piątek, 31 stycznia 2014

Dzielenie leków

Dziś kolejny artykuł z cyklu "jak prawidłowo stosować leki". Tym razem kilka informacji na temat dzielenia doustnych postaci leków, bo z doświadczenia wiem, że często zbyt pochopnie sięgamy po nóż, czy nożyczki, aby podzielić tabletkę na kilka części. Dlaczego...?



Powodów wymienić można by co najmniej kilka. Bardzo często są to względy ekonomiczne. Zdarza się bowiem tak, że opakowanie danego leku w wyższej dawce kosztuje niewiele więcej lub tyle samo, co dawka o połowę mniejsza. "Na chłopski rozum" taniej wychodzi więc kupić lek w większej dawce i dzielić tabletki po połowie. Wtedy opakowanie starczy na dłużej. A wiadomo... Polak z natury oszczędny jest. ;)

Innym powodem dzielenia tabletek jest konieczność zastosowania leku w dawce mniejszej, niż najmniejsza dawka zarejestrowana - na przykład w leczeniu małych dzieci, czy osób z niewydolnością wątroby, lub nerek. 

Czasami powód jest prozaiczny. Próbujemy kruszyć tabletki, w sytuacji gdy występuje problem z ich połykaniem. Ma to miejsce choćby w przypadku osób starszych, często  już "leżących", czy pacjentów z zaburzeniami połykania o podłożu neurologicznym. Także małe dzieci są taką szczególną grupą pacjentów, bo niestety nie wszystkie leki są dostępne w postaci zawiesin, czy form rozpuszczalnych. Problem z połykaniem pojawia się także często w przypadku infekcji gardła, na przykład anginy. Wtedy bowiem nawet przełknięcie śliny graniczy z cudem. Są też osoby, które generalnie mają problem z łykaniem tabletek, już bez jakiejś szczególnej przyczyny.

Chciałabym dziś zwrócić Wam więc uwagę na kilka najistotniejszych kwestii, jeśli chodzi o dzielenie doustnych postaci leku. 


piątek, 24 stycznia 2014

Kolka u niemowlaka

Z racji na fakt, iż dawno nie było na blogu "wątków dziecięcych", dziś artykuł dla świeżo upieczonych lub przyszłych mam, czyli ... kolka niemowlęca w roli głównej. Chyba przyznacie mi rację, że kolka to jeden z najczęstszych problemów, z jakimi spotykają się rodzice w pierwszych miesiącach życia dziecka. No cóż... c'est la vie. ;)

Nie muszę tutaj chyba wspominać, że dominującym objawem kolki u niemowlaka jest nagły, niedający się ukoić, długotrwały płacz. Właśnie ten trudny do poskromienia krzyk maluszka, często przyprawia rodziców o drżenie serca... Trudno się temu zresztą dziwić. A jakie są inne znamienne dla kolki objawy? 

Z reguły przy ataku kolki dziecko ma twardy i wzdęty brzuszek, zaciska piąstki, pręży się i naprzemiennie raz przykurcza, a raz prostuje nóżki. Jest to związane z nadmiernym gromadzeniem gazów w jelitach. 
Warto sobie uświadomić, iż charakterystyczne dla kolki jest to, że jej objawy z reguły pojawiają się między 2-4 tygodniem życia, a ustępują w 3-4 miesiącu życia. Ponadto, dolegliwości występują najczęściej o podobnej porze dnia, z reguły w godzinach wieczornych, utrzymują się minimum 3 godziny i pojawiają się minimum 3 dni w tygodniu, a więc ... niestety czasami świeżo upieczeni rodzice mogą tylko pomarzyć o spokojnym wieczorze. 

Mamy już objawy, więc zastanówmy się nad tym, jakie mogą być przyczyny, tej dokuczliwej dla maluszka, a uciążliwej dla jego rodziców dolegliwości...?


piątek, 17 stycznia 2014

Jak walczyć z łupieżem?

Na wstępie zgodnie z obietnicą przesyłam wyniki konkursu. Niezmiernie cieszy mnie Wasze zaangażowanie, gdyż otrzymałam ponad 60 odpowiedzi, z których przeważająca większość była prawidłowa.

