sobota, 21 lutego 2015

Porost islandzki

Zastanawiałam się dość długo o czym by tu napisać, aby Was nie zanudzić i padło na... porost islandzki (Lichen islandicus), bo pewnie większość z Was zna taki preparat na gardło jak np. "Isla". 

Tutaj muszę się Wam przyznać, że ten artykuł zaczęłam pisać już wcześniej, ponieważ jak już wspominałam, obecnie jestem na urlopie, a w końcu na urlop jedzie się po to, żeby odpocząć. ;) Poza tym zagraniczny wypad z dwójką bądź co bądź małych dzieciaków to nie lada wyzwanie:) ale na szczęście udało się dotrzeć do celu kilka tys. km od Polski. ;)
W tym miejscu również chciałabym prosić Was o wyrozumiałość - na wszystkie maile i komentarze odpowiem z mniejszym lub większym opóźnieniem.

Ale wróćmy do tematu porostu islandzkiego. 
Tarczownica islandzka ( in. płucnica islandzka, porost islandzki) zaliczana jest do porostów, czyli organizmów symbiotycznych. Nie wiem jak Wy, ale jeszcze z podstawówki z biologii pamiętam takie hasło: glon+grzyb=porost :) proste, prawda..? Grzyb dostarcza glonom wodę i sole mineralne, a glony przeprowadzają proces fotosyntezy i wszyscy są zadowoleni. :)  Porost islandzki zaliczany jest do plechowców, czyli nie ma zróżnicowania na korzeń, łodygę i liść jak w przypadku roślin wyższych. Całość to tak zwana plecha- i to właśnie ona jest surowcem leczniczym. Więc przejdźmy do konkretów, czyli...

niedziela, 15 lutego 2015

Na zatoki

Chociaż mija dopiero połowa lutego, w wielu firmach trzeba już zaplanować urlop na cały rok. Mnie również to czeka w najbliższych dniach, ale ja akurat nie będę miała z tym problemu, zwłaszcza, że na pierwszy w tym roku dłuższy urlop wybieram się już w drugiej połowie przyszłego tygodnia. ;)
Gdy myślimy o urlopie, często przychodzą skojarzenia z górami, bądź plażą i morzem. A jak już myślimy o morzu, to niekiedy też o zatokach. ;) Pewnie większość z Was kojarzy naszą Zatokę Pucką, niektórzy może słyszeli o Zatoce Biskajskiej - największej w Europie. Dla mnie jako farmaceutki jednak pierwsze skojarzenie na hasło zatoki to zatoki przynosowe :) hihi... Zboczenie zawodowe. ;) 

W mojej aptece ciągle pojawiają się rzesze pacjentów, którzy przychodzą z prośbą o jakiś specyfik na zapalenie zatok. Dzisiejszy artykuł poświęcę więc w całości temu tematowi. Na początek tradycyjnie już kilka słów tytułem wstępu.

czwartek, 5 lutego 2015

Zwroty leków w aptece

Dziś będzie znów trochę nietypowo. Mam jednak nadzieję, że mi wybaczycie. ;) W aptece często spotykam się z tym, że pacjenci przychodzą zwrócić zakupiony wcześniej lek. Powody są różne... np. po przemyśleniu lek wydał się za drogi, po przeczytaniu ulotki pacjent doszedł do wniosku, że jednak lek może mu zaszkodzić i nie będzie go zażywał, bo żonie jednak nie o taki preparat chodziło itp. W sumie nie ma się co dziwić, że tak to wygląda. W niemal każdym sklepie mamy bowiem możliwość zwrotu nieużywanego towaru - czasami do 30 dni, a czasami nawet dłużej. :) Przykładowo w "Deichmannie" jest to z tego co pamiętam nawet aż 3 miesiące. 
No tak - tylko co innego, gdy sprawa dotyczy zwrotu zakupionej niedawno bluzeczki, torebki, czy butów, a inaczej jeśli chodzi o leki. Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, więc dziś kilka słów tytułem wyjaśnienia....

Wszystkie apteki obowiązuje ustawa Prawo farmaceutyczne. Tak, tak - w tym przypadku nie może być tak, żeby każda apteka rządziła się swoimi prawami - na szczęście ;)
I ta właśnie ustawa z dnia 6 września 2001 roku wyraźnie mówi, że "Produkty lecznicze i wyroby medyczne wydane z apteki nie podlegają zwrotowi". Koniec i kropka! Choć nie do końca... Tak jak od każdej reguły mamy tutaj wyjątki. Na szczęście tylko dwa:) Pacjent ma możliwość zwrotu do apteki leków i wyrobów medycznych, które obarczone były wadą jakościową lub zostały wydane w sposób niewłaściwy.