środa, 30 października 2013

Tran a odporność

Ostatnio sugerujecie mi w mailach, bądź na dedykowanej podstronie, wiele tematów do nowych artykułów. Oczywiście bardzo się z tego cieszę, ale jak pewnie zdajecie sobie sprawę, nie jestem w stanie wszystkich ich jednocześnie opisać. Zatem w niektórych przypadkach trzeba będzie poczekać na artykuł o danym temacie/problemie nawet kilka tygodni lub nawet miesięcy. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe, w każdym razie będę starać się, by żaden z proponowanych tematów nie pozostał bez odzewu.

Dziś właśnie będzie kolejny taki artykuł 'na Wasze zamówienie' dotyczący tranu w kontekście odporności. Naleję sobie do pisania tylko szklaneczkę cydru, który w Polsce dopiero staje się popularny, a w krajach skandynawskich, czy anglosaskich już od długiego czasu cieszy się dużym powodzeniem. Na szczęście do Londynu niedaleko, więc mąż poleciał tam na zakupy, co prawda głównie ubranek dla dzieci, ale przywiózł również spory zapas angielskich cydrów. ;) W tym mojego ulubionego Strongbow'a w różnych wersjach smakowych. :)
Przy okazji ciekawostka - to co u nas nazywa się Somersby ani się nie umywa do prawdziwego cydru Somersby produkowanego w Danii czy Wlk. Brytanii. Nie wiem skąd wyniknęła taka polityka firmy Carlsberg, że sprzedaje na rynku polskim piwo z dodatkiem aromatu jabłkowego, zamiast 'czystego' cydru jabłkowego. Mam nadzieję, że kiedyś firma naprawi ten błąd. Póki co zostaje kupno Somersby w innych krajach, by poczuć orzeźwiający smak prawdziwego cydru.

Wracając jednak do tematu tranu - na początek trochę teorii. Nie wiem, czy wiecie, ale nazwa "tran" zastrzeżona jest dla oleju z wątroby dorsza atlantyckiego i innych ryb z rodziny dorszowatych. Tak się jednak składa, że znany wszystkim ( na szczęście nie osobiście;) ) rekin nie jest do niej zaliczany, a więc de facto olej z wątroby rekina to nie "tran", choć... często powszechnie tak się go też określa. Ja niezbyt lubię takie uproszczenie, bo tran i olej z wątroby rekina różną się składem, choć oczywiście są też podobieństwa. 


czwartek, 24 października 2013

Flegamina czy Mucosolvan?

Za oknami złota polska jesień, a mimo to w aptece często zdarzają się już pacjenci z prośbą o coś na przeziębienie, na katar, bądź kaszel. Myślę, że tematyka przeziębień będzie pojawiała się w sezonie jesienno-zimowym cyklicznie na moim blogu, ponieważ jest to obszerny problem i nie da się go opisać w jednym poście. 
Dziś starcie 'potentatów', czyli "Flegamina" kontra "Mucosolvan" w walce z mokrym kaszlem. Często pytacie mnie w aptece co lepsze. Postaram się więc odpowiedzieć na to pytanie, ale najpierw kilka słów tytułem wstępu. :)