Losowanie przeprowadzone przez mojego synka przyniosło następujące wyniki:

- "Linola Face" krem - otrzymuje p. Renata z Legnicy
- "Linola Lotion" balsam - otrzymuje p. Joanna z Lublina

Serdecznie gratuluję laureatom. :) Z uwagi na nieco przedłużony weekendowy wyjazd, na który się wybieram, nagrody wyślę do zwycięzców w połowie przyszłego tygodnia.

Wracając jednak do temu artykułu - dziś jadąc tramwajem zauważyłam na kołnierzu ciemnej kurtki młodzieńca stojącego nieopodal niewielkie białe płatki ... niestety nie śniegu (a może by się przydało, bo w końcu zima, ;)) ale ... łupieżu, co stało się inspiracją do napisania tego posta. Wiem z doświadczenia pracy w aptece, że łupież jest zmorą wielu pacjentów i odzwierciedlają to również statystyki. Szacuje się bowiem, że dotyczy on nawet 10% populacji oraz ... o dziwo - częściej dotyka mężczyzn niż kobiety. 
Na początek więc trochę teorii. ;)

Łupież to złuszczanie się powierzchownych warstw zrogowaciałego naskórka skóry owłosionej głowy, najczęściej w postaci drobnych płatków. 

Czynnikiem, który odgrywa istotną rolę w powstawaniu łupieżu jest zasiedlenie skóry głowy przez drożdżaki Malassezia. Właściwie stanowią one fizjologiczną florę skóry człowieka, lokalizując się w miejscach występowania gruczołów łojowych, ale ... przy łojotoku zaczynają się intensywnie namnażać.. Nie jest to zaskakujące, bo lipidy łoju są ich źródłem pożywienia... I co dalej? Wydzielina tłuszczowa jest przekształcana w wolne kwasy tłuszczowe, co powoduje podrażnienie skóry głowy i nadmierne złuszczanie naskórka. 
Samo złuszczanie się naskórka jest procesem fizjologicznym, bo nasza skóra nieustannie się regeneruje. Drożdżaki bytujące na skórze głowy powodują jednak, że proces złuszczania ulega przyspieszeniu - cykl odnowy naskórka skraca się z 28 do około 15 dni. Wtedy złuszczające się płatki skóry stają się widoczne gołym okiem i... łupież gotowy.


wtorek, 14 stycznia 2014

Zimowy konkurs

W tym roku mamy jak na razie bardzo nietypową zimę. Aby w jakiś sposób zrekompensować Wam brak śniegu proponuję szybki zimowy konkurs. ;)

Trzy proste pytania ogłosiłam na profilu mojej strony na Facebooku. Odpowiedzi na nie znajdziecie oczywiście w artykułach na moim blogu. 

Warunkiem wzięcia udziału w losowaniu jest bycie fanką/fanem mojej strony (jeśli ktoś jeszcze nim nie jest, wystarczy kliknąć odpowiedni przycisk na górze po lewej stronie) ;) oraz przesłania do mnie na adres farmaceutka80@wp.pl prawidłowych odpowiedzi do piątku 17 stycznia do godziny 12:00
Odpowiedzi możecie przesyłać również poprzez wiadomości prywatne na Facebooku.

Spośród autorów prawidłowych odpowiedzi wylosuję dwóch zwycięzców, którzy otrzymają jedną z nagród:

- "Linola Face" krem - emolient do twarzy 50 ml
- "Linola Lotion" balsam - emolient do ciała 200 ml


Na koniec kilka słów o nagrodach. 
LINOLA to uznane na świecie emolienty z wartościowym kwasem linolowym w składzie.

LINOLA Balsam - emolient do ciała to produkt do pielęgnacji skóry suchej, także skóry z egzemą, czy łuszczycą. Balsam składa się w 35% z tłuszczów i zawiera naturalne nienasycone kwasy tłuszczowe, takie jak olej z krokosza barwierskiego (bogaty w kwas linolowy). Preparat doskonale chroni skórę przed wysuszeniem, wspiera jej regenerację, a także odbudowuje zapasy kwasów tłuszczowych w skórze i przywraca jej równowagę wodną.

LINOLA Krem - emolient to odżywczy krem do pielęgnacji bardzo suchej i podrażnionej skóry twarzy. Bez konserwantów i barwników. Produkt jest przeznaczony dla dorosłych i dzieci powyżej 3 roku życia. 

