czwartek, 24 kwietnia 2014

Na katar

Święta już za nami. Mam nadzieję, że choć trochę udało się Wam wypocząć i zregenerować siły. ;) Dla mnie niestety był to ciężki czas - mój młodszy Synek nabawił się ostrego zapalenia krtani i tchawicy, a do tego dostał kataru. 
A więc...kilka nocy nieprzespanych za mną. Na szczęście jednak jest już trochę lepiej. O katarze u dzieciaków co prawda pisałam już TUTAJ, ale postanowiłam powrócić jeszcze do tematu. Obiecuję jednak, że nie będę się powtarzać. ;) 

No właśnie... niby katar to tylko katar, ale pamiętajcie, aby nigdy go nie bagatelizować. Dlaczego? Powikłaniem kataru u niemowlaków i małych dzieci może być bardzo bolesne zapalenie ucha środkowego. Jest to związane z tym, iż trąbka słuchowa - czyli specjalny przewód łączący ucho z częścią nosową gardła, jest u dzieciaków szersza, krótsza i położona bardziej poziomo. A więc krótko mówiąc... szersza droga = łatwiej przejść. Wydzielina z nosa może więc w łatwy sposób przedostawać się do ucha. Tam staje się pożywką dla bakterii, a wtedy zapalenie ucha gotowe. Właście dlatego, zwłaszcza u niemowląt, walkę z katarem należy podjąć najszybciej jak to możliwe. Niezmiernie ważne jest więc prawidłowe oczyszczanie noska, bo wiadomo... maluszek sam go nie wysiąka.

Niejako do lamusa odeszły już modne kiedyś 'gruszki' do oczyszczania noska. I słusznie. Z ich skutecznością bywało różnie, a przy chwili nieostrożności, czasami ich użycie mogło skutkować podrażnieniem jamy nosowej. Dziś w modzie są specjalne urządzenia do usuwania wydzieliny. Dla mniejszych dzieciaczków dość dobrze sprawdza się aspirator "Frida", u nieco starszych "Katarek". Pamiętajcie jednak, aby po ich użyciu, koniecznie nawilżyć nosek dziecka, bądź inhalacją z soli fizjologicznej, bądź też wodą morską. Inaczej nadmiernie wysuszona śluzówka znów zacznie produkować zwiększoną ilość wydzieliny

O tym, że w walce z katarem pomocne mogą być wody morskie chyba wszyscy wiemy. ;) Nie będę się tutaj powtarzać. Chciałabym Wam natomiast przedstawić moje ostatnie odkrycie. Wcześniej z reguły stosowałam zarówno u starszego, jak i młodszego Synka "Marimer" spray. Starszy tolerował go nawet całkiem dobrze, roczniak nieco gorzej, chyba z racji na dość duże ciśnienie spryskiwania. Ostatnio jednak, już po jednokrotnym użyciu, zepsuł się dozownik, co oczywiście mnie nieco zirytowało, ale jednocześnie stało się bodźcem do poszukania czegoś nowego. 

I tak w mojej domowej apteczce zagościł "Isonasin septo katar wodnisty i gęsty". Jest to roztwór do płukania nosa przy przeziębieniach i zapaleniu śluzówki nosa i gardła. Czym się wyróżnia na tle innych specyfików? 
Po pierwsze jest to 0,9% roztwór chlorku sodu (zwany solą fizjologiczną), wzbogacony o tymianek i jony miedzi. Tymianek wykazuje działanie bakteriobójcze. Jony miedzi zaś wspomagają mechanizmy obronne śluzówki nosa  w zapobieganiu inwazji bakterii i wirusów... A dla wszędobylskich bakterii taki mały dziecięcy nosek zapchany wydzieliną śluzową to prawdziwy raj. ;) 



Po drugie preparat jest w postaci jednorazowych ampułek. Jedna taka ampułka ma pojemność 5 ml, co spokojnie starcza na jedno płukanie obydwu przewodów nosowych. Przyznam szczerze, że przyzwyczajona wcześniej do preparatów w formie sprayu, podeszłam do tego specyfiku troszkę z rezerwą. Wydawało mi się, że aplikacja roztworu nie będzie tak skuteczna jak aerozol. Ale zaskoczyłam się na plus. Preparat dobrze udrażnia nosek i ułatwia oddychanie, a co najważniejsze... moja młodsza pociecha nie buntuje się przy aplikacji. :) 