Jak wiadomo kaszel to mechanizm obronny, mający na celu oczyszczenie dróg oddechowych z zalegającej wydzieliny lub ciała obcego. 
Wyróżniamy dwa rodzaje kaszlu:          
  • kaszel suchy czyli nieproduktywny
  • kaszel mokry czyli produktywny, któremu towarzyszy odkrztuszanie wydzieliny
Dziś skupmy się na kaszlu mokrym. 
Skąd się bierze wydzielina i problemy z odkrztuszaniem?  Ona nie pojawia się ot tak, bo zaatakowały nas wirusy ;) tylko ... określona ilość płynnego śluzu jest wydzielana w drogach oddechowych u każdej zdrowej osoby. Ta śluzowa wydzielina, a wraz z nią zanieczyszczenia, które dostały się do dróg oddechowych jest stale przesuwana dzięki ruchom rzęsek w kierunku krtani i odkrztuszana. Jest to niejako bariera ochronna, która utrudnia przedostanie się drobnoustrojów do dróg oddechowych. 
W wyniku infekcji wydzielina w drogach oddechowych staje się lepka i gęsta, praca rzęsek zostaje upośledzona i nie radzą sobie one z usuwaniem lepkiego śluzu na zewnątrz. Flegma zalega więc w drogach oddechowych, a pacjent ma problem z jej odkrztuszaniem i prześladuje go mokry kaszel. Dobrze jest wtedy wspomóc się jakimś środkiem, który ułatwi pozbycie się zalegającej wydzieliny. W aptece jest ich oczywiście cała masa, ale pacjenci chyba najczęściej sięgają po któryś lek z duetu:  "Flegamina" i "Mucosolvan". Co lepsze?


sobota, 19 października 2013

Lipa

Dziś kontynuacja tematyki zielarskiej. Z racji na fakt, iż sezon przeziębień przed nami, tym razem postanowiłam bohaterką uczynić lipę. W Polsce jest ona popularnym drzewem, które spotkać można zarówno w lasach, jak i parkach. Rozróżniamy dwa gatunki: Lipa drobnolistna (Tilia cordata) i Lipa szerokolistna (Tilia platyphyllos). Kwiaty lipy mają przyjemny, słodki zapach. Ja lubię się nim rozkoszować, bo niejako zwiastuje on lato, a to moja ulubiona pora roku :)
Właściwie już od niepamiętnych czasów lipa jest uważana za drzewo o magicznej mocy. Sławili ją najwięksi polscy poeci... Któż z nas nie pamięta fraszki "Na lipę" Jana Kochanowskiego? ;) 

Surowcem leczniczym jest kwiatostan lipy, który w postaci gorącego naparu zalecany jest między innymi przy przeziębieniach, grypie oraz wszelakich infekcjach układu oddechowego. Dlaczego? Wykazuje on działanie napotne, a co za tym idzie także łagodne działanie przeciwgorączkowe. Celowo napisałam, że "łagodne", ponieważ przy wysokiej gorączce na pewno kwiat lipy nie zastąpi jakiegoś mocniejszego środka typu paracetamol, czy ibuprofen.
Ale to nie wszystko. Kwiatostan lipy działa także przeciwzapalnie oraz osłaniająco i powlekająco na błony śluzowe, stąd efekt łagodzący kaszel i kojący ból gardła, a więc... jeśli dopadnie Was jesienne przeziębienie - gorący napar z lipy, najlepiej z sokiem malinowym, ciepłe skarpety i do łóżka. :) 


poniedziałek, 14 października 2013

Neomag forte - naturalny magnez?

Witajcie po weekendzie. Jak pisałam na FB, spędziłam go w Tatrach i muszę przyznać, że idealna pogoda sprawiła, że naładowałam baterie na następne tygodnie. Przy okazji mała podpowiedź dla osób planujących tam wycieczki z wózkiem - odpowiednich szlaków jest w Tatrach niestety mało, ja natomiast zdecydowanie polecam Dolinę Białej Wody. Warto przejść nią kilka kilometrów, droga jest idealna dla wózków, równa, a przede wszystkim ze wspaniałymi widokami na Młynarza, Żabią Czubę oraz Rysy i Wysoką. My, gdy zobaczyliśmy w Łysej Polanie tłumy 'walące' nad Morskie Oko, od razu zdecydowaliśmy się przejechać przez most graniczny i zaraz za nim wejść na równoległy szlak prowadzący docelowo na Polski Grzebień. Na szlaku spotkaliśmy dosłownie kilka osób, a idąc nim tylko dobiegający hałas i stukot końskich kopyt przypominał nam, że jedynie kilkadziesiąt metrów dalej - po drugiej stronie rzeki, biegnie zatłoczona droga nad Morskie Oko. 