Myślę, że nagrody są wartościowe, zatem warto spróbować swojego szczęścia w losowaniu. ;)

Wyniki ogłoszę w piątek wieczorem, przy okazji publikacji nowego artykułu

czwartek, 9 stycznia 2014

Ziołowe ukojenie gardła

Pogoda za oknami w dalszym ciągu zaskakująca, zwłaszcza jak na tą porę roku. Mimo, iż mamy już styczeń, na razie ani śniegu, ani mrozu nie widać na horyzoncie. A niektórzy przepowiadali "zimę stulecia", hi hi. ;) Niestety mimo to "sezon na chorowanie" w pełni, co widać po liczbie pacjentów odwiedzających apteki. Dziś więc postanowiłam powrócić do tematyki przeziębieniowej, zwłaszcza, że w przyszłym tygodniu szykuje się kilka dni większych mrozów. Było już co nieco o kaszlu i katarze, więc tym razem ból gardła w roli głównej. 

Chyba się ze mną zgodzicie, iż ból gardła jest jednym z najczęstszych objawów towarzyszących przeziębieniu. Najczęściej zaczyna się całkiem niewinnie - od delikatnego pobolewania i podrażnienia. Pojawia się wówczas uczucie suchości w gardle, któremu często towarzyszy pochrząkiwanie. Na tym jednak z reguły się nie kończy, ból nasila się z czasem, niekiedy do tego stopnia, że pojawiają się nawet problemy z przełykaniem śliny. Brrrrr... niezbyt miłe uczucie!

Niezmiernie ważne jest więc, aby nie lekceważyć tych początkowych objawów. Piszę o tym, ponieważ przeciętny Polak udaje się do apteki z reguły dopiero wtedy, kiedy ból gardła jest już bardzo uciążliwy. Ja proponuję jak najszybciej wkroczyć do akcji, aby zastopować infekcję. Oczywiście nie oznacza to sięgania od razu po najmocniejsze specyfiki, jakie są do dyspozycji na aptecznych półkach. 
Krok numer jeden to oczywiście domowe sposoby:

Po pierwsze wskazane jest przyjmowanie dużej ilości płynów, bo odpowiednio nawodniony  organizm łatwiej zmobilizować do walki z infekcją. :) Warto w tym kontekście pamiętać o ziołach - polecam szczególnie napary z rumianku, lipy, bądź czarnego bzu. Nie zapominajcie również o "magicznej miksturze" naszych babć, czyli... mleko z miodem, czosnkiem i masłem. Ona naprawdę czasami potrafi zdziałać cuda. 

Po drugie warto nieco zwolnić tempo, więcej wypoczywać i... oszczędzać struny głosowe i gardło, czyli... mniej mówić. Wiem, wiem... dla niektórych (na przykład dla mnie) jest to prawie niewykonalne... Przyznaję się bez bicia, że jestem gadułą i takie tymczasowe ograniczenie potoku słów ciężko mi przychodzi. ;)

I wreszcie po trzecie warto zadbać o odpowiednie nawilżenie, zarówno powietrza w pomieszczeniach w których przebywamy (zwłaszcza zimą w sezonie grzewczym), jak i bezpośrednie nawilżenie gardła. To naprawdę istotne, bo zaatakowana przez wirusy śluzówka dróg oddechowych jest z reguły wysuszona. Często odpowiednie nawilżenie gardła zmniejsza ból.

W aptekach można znaleźć wiele preparatów o działaniu nawilżającym śluzówkę dróg oddechowych. Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.
U mnie w aptece, być może z uwagi na ich stosunkowo niską cenę, wyjątkowo dużą popularnością cieszą się preparaty z linii "Gardimax". Postanowiłam jednak sama przekonać się w czym tkwi ich fenomen i ostatnio, kiedy doprowadzało mnie do szału uczucie "drapania w gardle", sama sięgnęłam po "Gardimax herball" - pastylki do ssania. Muszę przyznać, że byłam zadowolona z efektu. Jest to preparat skomponowany na bazie wyciągów roślinnych. 
Co mamy w składzie? Całą "plejadę gwiazd ziołolecznictwa" ;) czyli wyciąg z szałwii, wyciąg z rumianku, wyciąg z tymianku, wyciąg z korzenia prawoślazu oraz lipy. Tak dobrany skład odpowiada za utrzymanie odpowiedniego nawilżenia gardła i krtani oraz skutecznie łagodzi podrażnienia. Produkt został dodatkowo wzbogacony cynkiem i witaminą C, które wpływają na układ odpornościowy organizmu, oraz sokiem z malin, który zapewne poprawia smak. Pastylki bowiem, jak na preparat z wyciągami ziołowymi smakują całkiem, całkiem, a moje podniebienie jest dość wybredne. ;) 



Dla dzieciaków powyżej 3 roku życia jest osobna wersja: pastylki  "Gardimax herball JUNIOR". Mają pyszny pomarańczowy smak (sama kupiłam synkowi i spróbowałam) ;) więc raczej  z przekonaniem dziecka do wzięcia nie będzie problemu. Oczywiście w przypadku mniejszych Szkrabów zalecam ostrożność, aby się nie zadławiły. Warto podkreślić także, że oba produkty nie zawierają cukru. Substancja słodząca to izomalt. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem przewrażliwiona na punkcie zębów moich dzieci, a ten nieszczęsny cukier jest wszędobylski. :( Ponieważ z natury jestem ciekawska, więc postanowiłam poszperać trochę i poszukać więcej informacji nt. izomaltu. I co się okazało...? Ma on pozytywną opinię EFSA (Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności) i co istotne - nie powoduje próchnicy! Ba... są nawet badania, że izomalt może wspomagać mineralizację zębów. Brzmi to ciekawie. A dlaczego tak się czepiam tematu...? Bo zaleca się stosowanie nawet do 6-ciu pastylek na dobę, czyli całkiem sporo... Gdyby w składzie był cukier, to tak jakby zjeść 6 pokaźnych landrynek. 

Z doświadczenia wiem, że są tutaj pewnie i miłośnicy syropów. W sumie nie ma się co temu dziwić, bo z racji na gęstą konsystencję same w sobie wykazują one działanie powlekające i łagodzące, więc mogą być dobrym ukojeniem dla podrażnionego gardła. Z linii "Gardimax" dostępne są dwa syropki: 
"Gardimax herball MINI" dla dzieciaków, który zawiera ziołowe wyciągi z lipy, prawoślazu i tymianku korzystnie wpływające na śluzówkę dróg oddechowych, a także witaminę C oraz rutozyd. 
"Gardimax herball" - który może być stosowany u dorosłych, ale także u dzieci od 3 roku życia. Zawiera on ziołowe wyciągi z lipy, szałwii, tymianku i czarnego bzu, oraz cynk i witaminę C.

Oczywiście pamiętajcie, że preparaty, które wymieniłam to właściwie taka "pierwsza linia obrony", bo suplementy diety jedynie wspomagają właściwie leczenie. W przypadku silnego bólu gardła konieczne może być sięgnięcie po mocniejsze specyfiki, np. leki  bez recepty, a czasami nawet wizyta u lekarza.

piątek, 3 stycznia 2014

Na potencję... Clavin?

Pod koniec roku często zaglądałam do statystyk bloga i okazało się ku mojemu zdziwieniu, że obecnie najbardziej lubiany post to "Permen KING". Jak widać panowie także zaglądają na moją stronę, ;) co oczywiście niezmiernie mnie cieszy. Dziś więc postanowiłam kontynuować tematykę problemów z potencją i na Waszą prośbę kilka słów o preparacie "Clavin".

Przyznam się szczerze, że chętnie zajęłam się tematem, bo... według reklamy "Clavin" to podpora erekcji o natychmiastowym działaniu - zgodnie z informacją producenta preparat ma pozytywny wpływ na sprawność seksualną, wzmacnia twardość członka we wzwodzie i zapewnia erekcję przez długi czas po zastosowaniu. Tymczasem opinie o preparacie, które można przeczytać w Internecie tego nie potwierdzają, wielu Panów pisze, że "Clavin" zupełnie nie działa, że to pieniądze wyrzucone w błoto itp. Kto więc ma rację?

Popatrzmy najpierw na skład preparatu. Tutaj producent, jak to często bywa, podaje tajemniczą nazwę - clavertin 11. Ech te patenty. Tak swoją drogą, to strasznie mnie intryguje skąd ta "jedenastka" w nazwie. ;) 
Ale do rzeczy - co kryje się pod zagadkową nazwą? Ano nic innego, jak odpowiednio spreparowana mieszanka, składająca się z L-argininy i wyciągu z liścia Epimedium Sagitatum, czyli byliny z rodziny berberysowatych.