Na opakowaniu specyfiku widnieje informacja, aby nie stosować go dłużej niż kilka dni. I właściwie te kilka dni stosowania wystarczyły, aby zauważyć zdecydowaną poprawę. Co istotne - jest to preparat bezpieczny do stosowania już u maluszków od pierwszego dnia życia
Także cenowo wypada całkiem przyzwoicie. Opakowanie 20 ampułek to koszt około 15 zł. Myślę, że produkt warty spróbowania, choć oczywiście... życzę wszystkim Maluszkom, aby katary omijały ich z daleka. ;) Na szczęście wiosna w pełni, więc myślę, że powoli sezon na chorowanie dobiega końca. :) 

sobota, 19 kwietnia 2014

Wesołych Świąt!

Życzę Wszystkim Czytelnikom na nadchodzące Święta Wielkanocne radości w sercu, pogody ducha oraz wewnętrznego spokoju i chwili zadumy nad tym, co powinno być naprawdę ważne. Smacznej święconki oraz mokrego poniedziałku!


czwartek, 17 kwietnia 2014

Spirulina

Dziś na Waszą prośbę napiszę słów kilka o spirulinie. :)

Spirulina, czyli był glon, a wyszła bakteria

Kiedyś spirulina była glonem, niebiesko - zielonym glonem. Stanowiła pożywienie dla Azteków, Indian zamieszkujących Amerykę Północną. Aztekowie za pomocą sieci zbierali spirulinę z powierzchni jezior, aby po jej wysuszeniu otrzymywać 'ciasto spirulinowe'. Swoją drogą ciekawy pomysł, ciacho - fit. :)
Dziś troszkę się zmieniło. Był glon, wyszła bakteria. :). Obecnie naukowcy zaliczają spirulinę do cyjanobakterii czyli sinic (rodzaj Arthrospira, kiedyś nazywana Spirulina).
Na pytanie co ma spirulina lepiej odpowiedzieć odwrotnie, czyli czego nie ma. Bo ma sporo. Jest bombą białkowo - witaminową. Stanowi bogate źródło żelaza i jest wykorzystywana w leczeniu anemii. Preparaty spiruliny mają zastosowanie w poprawie odporności, mają właściwości przeciwzapalne i przeciwalergiczne, pozwalają łagodniej przejść niektóre choroby wirusowe np. grypę. Mogą również obniżać poziom cholesterolu. Ciekawostką jest informacja, że w przyszłości spirulina wejdzie w skład pożywienia dla kosmonautów.

Skład spiruliny

Na półkach aptecznych znajdziemy różne preparaty zawierające spirulinę. Są to preparaty z firmy Walmark "Spirulina", z firmy Ginseng Poland, "Spirulina hawajska w tabletkach", czy z firmy Cyanotech "Hawaiian Spirulina Pacifica".
Spirulina to potoczna nazwa biomasy sinic, zawierająca w swoim składzie najczęściej jeden z gatunków cyjanobakterii: Arthrospira platensis lub Arthrospira maxima.

piątek, 11 kwietnia 2014

Alkohol i leki

Wielkimi krokami zbliżają się Święta Wielkanocne. W cukierniach w okresie świątecznym rekordy w rankingach sprzedaży biją zapewne babki czy mazurki, ;) choć tak na marginesie... nie ma to jak ciasto domowej roboty. ;) 
W aptekach także mamy wówczas zdecydowanych 'liderów sprzedażowych', a są to, jak pewnie nietrudno zgadnąć, specyfiki na trawienie, na żołądek, na zgagę, ale także ... "na kaca". No tak... okres świąteczny to czas spotkań w gronie rodziny, znajomych, a wiadomo jak to wtedy bywa... żeby rozmowa "się lepiej kleiła" często na stole ląduje jakieś winko, bądź coś mocniejszego. ;) Dla nas świąteczny czas to z reguły czas odpoczynku, a dla naszej wątroby już niekoniecznie, bo... z jednej strony ciężkostrawne jedzenie, a z drugiej alkohol. Ech... ta to ma przekichane. ;)



O specyfikach, które wspomagają prawidłową pracę wątroby, pisałam TUTAJ. Dziś natomiast będzie nieco na temat alkoholu. Wszyscy wiemy, że zasadniczo nie powinniśmy łączyć z alkoholem żadnych leków. Z reguły natomiast jest tak, że czerwona lampka zapala się nam tylko wtedy, gdy bierzemy jakieś leki na receptę. I super! Natomiast co do leków OTC (czyli dostępnych w sprzedaży odręcznej) już nie jest to tak oczywiste, bo powszechnie panuje przekonanie, że są one całkowicie bezpieczne... W sumie - nie ma się co temu dziwić skoro dziś można je kupić już nawet w drogeriach, na stacjach benzynowych czy w kiosku "Ruchu". Natomiast pamiętajcie, że są pewne leki dostępne bez recepty, które w połączeniu z alkoholem mogą być niebezpieczne, więc do rzeczy. 

Jakich leków nie należy mieszać z alkoholem? 

niedziela, 6 kwietnia 2014

Skuteczność antykoncepcji hormonalnej

Na Wasza prośbę podam dziś trochę ciekawych (mam nadzieję) informacji na temat interakcji tabletek antykoncepcyjnych. Mówiąc w skrócie - z jakimi innymi lekami nasze pigułeczki nie lubią się. Podpowiem na co trzeba zwrócić uwagę i kogo informować o tym, że bierze się pigułki.

Tabletki antykoncepcyjne dwuskładnikowe, bo o tych będzie mowa w interakcjach, składają się z 2 składników: estrogenu (etynyloestradiol) i progestagenu (norgestimat w "Cilest", gestodenum w "Harmonet", drospirenon w "Yasmin"). Jak działają te hormony? Ano, próbują naśladować naturalne hormony płciowe kobiet. Etynyloestadiol hamuje wydzielanie hormonu FSH i w konsekwencji komórka jajowa nie dojrzewa. Gestagen natomiast hamuje owulację, czyli czuwa nad tym, żeby komórka jajowa czasem się nam nie wymknęła i nie zaszła za daleko. :) Ponadto, wiadomo, że do tańca trzeba dwojga, zatem gestagen pomaga nie tylko paniom, ale też i panom, ponieważ zagęszcza śluz w drogach rodnych kobiety i utrudnia drogę plemnikom.

Ale, żeby wszystko fajnie funkcjonowało, czyli żeby tabletki nie dopuszczały do zapłodnienia, muszą prawidłowo działać. A kiedy lek dobrze działa? Gdy ma prawidłowe stężenie we krwi. Co mamy robić? Nie przeszkadzać. :) W skrócie:

1. Unikamy mixów z innymi preparatami, bo tego pigułki nie lubią :)
2. Czytamy ulotki, wiem wiem dłuugaśne :)
3. Mówimy lekarzowi pierwszego kontaktu jasno i otwarcie: Biorę pigułki takie a takie. Żaden wstyd :)
4. Pytamy w aptece: Czy mogę to i to wziąć jeśli biorę pigułki antykoncepcyjne?
5. Pigułek nie popijamy sokiem grejpfrutowym, tylko najlepiej wodą przegotowaną i ostudzoną.

Podam Wam parę przypadków z życia, głównie z dyżurów w aptece w sezonie wakacyjnym nad morzem (słońce świeci nad nami...:))

Co ma piernik do wiatraka, czyli antybiotyk a antykoncepcja

Tabletki antykoncepcyjne lubią się z bakteriami jelitowymi. Lubią je, bo dzięki tym bakteriom tabletki mogą prawidłowo wchłaniać się i działać. Ale gdy bierzemy antybiotyk, doustnie lub też w zastrzyku, to ten antybiotyk (niczym najlepsza kosiarka sąsiada:)) tnie bakterie jak popadnie - dobre, złe - tnie i już. Antybiotyk niszczy nasze dobroczynne bakterie jelitowe. Pigułki mogą działać słabiej. Antykoncepcja musi być wtedy wspomagana np. prezerwatywą w trakcie przyjmowania leku i 7 dni po antybiotyku. Co ważne podawanie probiotyków jest dobre dla odnowienia flory jelit w trakcie antybiotykoterapii, ale nie zapewni ochrony antykoncepcyjnej.