, że utrudnia ona skórze oddychanie, a nie leczona może przerodzić się w naprawdę twardą skorupę na główce naszego słodkiego Bobasa. I wtedy już nie będzie łatwo się jej pozbyć. Polecam więc zacząć walkę z ciemieniuchą, gdy tylko się pojawi. Pamiętajcie jednak, aby przy usuwaniu łusek z główki naszego szkraba zawsze zachować delikatność. Nie wolno w żadnym wypadku ich zdrapywać, bo skóra głowy niemowlaka jest naprawdę bardzo, bardzo wrażliwa i niezmiernie łatwo ją podrażnić.
W jaki sposób szybko można pozbyć się ciemieniuchy? Z pomocą może nam przyjść oliwka dziecięca. Wiem, wiem... dziś już odchodzi się od stosowania oliwki, ale w przypadku ciemieniuchy może ona okazać się pomocna. Wystarczy 15-30 minut przed kąpielą posmarować główkę dziecka oliwką i ewentualnie, aby lepiej zadziałała, nałożyć na ten czas bawełnianą czapeczkę. Później myjemy główkę delikatnym szamponem i delikatnie za pomocą miękkiej szczotki wyczesujemy łuski.
Z domowych sposobów można zrobić peeling z namoczonych wcześniej w ciepłej wodzie płatków owsianych. Taką "papkę owsianą" nanosimy na skórę głowy, a następnie wykonujemy delikatny masaż, co daje efekt złuszczająco-zmiękczający :) Właśnie przypomniały mi się "racuchy owsiane", które były moim rarytasem podczas ciąży ;)
Czasami jednak to nie wystarcza i trzeba sięgnąć po gotowe preparaty z aptecznej półki. Co więc mamy do dyspozycji?
Jak dla mnie bezwzględnym numerem jeden w tej dziedzinie, który sprawdził się i przy pierwszym dziecku i teraz, jest Mustela bebe "Szampon w piance dla noworodków". Jest to bardzo delikatny szampon w formie pianki, który i zapobiega i skutecznie leczy ciemieniuchę. Już po dwukrotnym użyciu, łuszczące się zmiany skórne na główce Synka ustąpiły. Teraz używam go profilaktycznie do mycia główki mojego Szkraba i problem z ciemieniuchą nie nawraca. Szampon jest bardzo wydajny - przekonałam się o tym przy pierwszym dziecku, a poza tym ładnie pachnie i nie szczypie w oczka. Cena dość przyzwoita - ja kupiłam na promocji za 25 zł :) choć cena regularna to ok. 35 zł.
Jeśli ciemieniucha jest bardzo nasilona, to z gamy produktów Mustela, mamy do dyspozycji jeszcze krem "Mustela Stelaker". Sama nie musiałam po niego sięgać w przypadku moich Szkrabów, ale słyszałam bardzo pozytywne opinie na jego temat. Krem ma lekką konsystencję, nie klei się i nie pozostawia tłustej warstwy i rzeczywiście skutecznie walczy z ciemieniuchą, co potwierdziło kilka moich koleżanek, którym go zarekomendowałam. W składzie mamy miedzy innymi tłuszcz z owoców awokado. "Stelaker" to produkt hipoalergiczny i warto podkreślić, że nie ma w składzie parabenów ani barwników. Tubka 40ml kosztuje ok. 35 zł, a więc jeszcze dość znośnie.
Droższa inwestycja to "SVR Xerial" - krem na ciemieniuchę. Za tubkę 50 ml trzeba zapłacić nawet ok. 60 zł. W składzie mamy m.in. mocznik, który odpowiada za działanie zmiękczające i wspomaga usuwanie łuszczących się zmian, a także alantoinę, masło Karite oraz witaminę B5, które łagodzą podrażnienia. Preparat podobno jest skuteczny, tylko według mnie cena jest nieco za wysoka, zwłaszcza za tego typu specyfik.
Inny preparat na bazie mocznika to krem z serii AA "Ja i Mama krem na ciemieniuchę". Opinie także słyszałam raczej pozytywne, cena bardzo przyzwoita, bo kilkanaście złotych, choć podobno zapach jest mało przyjemny, ale to akurat pewnie da się przeżyć. Ja osobiście jakoś nie miałam ani okazji, ani wyraźnej potrzeby wypróbować żadnego produktu z serii AA "Ja i mama", ale może kiedyś nadrobię zaległości ;)
Jest jeszcze specyfik z serii Skarb matki "Olejuszka", który w składzie ma między innymi olej z krokosza, oraz ekstrakty roślinne z liści brzozy i kwiatu lipy. Skład więc chyba najdelikatniejszy z wszystkich wymienionych tutaj produktów, ale występuje oleista i tłusta konsystencja, co mi akurat średnio odpowiada... Obawiam się, że tłuste byłoby wszystko wokół ;) i podobno zapach też jest niezbyt przyjemny, więc preparat ten nie będzie na pewno moim skarbem ;)
Mimo, że z reguły dość łatwo pozbyć się ciemieniuchy, czasami konieczna może okazać się konsultacja dermatologiczna. Na pewno warto zasięgnąć porady lekarza, jeśli mimo usilnych starań po kilku-kilkunastu dniach zmiany nie zanikają, lub rozrastają się na coraz to większe obszary, albo strupki stają się wilgotne i zaczyna się z nich wydzielać żółtawy płyn. Warto też skorzystać z pomocy lekarskiej wtedy, kiedy zachowanie dziecka świadczy o tym, że zmiany mu w jakiś sposób przeszkadzają, pieką czy swędzą.
Ciemieniucha pojawia się często w okolicy 3-6 tygodnia życia i z reguły ustępuje po ukończeniu 3 miesiąca życia dziecka. Czasami jednak nawraca i pojawia się u starszych niemowlaków, a nawet 2 latków. Właściwie poza tym, że jest to defekt kosmetyczny, bo rzeczywiście nasilona ciemieniucha wygląda bardzo nieestetycznie, nie jest ona w żaden sposób uciążliwa dla dziecka. Na szczęście nie swędzi! Nie znaczy to jednak, że można ją ignorować. Warto sobie uświadomić, że utrudnia ona skórze oddychanie, a nie leczona może przerodzić się w naprawdę twardą skorupę na główce naszego słodkiego Bobasa. I wtedy już nie będzie łatwo się jej pozbyć. Polecam więc zacząć walkę z ciemieniuchą, gdy tylko się pojawi. Pamiętajcie jednak, aby przy usuwaniu łusek z główki naszego szkraba zawsze zachować delikatność. Nie wolno w żadnym wypadku ich zdrapywać, bo skóra głowy niemowlaka jest naprawdę bardzo, bardzo wrażliwa i niezmiernie łatwo ją podrażnić.
W jaki sposób szybko można pozbyć się ciemieniuchy? Z pomocą może nam przyjść oliwka dziecięca. Wiem, wiem... dziś już odchodzi się od stosowania oliwki, ale w przypadku ciemieniuchy może ona okazać się pomocna. Wystarczy 15-30 minut przed kąpielą posmarować główkę dziecka oliwką i ewentualnie, aby lepiej zadziałała, nałożyć na ten czas bawełnianą czapeczkę. Później myjemy główkę delikatnym szamponem i delikatnie za pomocą miękkiej szczotki wyczesujemy łuski.
Z domowych sposobów można zrobić peeling z namoczonych wcześniej w ciepłej wodzie płatków owsianych. Taką "papkę owsianą" nanosimy na skórę głowy, a następnie wykonujemy delikatny masaż, co daje efekt złuszczająco-zmiękczający :) Właśnie przypomniały mi się "racuchy owsiane", które były moim rarytasem podczas ciąży ;)
Czasami jednak to nie wystarcza i trzeba sięgnąć po gotowe preparaty z aptecznej półki. Co więc mamy do dyspozycji?
Jak dla mnie bezwzględnym numerem jeden w tej dziedzinie, który sprawdził się i przy pierwszym dziecku i teraz, jest Mustela bebe "Szampon w piance dla noworodków". Jest to bardzo delikatny szampon w formie pianki, który i zapobiega i skutecznie leczy ciemieniuchę. Już po dwukrotnym użyciu, łuszczące się zmiany skórne na główce Synka ustąpiły. Teraz używam go profilaktycznie do mycia główki mojego Szkraba i problem z ciemieniuchą nie nawraca. Szampon jest bardzo wydajny - przekonałam się o tym przy pierwszym dziecku, a poza tym ładnie pachnie i nie szczypie w oczka. Cena dość przyzwoita - ja kupiłam na promocji za 25 zł :) choć cena regularna to ok. 35 zł.
Jeśli ciemieniucha jest bardzo nasilona, to z gamy produktów Mustela, mamy do dyspozycji jeszcze krem "Mustela Stelaker". Sama nie musiałam po niego sięgać w przypadku moich Szkrabów, ale słyszałam bardzo pozytywne opinie na jego temat. Krem ma lekką konsystencję, nie klei się i nie pozostawia tłustej warstwy i rzeczywiście skutecznie walczy z ciemieniuchą, co potwierdziło kilka moich koleżanek, którym go zarekomendowałam. W składzie mamy miedzy innymi tłuszcz z owoców awokado. "Stelaker" to produkt hipoalergiczny i warto podkreślić, że nie ma w składzie parabenów ani barwników. Tubka 40ml kosztuje ok. 35 zł, a więc jeszcze dość znośnie.
Droższa inwestycja to "SVR Xerial" - krem na ciemieniuchę. Za tubkę 50 ml trzeba zapłacić nawet ok. 60 zł. W składzie mamy m.in. mocznik, który odpowiada za działanie zmiękczające i wspomaga usuwanie łuszczących się zmian, a także alantoinę, masło Karite oraz witaminę B5, które łagodzą podrażnienia. Preparat podobno jest skuteczny, tylko według mnie cena jest nieco za wysoka, zwłaszcza za tego typu specyfik.
Inny preparat na bazie mocznika to krem z serii AA "Ja i Mama krem na ciemieniuchę". Opinie także słyszałam raczej pozytywne, cena bardzo przyzwoita, bo kilkanaście złotych, choć podobno zapach jest mało przyjemny, ale to akurat pewnie da się przeżyć. Ja osobiście jakoś nie miałam ani okazji, ani wyraźnej potrzeby wypróbować żadnego produktu z serii AA "Ja i mama", ale może kiedyś nadrobię zaległości ;)
Jest jeszcze specyfik z serii Skarb matki "Olejuszka", który w składzie ma między innymi olej z krokosza, oraz ekstrakty roślinne z liści brzozy i kwiatu lipy. Skład więc chyba najdelikatniejszy z wszystkich wymienionych tutaj produktów, ale występuje oleista i tłusta konsystencja, co mi akurat średnio odpowiada... Obawiam się, że tłuste byłoby wszystko wokół ;) i podobno zapach też jest niezbyt przyjemny, więc preparat ten nie będzie na pewno moim skarbem ;)
Mimo, że z reguły dość łatwo pozbyć się ciemieniuchy, czasami konieczna może okazać się konsultacja dermatologiczna. Na pewno warto zasięgnąć porady lekarza, jeśli mimo usilnych starań po kilku-kilkunastu dniach zmiany nie zanikają, lub rozrastają się na coraz to większe obszary, albo strupki stają się wilgotne i zaczyna się z nich wydzielać żółtawy płyn. Warto też skorzystać z pomocy lekarskiej wtedy, kiedy zachowanie dziecka świadczy o tym, że zmiany mu w jakiś sposób przeszkadzają, pieką czy swędzą.
Warto również przeczytać:
Witam Cię Natalio bardzo serdecznie :) Chyba po Twojej opinii kupię Mustele. Ja od ponad miesiąca zmagam się u mojego już 4,5 miesięcznego synka z alergią. Podobno pokarmowa... więc od miesiąca ledwo co jem :) Ostatnio została zdiagnozowana skaza białkowa, bo objawami są już książkowe suche placki (wcześniej była wysypka - czerwone krostki), no i jeszcze ta ciemieniucha :) Pójdę za Twoją radą i wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za post na temat ciemieniuchy :)
Rzeczywiście są hipotezy odnośnie alergicznego podłoża ciemieniuchy. Jak byłam ze starszym Synkiem w szpitalu jak miał 4 miesiące, to właśnie wiązali ciemieniuchę z alergią, o czym w sumie wcześniej nie wiedziałam.
UsuńJeśli ciemieniucha jest u Pani Synka bardzo nasilona, polecam zacząć od kremu "Stelaker", a jak zniknie to profilaktycznie używać szamponu Mustela w piance. Chyba, ze nie jest tak źle, to powinien wystarczyć sam szampon:) tylko trzeba pamiętać, żeby pozostawić go na kilka minut na główce, a nie od razu spłukiwać.
Życzę wytrwałości w diecie- sama przez to przechodziłam przy starszym Synku. Przy młodszym na szczęście jem wszystko i póki co, nie ma alergii.
Pozdrawiam serdecznie:) PS. To mamy prawie rówieśników ;)
No ja właśnie poznaję uroki macierzyństwa i uczę się nowych rzeczy więc po wiedzę sięgam już wszędzie :) u mojego Synka na główce jest raczej normalna lekko łuszcząca się skórka, bez żadnej sztywnej skorupy.
UsuńTak też się zastanawiałam kiedy urodziłaś (czy jak wolisz Pani :) ) urodziła. Ja już się załapałam na "Mamy I kwartału" :) bo termin był na grudzień haha
No tak. Ta dieta to też dla mnie nowość, ale z drugiej strony może i pchnięcie w stronę zdrowego odżywiania, bo waga tak bardzo mi spadła, że zaczęłam o siebie dbać w takim znaczeniu, ze patrzę co jem i ćwiczę codziennie w domu - a kiedyś tylko fitness klub 2 razy dziennie a taką wagę ciężko mi było osiągnąć. Za dużo pokus :)
Oczywiście wolę "Natalia", niż "Pani";) Ja też jestem "mamą pierwszego kwartału", choć ja miałam termin na początek marca, a urodziłam w połowie lutego, tzn. miałam wcześniejsze cc. Macierzyństwo jest naprawdę piękne, choć zawsze przepełnione troską o zdrowie maluszka. Oby nam dzieciaczki nie chorowały:) Pewnie u Ciebie jest podobnie, że Maluszek rośnie jak na drożdżach ;) Ja właściwie nie wiem, kiedy minęły te 3 miesiące;)
UsuńPolecam krem z serii AA. Działa! A ta Olejuszka to tragedia. Po kilkunastu dniach stosowania nie było żadnej poprawy. Mój synek urodził się łysolkiem także miałam mniej problemu od koleżanki której synek miał bujną czuprynę. Wszystko miała tłuste.
OdpowiedzUsuńNo niestety- podobnie jest ze stosowanie metody tradycyjnej, czyli oliwki;) także często tłuste jest wszystko w około;)
UsuńNasza córka miała prawie od urodzenia ogromne problemy z wypróżnianiem. Pojechaliśmy do specjalisty i pierwszą rzeczą o którą zapytał, to czy dziecko miało ciemieniuchę. Powiedzieliśmy, że tak i znowu ma. Kazał całkowicie odstawić mleko, ponieważ widocznie organizm go nigdy nie tolerował i stąd ciemieniucha i zaparcia. Może jeść jogurty, kefiry, sery (oprócz żółtego) itd., ale nie pić mleka. Wiadomo, że czasem dostaje naleśniki- nie będziemy przesadzać, ale ogólnie unikamy.
OdpowiedzUsuńMoja córcia właśnie teraz ma ciemieniuchę i stosuje baby cap ...
OdpowiedzUsuńKiedyś też olejem kokosowym smarowałam... ale jakoś czas temu oglądałam program i babeczka wypowiadała się ze w którejś porze nie powinno się stosować oleju kokosowego na skórę... nie pamiętam czy latem czy zima.
U nas na lekko ciemieniuchę pomogło wyczesywanie taką miękką szczotką (coś jak pędzelek) i natłuszczanie zwykłą oliwką dla dzieci. Prawie 2 tygodnie minęło zanim się z nią uporaliśmy, ale na szczęście już nie wróciła ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie na darmowa-pielucha.pl