Grejpfrut w suplementach

Niedawno rozpoczął się sezon na cytrusy. Co prawda obecnie są one dostępne w sklepach niemal przez cały rok, ale właśnie teraz są najlepsze i najsmaczniejsze. Wynika to z tego, że w krajach na północnej półkuli dojrzewają późną jesienią. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam podróże na południe Europy, szczególnie we wspomnianym okresie, gdy oprócz słońca i ciepła, można nacieszyć się widokiem drzew np. pomarańczowych wraz z dorodnymi owocami, a często również i cudnie pachnącymi kwiatami, z których za kilka miesięcy wyrosną nowe owoce. 
Tak swoją drogą, to pamiętam jeszcze z dzieciństwa mroczne czasy, gdy cytrusy (wtedy głównie kubańskie) dostępne były tylko w okresie świątecznym. Dobrze, że to już tylko historia. ;)

Wracając jednak do głównego tematu - jednym z ciekawszych cytrusów pod względem zdrowotnym i chyba również jednym z bardziej kontrowersyjnych, jest grejpfrut. Postanowiłam więc uczynić go bohaterem dzisiejszego artykułu.




Ten "rajski owoc" mimo dobroczynnego wpływu na nasz organizm niestety cieszy się złą sławą z racji na interakcje z wieloma lekami. W internecie przeczytać można nawet przerażające hasła "grejpfrut zabija". Dlaczego? Sok grejpfrutowy hamuje aktywność enzymów wątrobowych, które uczestniczą w przemianach niektórych leków. Efektem tego jest nawet kilkukrotny wzrost stężenia leków we krwi, co może być niebezpieczne dla zdrowia. 
Właśnie dlatego warto zapamiętać zasadę, aby nie popijać leków sokiem z grejpfruta i zachować odpowiedni odstęp czasowy między zażyciem leku, a szklanką soku grejpfrutowego, czy zjedzeniem owocu. 

Szerzej na ten temat innym razem, natomiast dziś chciałabym Wam przedstawić drugie oblicze grejpfruta, czyli jego dobroczynny wpływ na organizm. Miąższ grejpfruta jest bogatym źródłem witamin, głównie witaminy C, E oraz witamin z grupy B, ale zawiera także niektóre minerały (potas, magnez, żelazo, cynk), błonnik oraz... bioflawonoidy. Nazwa może być dla niektórych obca, więc szybko wyjaśnię cóż to takiego. ;) 
Są to naturalne związki pochodzenia roślinnego, które powszechnie występują w kwiatach, owocach, nasionach, czy liściach roślin, nadając im kolor, smak, lub zapach. Bioflawonoidy wykazują silny efekt antyoksydacyjny, czyli chronią nasz organizm przez ekspansją wszędobylskich wolnych rodników.
Nie wiem czy wiecie, ale to właśnie wolne rodniki są niejako "wspólnym mianownikiem" wielu chorób przewlekłych tj. nowotworów, chorób układu krążenia, zmian zwyrodnieniowych stawów, a także odgrywają istotną rolę w procesach starzenia się organizmu. Czyli de facto: wolne rodniki to wróg numer jeden naszego organizmu. 

Jak więc z nimi walczyć?

Najprościej jest na stałe włączyć do swojej diety substancje o silnym potencjale antyoksydacyjnym. Jeden grejpfrut dziennie powinien załatwić sprawę, ;) ale ... pamiętajcie, że największym bogactwem grejpfruta nie jest miąższ, tylko białe osłonki go okalające, które notabene są niezmiernie gorzkie w smaku, a także pestki, których przecież nie jadamy.
Mamy więc w zanadrzu apteczną alternatywę - ekstrakt z grejpfruta. :) Moim ulubionym preparatem w tej kategorii jest "Citrosept ORGANIC" - 84% ekstrakt z owoców grejpfruta z upraw ekologicznych. Preparat ten to swoista "bomba bioflawonoidów" dla naszego organizmu, bo zawiera w 100 ml aż 800 mg bioflawonoidów. Warto o nim pamiętać szczególnie jesienią, kiedy na zewnątrz szaleją wirusy i nietrudno o przeziębienie. Preparat ten może być naprawdę skutecznym wsparciem dla naszego układu immunologicznego. Można stosować go profilaktycznie w celu wzmocnienia odporności, można też sięgać po niego, gdy już dopadną nas pierwsze objawy grypy, czy przeziębienia. 

Ciekawostką jest fakt, że "Citrosept ORGANIC" poleca się także osobom, które chcą wzmocnić i oczyścić swój organizm. Można go stosować również jako preparat wspomagający odchudzanie. Dlaczego? Związki zawarte w grejpfrutach wspomagają bowiem przemianę materii i przyspieszają procesy trawienne. Ja planuję zrobić sobie taką miesięczną kurację oczyszczającą na wiosnę i postaram się poinformować Was o jej efektach. ;) 

Ale tutaj mała uwaga: Citrosept to nie jest sok, tylko zagęszczony ekstrakt z grejpfruta, dlatego należy go spożywać zawsze rozcieńczony - przynajmniej w 200 ml płynu. Warto także pamiętać, że nierozcieńczony ekstrakt nie powinien mieć kontaktu z błonami śluzowymi ani otwartymi ranami.  

Dla tych, którzy nie pałają sympatią do aptecznych specyfików w formie płynnej, firma wprowadziła jakiś czas temu na rynek wygodniejszy w stosowaniu preparat w formie kapsułek "Citrosept Forte Acerola". Co ciekawe zawiera on nie tylko ekstrakt z grejpfruta bogaty w bioflawonoidy, ale również naturalną witaminę C z owoców aceroli. To właśnie ta mała wisienka z Barbadosu jest najbogatszym źródłem naturalnej witaminy C. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale jeden owoc aceroli ważący około 4,5g ma tyle samo witaminy C co np. kilogram cytryn. 
O wyższości naturalnej witaminy C nad syntetyczną można by napisać esej, ;) ale najistotniejsze jest to, że witamina C pozyskiwana z naturalnych źródeł jest kilkakrotnie bardziej aktywna niż syntetyczna, a także zdecydowanie lepiej się wchłania i dłużej utrzymuje swoje stężenie terapeutyczne w organizmie.
Warto wspomnieć także, że "Citrosept Forte Acerola" zawiera w składzie także witaminę E, która również wykazuje duży potencjał antyoksydacyjny oraz selen, który jest dodatkowym wsparciem dla układu immunologicznego. A więc ... po pierwsze interesujący i bogaty skład oparty o naturalne składniki, po drugie wygodna postać, bo są to łatwe do połykania kapsułki, a po trzecie przyjazne dawkowanie-1-2 kapsułki dziennie. Cóż chcieć więcej? ;) 

Wydaje mi się, że zwłaszcza w sezonie infekcji i przeziębień, warto mieć taką "tarczę antyoksydantów" w domowej apteczce. Cena za opakowanie 30 kapsułek w aptekach internetowych, to koszt około 29 zł, a starczy ono, przy "trybie oszczędniejszym" - 1 kapsułka dziennie, na miesiąc stosowania.  Oczywiście w aptekach znajdziecie wiele różnorodnych suplementów z rutyną i syntetyczną witaminą C, które będą o wiele tańsze, ale warto zdawać sobie sprawę, że zarówno syntetyczna witamina C jak i rutyna mają bardzo kiepską przyswajalność, czyli zdecydowanie słabszą aktywność, a więc ... "Citrosept" górą.

I na koniec mała uwaga! Odradza się sięganie po "Citrosept" kobietom w ciąży, oraz przyjmującym leki zapobiegające odrzutom przeszczepów. Osoby uczulone na cytrusy, chorzy na cukrzycę, a także przyjmujące leki w związku z wirusowym zapaleniem wątroby, powinny natomiast zachować szczególną ostrożność przy stosowaniu preparatu. Produkt nie jest również wskazany do jednoczesnego stosowania razem z lekami na nadciśnienie, czy na cholesterol.
Warto wiedzieć, że preparat wykazuje interakcje z niektórymi lekami, podobnie jak sok grejfrutowy, dlatego najlepiej zawsze zachować minimum 4 godzinny odstęp między przyjmowaniem "Citroseptu" i innych farmaceutyków.

Warto również przeczytać: