Sezon na przeziębienia ruszył pełną parą, a więc pamiętajcie o wzmocnieniu odporności, czyli w miarę możliwości zdrowej diecie, codziennych spacerach, odpowiedniej ilości snu i suplementacji witaminą D3. :) To taki jesienny niezbędnik. Jak to zawsze bywa w sezonie jesienno-zimowym w aptece zwiększyła się ostatnio sprzedaż syropu "Herbapect". Dlaczego..? Bo my Polacy lubimy specyfiki typu "dwa w jednym", a według reklamy "Herbapect" pomoże zarówno na suchy, jak i na mokry kaszel. Jak jest w rzeczywistości..? Czyli...
"Herbapect" okiem farmaceutki :)
Zróbmy mała analizę składu "Herbapectu". Jak podaje producent 5 ml syropu zawiera:
- 498 mg wyciągu płynnego z ziela tymianku. Tymianek wzmaga wydzielanie śluzu w górnych drogach oddechowych, rozrzedza zalegającą wydzielinę i działa wykrztuśnie
- 349 mg nalewki z korzenia pierwiosnka - tutaj także działanie wykrztuśne, ale tym razem na drodze innego mechanizmu, bo drażni błonę śluzową żołądka i na drodze odruchowej wzmaga wydzielanie wodnistego śluzu, co prowadzi do upłynnienia zalegającej wydzieliny
- 87 mg sulfoguajakolu - tutaj także bez niespodzianek, czyli .. działanie wykrztuśne :)
Czy preparat sprawdzi się więc zarówno przy suchym, jak i mokrym kaszlu..? Niekoniecznie, bo nie jest to żadne cudo, ani dwa w jednym: na suchy i mokry kaszel. Jest to specyfik o działaniu wykrztuśnym, który powinien być rekomendowany w aptece na mokry kaszel. Koniec i kropka. :)
Ja osobiście jestem zdania, że zawsze warto określić rodzaj kaszlu, a przynajmniej spróbować określić.. Dlaczego to takie ważne..? Ano dlatego, że od tego z jakim kaszlem mamy do czynienia zależy wybór odpowiedniego preparatu.
Zasadniczo w przypadku kaszlu mokrego (produktywnego), któremu towarzyszy odkrztuszanie wydzieliny zaleca się stosowanie leków, rozrzedzających zalegającą wydzielinę i ułatwiających pozbycie się jej z dróg oddechowych. W przypadku kaszlu suchego, który jest szczególnie męczący i dokuczliwy rozważyć należy stosowanie preparatów przeciwkaszlowych.
Jeśli mamy wrażenie, że zalega nam wydzielina i kaszel jest mokry, ale staje się on wyjątkowo dokuczliwy wieczorem, rozsądnym rozwiązaniem wydaje się być stosowanie leków rozrzedzających wydzielinę w ciągu dnia, natomiast wieczorem przed snem podanie leku hamującego odruch kaszlowy. Noc będzie wówczas o wiele spokojniejsza. :) Pamiętajcie też zawsze o zasadzie nadrzędnej - nigdy nie stosujemy na noc leków wykrztuśnych!
No dobrze, w teorii wszystko wydaje się proste, ale w praktyce często spotykam w aptece pacjentów, którzy na pytanie o rodzaj kaszlu wzruszają ramionami i mówią, że to kaszel mieszany i taki nijaki. Wtedy na pewno bezpieczne jest zastosowanie preparatów o działaniu nawilżającym na śluzówkę gardła. Czasami takie nawilżenie gardła samo w sobie skutecznie redukuje męczący kaszel. Przykładem takiego specyfiku jest "Syrop prawoślazowy" - w aptece znajdziecie co najmniej kilku producentów "Sirupus Athaeae", a wspólną cechą zawsze jest przyzwoita cena - ok 5 zł za buteleczkę.
Alternatywą dla prawoślazu są syropy z porostem islandzkim: "Syrop islandzki", "Junior angin", "Nordisept". Tego typu specyfiki w odróżnieniu od typowych syropów wykrztuśnych stosować można zarówno w ciągu dnia, jak i na noc.
Trzymajcie się ciepło i zdrowo.:)
Warto również przeczytać:
Kaszel u dzieci
Flegamina czy Mucosolvan..?
Bardzo się cieszę że znowu pani pisze, nie zaglądałam tu dłuższy czas bo już straciłam nadzieję, ale nawet do starszych wpisów warto wracać. Ostatnio martwiły mnie dwie kwestie, może mogą się okazać ciekawe jako tematy: po pierwsze ostatnimi czasy w reklamach nasila się niepokojący trend zachęcania do ignorowania objawów chorób, tak jak wsześniej "kaszel palacza", potem maxicortan "nie musisz wiedzieć co ci jest", a całkiem już mnie zirytował sprej na suchość w ustach. Mnie samej zaczął rok temu szaleć układ odpornościowy, czułam się jak chodzący stan zapalny, jak można kazać ludziom maskować sygnały choroby, zwłaszcza w czasie szczepień.
OdpowiedzUsuńWtedy też postanowiłam też wywalić z diety wszystkie leki i suplementy zawierające szkodliwe substancje pomocnicze, np. zakazane w innych krajach barwniki, talk, dwutlenek tytanu, który już nawet UE uznała za rakotwórczy. No i okazuje się że nie ma w czym wybierać. Każdą rzecz muszę osobno zamawiać w innej aptece. Wygląda na to, że nikt się tym nie interesuje, bo są to "dawki bezpieczne". Ważniejsze dla producenta jest, że klientowi podoba się cukierek, czy może celowo nas podtruwają?