Wracając jednak do tematu posta: podczas śniadania w pensjonacie niechcący usłyszałam, jak przy sąsiednim stoliku starszy pan polecał koledze Neomag forte, jako najlepszy preparat z magnezem, który pomoże zregenerować zmęczony organizm po trudach wycieczki. Widać tutaj, że reklama naprawdę działa, ale ja jako farmaceutka oczywiście nie mogłam przejść obok takich słów obojętnie. ;) Dziś więc moja krótka analiza tego specyfiku. :)


niedziela, 6 października 2013

Gdy boli ucho

Dziś zgodnie z sugestią jednego z Czytelników będzie kilka informacji jak sobie radzić z bólem ucha. 
Ból ucha to dolegliwość, która może być wywołana przez szereg czynników. Czasami są one całkiem banalne, jak na przykład zmiany ciśnienia podczas lotu samolotem. Mnie na przykład niestety zawsze przy starcie i lądowaniu dopada przenikliwy ból uszów i ich naprzemienne odtykanie i zatykanie. Żeby zminimalizować te mało komfortowe odczucia, warto przyjąć pozycje wyprostowaną i często przełykać ślinę, ssać cukierka czy żuć gumę. To naprawdę pomaga. Podobno pomocne jest też ziewanie, tylko jak tu ziewać na zawołanie? ;)  
Zdarza się jednak, że przyczyny bólu ucha są o wiele poważniejsze, na przykład zakażenia bakteryjne, grzybicze czy wirusowe, bądź uszkodzenia mechaniczne, czy po prostu czop woskowinowy. Właściwie ciężko zdiagnozować, bez zbadania przez lekarza specjalistę, co jest przyczyną dolegliwości. 

Warto zdać sobie sprawę z tego, że nieleczone prawidłowo zapalenie ucha może skutkować bardzo groźnymi powikłaniami, tj. zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych, ropniem mózgu czy zapaleniem błędnika. Właśnie dlatego tak ważna jest szybka i prawidłowa diagnoza lekarska. Ja generalnie zawsze zalecam pacjentowi z bólem ucha wizytę u lekarza - najlepiej laryngologa. Wiem jednak z doświadczenia, że często pacjent reaguje na takie zalecenie w sposób negatywny, tłumacząc, że "kolejki, terminy, brak czasu itp".

Jakie więc są domowe i apteczne sposoby na załagodzenie tej uciążliwej dolegliwości? Niektórzy zalecają wygrzewanie ucha, czy włożenie wacika z olejkiem kamforowym do ucha. Ja jednak zarówno do olejku kamforowego jak i samego wygrzewania podchodzę z dystansem z racji na fakt, iż wygrzewanie nasila w pewien sposób stan zapalny.

Na wielu forach internetowych przeczytać można, że do bolącego ucha dobrze jest włożyć listek zgniecionego wcześniej Geranium (czyli pospolitej "anginki"). Pamiętam jak byłam dzieckiem, to zawsze przy bólu ucha szła mi z pomocą babcia z geranium. ;) Hodowała je w kilku egzemplarzach, mimo, że na okiennym parapecie specjalnie dobrze się nie prezentowały. To jednak dość tradycyjny sposób i właściwie dziś zalecałabym na tym polu ostrożność, aby na przykład nie włożyć takiego listka za daleko itp. 


wtorek, 1 października 2013

Witamina D u niemowląt i dzieci

Niestety chyba już za nami długie, słoneczne dni. Wielkimi krokami zbliżają się jesienne słoty, a potem - oby mroźna i śnieżna - zima. Chciałabym więc przypomnieć Wam o witaminie D. Polecam uwadze posta jej dedykowanego.
Dziś jednak kilka słów o roli witaminy D w rozwoju dziecka. Wszyscy wiemy, że witamina D uczestniczy w procesie mineralizacji kości i odpowiednia jej podaż jest istotnym czynnikiem w profilaktyce krzywicy. 

Objawami charakterystycznymi dla krzywicy są: rozmiękanie lub spłaszczenie kości potylicy, opóźnienie zrastania ciemienia przedniego i wyrzynania zębów, wzrost potliwości okolicy czołowej (zwłaszcza przy karmieniu), a w stadium zaawansowanym deformacje klatki piersiowej, kończyn, bądź kręgosłupa. 
Większość tych objawów zdiagnozować może lekarz, ale polecam zwrócić uwagę choćby na potliwość główki i w razie wątpliwości zawsze zwrócić się do lekarza. U mojego starszego Synka właśnie ta potliwość główki zasugerowała zrobienie dodatkowych badań i okazało się, że suplementacja witaminy D w standardowo zalecanej dawce nie była wystarczająca, zatem trzeba było ją tymczasowo zwiększyć.
Nie wiem czy wiecie, ale niestety niektóre z objawów krzywicy mogą być nieodwracalne, dlatego tak ważna jest profilaktyka - a co za tym idzie witamina D i jej odpowiednia podaż w diecie czy suplementacja. 

Pamiętajcie, że zarówno niedobór witaminy D, jak i jej nadmiar są szkodliwe dla dziecka i mogą mieć poważne konsekwencje. Jakie mogą być objawy przedawkowania witaminy D...? Na pewno niepokój, drażliwość, zaparcia, zaburzenia łaknienia, zbyt szybkie zrastanie ciemienia przedniego, uszkodzenia nerek czy kamica nerkowa. Warto na te objawy zwrócić uwagę, choć nie są one może specyficzne.

Ponieważ zawartość witaminy D w kobiecym pokarmie nie jest wystarczająca, zgodnie z obecnymi zaleceniami (jeszcze z 2009 roku) wszystkie niemowlęta karmione piersią powinny od pierwszych dni życia otrzymywać witaminę D w dawce 400 j.m/dobę, minimum do ukończenia pierwszego roku życia. 
W ubiegłym roku odbyła się jednak w Warszawie konferencja naukowa "Witamina D - minimum, maksimum, optimum", gdzie zespół ekspertów różnych dziedzin medycyny opracował nowe wytyczne dotyczące suplementacji witaminy D dla poszczególnych grup wiekowych w populacji Europy Środkowej. Według tych wytycznych rekomendowana dawka dzienna witaminy D dla niemowląt do 6 miesiąca życia to 400 j.m. a powyżej 6 miesiąca życia 400-600 j.m. Oczywiście zawsze dawka taka może być modyfikowana przez lekarza pediatrę, ale nie w oparciu o zaobserwowane objawy, tylko stosowne badania. 

W aptekach znaleźć można wiele preparatów witaminy D dla niemowląt. Najpopularniejsze chyba są preparaty w formie wyciskanych kapsułek "twist-off", gdzie w 1 kapsułce mamy 400 j.m. witaminy D. Mała uwaga - do spożycia przeznaczona jest tylko zawartość kapsułki. Może dla niektórych to oczywiste, ale zdarzyła mi się pacjentka, która zapytała jak jej 5 miesięczny Synek ma niby taką kapsułkę połknąć. ;) 
I jeszcze jedno. Wyciskając zawartość kapsułki do buźki dziecka polecam zachować szczególną ostrożność, aby kapsułka nie wyślizgnęła się z ręki i nie wpadła do buźki maleństwa. Wiem z doświadczenia, że czasami o to nietrudno, a taka sytuacja w przypadku małego dziecka jest bardzo niebezpieczna. 



Preparatów z witaminą D w formie kapsułek "twist-off" jest w aptekach do wyboru, do koloru. U mnie chyba najlepiej sprawdził się preparat "VitaD", bo w jego przypadku naprawdę łatwo oderwać końcówkę kapsułki, by wycisnąć jej zawartość. Są natomiast takie preparaty, gdzie ta końcówka zamiast się odrywać, "ciągnie się", a jak w końcu się oderwie, to część zawartości się wylewa.