Pogoda za oknami w dalszym ciągu zaskakująca, zwłaszcza jak na tą porę roku. Mimo, iż mamy już styczeń, na razie ani śniegu, ani mrozu nie widać na horyzoncie. A niektórzy przepowiadali "zimę stulecia", hi hi. ;) Niestety mimo to "sezon na chorowanie" w pełni, co widać po liczbie pacjentów odwiedzających apteki. Dziś więc postanowiłam powrócić do tematyki przeziębieniowej, zwłaszcza, że w przyszłym tygodniu szykuje się kilka dni większych mrozów. Było już co nieco o kaszlu i katarze, więc tym razem ból gardła w roli głównej.
Chyba się ze mną zgodzicie, iż ból gardła jest jednym z najczęstszych objawów towarzyszących przeziębieniu. Najczęściej zaczyna się całkiem niewinnie - od delikatnego pobolewania i podrażnienia. Pojawia się wówczas uczucie suchości w gardle, któremu często towarzyszy pochrząkiwanie. Na tym jednak z reguły się nie kończy, ból nasila się z czasem, niekiedy do tego stopnia, że pojawiają się nawet problemy z przełykaniem śliny. Brrrrr... niezbyt miłe uczucie!
Niezmiernie ważne jest więc, aby nie lekceważyć tych początkowych objawów. Piszę o tym, ponieważ przeciętny Polak udaje się do apteki z reguły dopiero wtedy, kiedy ból gardła jest już bardzo uciążliwy. Ja proponuję jak najszybciej wkroczyć do akcji, aby zastopować infekcję. Oczywiście nie oznacza to sięgania od razu po najmocniejsze specyfiki, jakie są do dyspozycji na aptecznych półkach.
Krok numer jeden to oczywiście domowe sposoby:
Po pierwsze wskazane jest przyjmowanie dużej ilości płynów, bo odpowiednio nawodniony organizm łatwiej zmobilizować do walki z infekcją. :) Warto w tym kontekście pamiętać o ziołach - polecam szczególnie napary z rumianku, lipy, bądź czarnego bzu. Nie zapominajcie również o "magicznej miksturze" naszych babć, czyli... mleko z miodem, czosnkiem i masłem. Ona naprawdę czasami potrafi zdziałać cuda.
Po drugie warto nieco zwolnić tempo, więcej wypoczywać i... oszczędzać struny głosowe i gardło, czyli... mniej mówić. Wiem, wiem... dla niektórych (na przykład dla mnie) jest to prawie niewykonalne... Przyznaję się bez bicia, że jestem gadułą i takie tymczasowe ograniczenie potoku słów ciężko mi przychodzi. ;)
I wreszcie po trzecie warto zadbać o odpowiednie nawilżenie, zarówno powietrza w pomieszczeniach w których przebywamy (zwłaszcza zimą w sezonie grzewczym), jak i bezpośrednie nawilżenie gardła. To naprawdę istotne, bo zaatakowana przez wirusy śluzówka dróg oddechowych jest z reguły wysuszona. Często odpowiednie nawilżenie gardła zmniejsza ból.
W aptekach można znaleźć wiele preparatów o działaniu nawilżającym śluzówkę dróg oddechowych. Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.
U mnie w aptece, być może z uwagi na ich stosunkowo niską cenę, wyjątkowo dużą popularnością cieszą się preparaty z linii "Gardimax". Postanowiłam jednak sama przekonać się w czym tkwi ich fenomen i ostatnio, kiedy doprowadzało mnie do szału uczucie "drapania w gardle", sama sięgnęłam po "Gardimax herball" - pastylki do ssania. Muszę przyznać, że byłam zadowolona z efektu. Jest to preparat skomponowany na bazie wyciągów roślinnych.
Co mamy w składzie? Całą "plejadę gwiazd ziołolecznictwa" ;) czyli wyciąg z szałwii, wyciąg z rumianku, wyciąg z tymianku, wyciąg z korzenia prawoślazu oraz lipy. Tak dobrany skład odpowiada za utrzymanie odpowiedniego nawilżenia gardła i krtani oraz skutecznie łagodzi podrażnienia. Produkt został dodatkowo wzbogacony cynkiem i witaminą C, które wpływają na układ odpornościowy organizmu, oraz sokiem z malin, który zapewne poprawia smak. Pastylki bowiem, jak na preparat z wyciągami ziołowymi smakują całkiem, całkiem, a moje podniebienie jest dość wybredne. ;)
Dla dzieciaków powyżej 3 roku życia jest osobna wersja: pastylki "Gardimax herball JUNIOR". Mają pyszny pomarańczowy smak (sama kupiłam synkowi i spróbowałam) ;) więc raczej z przekonaniem dziecka do wzięcia nie będzie problemu. Oczywiście w przypadku mniejszych Szkrabów zalecam ostrożność, aby się nie zadławiły. Warto podkreślić także, że oba produkty nie zawierają cukru. Substancja słodząca to izomalt. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem przewrażliwiona na punkcie zębów moich dzieci, a ten nieszczęsny cukier jest wszędobylski. :( Ponieważ z natury jestem ciekawska, więc postanowiłam poszperać trochę i poszukać więcej informacji nt. izomaltu. I co się okazało...? Ma on pozytywną opinię EFSA (Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności) i co istotne - nie powoduje próchnicy! Ba... są nawet badania, że izomalt może wspomagać mineralizację zębów. Brzmi to ciekawie. A dlaczego tak się czepiam tematu...? Bo zaleca się stosowanie nawet do 6-ciu pastylek na dobę, czyli całkiem sporo... Gdyby w składzie był cukier, to tak jakby zjeść 6 pokaźnych landrynek.
Z doświadczenia wiem, że są tutaj pewnie i miłośnicy syropów. W sumie nie ma się co temu dziwić, bo z racji na gęstą konsystencję same w sobie wykazują one działanie powlekające i łagodzące, więc mogą być dobrym ukojeniem dla podrażnionego gardła. Z linii "Gardimax" dostępne są dwa syropki:
"Gardimax herball MINI" dla dzieciaków, który zawiera ziołowe wyciągi z lipy, prawoślazu i tymianku korzystnie wpływające na śluzówkę dróg oddechowych, a także witaminę C oraz rutozyd.
"Gardimax herball" - który może być stosowany u dorosłych, ale także u dzieci od 3 roku życia. Zawiera on ziołowe wyciągi z lipy, szałwii, tymianku i czarnego bzu, oraz cynk i witaminę C.
Oczywiście pamiętajcie, że preparaty, które wymieniłam to właściwie taka "pierwsza linia obrony", bo suplementy diety jedynie wspomagają właściwie leczenie. W przypadku silnego bólu gardła konieczne może być sięgnięcie po mocniejsze specyfiki, np. leki bez recepty, a czasami nawet wizyta u lekarza.
Warto również przeczytać: